RegionalneWarszawaNamiot ONR-u przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego. "Jest zgoda miasta"

Namiot ONR‑u przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego. "Jest zgoda miasta"

Namiot ONR-u przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego. "Jest zgoda miasta"
Karolina Kołodziejczyk
18.10.2016 14:59

"Organizatorzy wszystkich wydarzeń, które odbywają się w tym miejscu, muszą uzyskać zgodę od służb miejskich, a nie administracji uczelnianej. Tak było i w tym przypadku".

We wtorek obok bramy Uniwersytetu Warszawskiego na Krakowskim Przedmieściu pojawił się namiot Obozu Narodowo-Radykalnego. Problem nagłośniła pisarka Małgorzata Kicińska, na zaistniałą sytuację zareagowały również władze uczelni.

Małgorzata Kicińska, autorka m.in. książki "Pani Stefa" o Stefanii Wilczyńskiej, współpracowniczce Janusza Korczaka, poinformowała w Internecie o nietypowym zdarzeniu na Krakowskim Przedmieściu. We wtorek obok bramy Uniwersytetu Warszawskiego pojawił się namiot Obozu Narodowo-Radykalnego, na którym widniała falanga - charakterystyczny symbol środowisk nacjonalistycznych.* *

Oburzona pisarka zestawiła zdjęcie wtorkowego zgromadzenia ONR z tym, które miało miejsce przy Uniwersytecie Warszawskim w 1936 roku. - Po lewej: ONR w listopadzie 1936 roku blokuje UW. Po prawej: ONR przed tą samą bramą Uniwersytetu, dziś. Ta sama jest nie tylko falanga - napisała Kicińska.

Dodała również wymowny cytat ze wspomnień Ireny Sendlerowej:

"Po każdym wykładzie młodzież zrzeszona w organizacji skrajnie prawicowego ONR biła i Żydów, i nas – Polaków, tych, co siedzieli po lewej stronie. Przewodniczącym tej organizacji na uniwersytecie był student prawa Jan Mosdorf. Pewnego razu tak zbito moją koleżankę Żydówkę, że rzuciłam się z pięściami na jednego z oprawców i plunęłam mu pod nogi, mówiąc: "Ty bandyto!". Kiedy indziej ci sami oprawcy ciągnęli Żydówki za włosy z drugiego piętra na parter. Wówczas dostałam jakiegoś szoku z niemocy i w swoim indeksie skreśliłam zapis "prawa strona aryjska".

- Uniwersytet Warszawski nie ma żadnego związku z tą inicjatywą - oświadczyły władze uczelni po otrzymaniu licznych wiadomości od zszokowanych osób. Wydano również specjalny komunikat w którym czytamy, że "teren przed bramą UW należy do Miasta st. Warszawy, a nie do uczelni."

- Organizatorzy wszystkich wydarzeń, które odbywają się w tym miejscu, muszą uzyskać zgodę od służb miejskich, a nie administracji uczelnianej. Tak było i w tym przypadku - poinformował Uniwersytet Warszawski. Zgodnie z informacjami, które UW uzyskało od policji, organizatorzy akcji posiadali zgodę na korzystanie z tego miejsca do godz. 13.30.

- Ubolewamy, że wizerunek naszej uczelni jest wykorzystywany przez różne organizacje, których działalność nie ma nic wspólnego z misją Uniwersytetu - podkreślają władze uczelni i dodają, że wkrótce zostanie wystosowane specjalne pismo do władz miasta z prośbą o nie wydawanie zgody na podobne zgromadzenia.

Obraz
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także