RegionalneWarszawaMaska antysmogowa jak okulary. Nowy trend wkracza do Warszawy

Maska antysmogowa jak okulary. Nowy trend wkracza do Warszawy

"Gdy jadę do centrum albo do Mordoru to nie waham się i zakładam maskę. Towarzyszy mi nawet wtedy, gdy idę na eleganckie spotkanie w garniturze".

Maska antysmogowa jak okulary. Nowy trend wkracza do Warszawy
Karolina Kołodziejczyk

Różnią się kolorem, wzorem i rozmiarem. Ceny najdroższych sięgają nawet paruset złotych. O czym mowa? O maskach antysmogowych, które coraz częściej można zauważyć na twarzach mieszkańców Krakowa. Po ostatnich alarmach smogowych nowy trend dotarł również do Warszawy.

Smog po raz kolejny zaatakował stolicę. W niedzielę normy PM2,5 (pyłu zawieszonego), który jest najbardziej niebezpieczny dla ludzkiego zdrowia, zostały przekroczone w Warszawie o blisko 1000 proc. Inspekcja Ochrony Środowiska przestrzega przed wychodzeniem z domu, gdyż grozi to ryzykiem wystąpienia zmian m.in. w układzie oddechowym. Co roku z powodu chorób wywołanych smogiem umiera w kraju 50 tys. osób.

Niektórzy mieszkańcy stolicy podjęli walkę – jednym z nich jest Michał Wąsowski, dziennikarz Business Insider Polska, który od paru miesięcy nie rozstaje się z specjalną maską antysmogową. – Noszę ją codziennie, chyba że stężenie zanieczyszczeń w stolicy jest wyjątkowo niskie. Ale nie oszukujmy się: ostatnio rzadko tak bywa – mówi w rozmowie z WawaLove.pl. Michał podjął decyzję o zakupie maski po weekendowym wyjeździe za miasto – Spędziłem cztery dni w Suwałkach i ani razu nie zakasłałem. Problem z oddychaniem pojawił się, gdy wróciłem do stolicy. Wystarczył kwadrans i zacząłem się dusić. Stwierdziłem, że czas coś z tym zrobić – opowiada Michał.

Jak przyznaje w rozmowie z WawaLove.pl, jest parę miejsc w Warszawie, do których nie rusza się bez swojej maski. – Gdy jadę do centrum albo do "Mordoru" to nie waham się i zakładam maskę. Towarzyszy mi nawet wtedy, gdy idę na eleganckie spotkanie w garniturze. Ludzie dotychczas dziwnie się na mnie patrzyli, ale po niedzielnym alarmie smogowym zarówno znajomi jak i zwykli przechodnie pytają mnie, gdzie ją kupiłem i czy warto – mówi Michał. - Ludzie zorientowali się, że to nie jest problem teoretyczny. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce.

- Czuję się lepiej, lepiej mi się oddycha. I wiem, że jest mi to potrzebne. Po godzinnej jeździe na rolkach po mieście, musiałem wymienić filtr na nowy – to o czymś świadczy – podkreśla Michał.

Moda na maskę antysmogową

Na polskim rynku pojawia się coraz więcej marek, które oferują klientom kupno specjalnych masek, mających zabezpieczyć użytkownika przed wdychaniem niebezpiecznych cząstek: przede wszystkim groźnego pyłu PM 2,5 i PM 10. Składają się z mieszaniny cząstek zawieszonych w powietrzu, będących mieszaniną substancji organicznych i nieorganicznych. Pył zawieszony może zawierać substancje toksyczne takie jak wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (np. benzo/a/piren), metale ciężkie oraz dioksyny i furany.

Najgroźniejsze jest to, że pyły PM 2,5 i PM 10 mogą docierać do górnych dróg oddechowych, płuc oraz przenikać do krwi. Przed tym mają ochraniać maski antysmogowe wielokrotnego użytku, które zawierają włókno węglowe, które filtruje zanieczyszczenia.

W sklepach internetowych i stacjonarnych można znaleźć szeroki wachlarz tego typu produktów: różnią się kolorami, wzorem, rozmiarami i jakością wykonania. Ceny wahają się od 50 do nawet 300 złotych.

Jak przyznaje Krzysztof Kowalczyk, który prowadzi jedną z krakowskich firm produkujących antysmogowe maski, zapotrzebowanie na nie jest coraz większe. – Dwa lata temu widok człowieka w masce budził zdziwienie wśród mieszkańców. Jednak podczas niedzielnego spaceru wzdłuż Wisły zauważyłem, że ćwiczy w nich ponad połowa biegaczy – mówi w rozmowie z WawaLove.pl.

Kowalczyk jednocześnie dodaje, że coraz częściej wśród klientów firmy pojawiają się mieszkańcy Warszawy. – Zaobserwowaliśmy wzrost sprzedaży masek w szczególności po ogłoszeniu grudniowego alarmu smogowego w stolicy – mówi pan Krzysztof. - Wcześniej zaopatrywaliśmy klientów z południa Polski. W Krakowie coraz więcej osób może kupić jednorazowe i wielokrotnego użytku maski w sklepach medycznych i sportowych. Mieszkańcy pozostałych miast – na przykład ze stolicy – są na razie skazani na sklepy internetowe – tłumaczy.

Ładny wygląd to podstawa?

Jak mówi Kowalczyk, nowy trend sprawił, że klienci jego firmy zaczęli traktować maski antysmogowe jako istotną część ubioru – Ważny jest kolor i wzór maski. I to ją odróżnia od tej technicznej, stosowanej na przykład podczas prac budowlanych. Zarówno jedna jak i druga działa na podobnej zasadzie, ale to najczęściej kwestia estetyki i wizualności sprawia, że klienci sięgają po te wielorazowe – opowiada.

Z tym stwierdzeniem nie zgadza się nasz rozmówca – Owszem, trend jest zauważalny, ale nie jest on głównie nastawiony na design – tłumaczy Michał, posiadacz antysmogowej maski. - Dla mnie przy wyborze maski wygląd miał niewielkie znaczenie. Zwracałem głównie uwagę na to, by maska miała certyfikowane filtry: w szczególności na pyły PM 2,5, które są niewielkie i przez to zalegają we krwi i trafiają do organów wewnętrznych, na przykład do mózgu.

Czy może udzielić jakieś rady dla tych, którzy zastanawiają się nad kupnem maski? – Wiem, że Warszawa to nie Kraków i ciężej jest u nas znaleźć sklep z certyfikowanymi maskami antysmogowymi, ale najbezpieczniej jest przyjść do sklepu i ja przymierzyć. Przede wszystkim mamy w niej czuć się komfortowo, to jest podstawa – radzi Michał.

- Smog to tragedia naszych czasów - mówi Ania, spotkana w designerskiej masce na ulicy. I dodaje - Jednak jeśli miałabym w tym chodzić na co dzień, dlaczego miałabym wyglądać źle?

Obraz
modatrendwarszawa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)