Kierowca „porwał” autobus? „Już kilka razy ludzi tak wywiozłem”
„Zostałem porwany".
Późnym wieczorem w czwartek kierujący autobusem nie zatrzymał się na planowanych przystankach i „popędził” prosto do zajezdni, nie informując o tym pasażerów. Gdy zdziwieni zapytali, gdzie kończy się trasa, usłyszeli od kierowcy: „nigdzie”. Prowadzący autobus miał pecha. Jednym z pasażerów był Piotr Tarczyński, partner słynnego pisarza Jacka Dehnela, który opisał zajście na swoim profilu facebookowym.
„Zostałem porwany” - tak Tarczyński zaczyna swoją opowieść na Facebooku. „Około 22:20 na Nowym Świecie wsiadłem w autobus linii 128, żeby dojechać na Plac Zawiszy, na siłownię. Kiedy nie zatrzymał się na przystanku Plac Starynkiewicza, trochę się zdziwiłem, ale pomyślałem, że może był na żądanie i wysiądę pod hotelem Sobieski. Tymczasem autobus popędził prosto Jerozolimskimi, a na tablicy ledowej pojawił się napis ZJAZD DO ZAJEZDNI” - pisze. Zdezorientowani pasażerowie zapytali, gdzie znajduje się następny przystanek. "Nigdzie. W zajezdni, we Włochach" – mieli usłyszeć od kierowcy, który, niewzruszony nerwowymi pytaniami pasażerów, dodał: "Powiedziałem na Centralnym, że koniec trasy, trzeba było słuchać”.
Jadący autobusem starali się wytłumaczyć kierowcy, że nie słyszeli komunikatu o zmianie trasy, a napis na tablicy w pojeździe pojawił się zbyt późno, aby mogli wysiąść. Co więcej, wśród pasażerów znajdowała się cudzoziemka, której, jak piszeTarczyński, wydawało się, że autobus został porwany. „A czy nie mógłby pan nas wypuścić na Dworcu Zachodnim?”– pytali. "Nie, spieszę się" – odparł kierujący pojazdem nr 128.
Atmosfera zrobiła się napięta. „Przestaliśmy prosić (padły słowa ostre, acz nie wulgarne), zaczęliśmy straszyć skargą w ZTM” - relacjonuje autor wpisu. Kierowca nie przejął się „groźbami” pasażerów. "A proszę, ja już kilka razy ludzi tak wywiozłem!" – odpowiedział.
Gdy autobus dojechał do zajezdni, pasażerowie spisali numer autobusu i nazwisko kierowcy i obiecali złożyć skargę. Postanowili również pomóc wystraszonej cudzoziemce i odwieźli ją do akademika.
Rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego Igor Krajnow odmówił udzielenia komentarza w tej sprawie. – Udzielimy go po sprawdzeniu tego przypadku. Sprawdzimy, czy kierowca się nie zatrzymał. Poprosimy przewoźnika o wyjaśnienia – powiedział WawaLove.pl rzecznik ZTM.
Przeczytaj też: Zmiany w metrze. Pojawią się nowe bramki