"Jak zrobić pasztet zajęczy?". Skandaliczny wpis klubu na Facebooku
Klub Wesele przy Żurawiej w Warszawie organizuje imprezę "Pasztet sam się nie zrobi". Jednak to nie tytuł wydarzenia oburzył kobiety, lecz "przepis" na ów "pasztet". Jawna namowa do gwałtu wywołała lawinę komentarzy. Skontaktowaliśmy się z menadżerem klubu.
Jak zrobić pasztet zajęczy?
Lokal przy ul. Żurawiej w Warszawie cieszy się dużą popularnością, również na Facebooku. Stamtąd potencjalna klientela dowiaduje się o planowanych wydarzeniach. Jednym z nich jest właśnie "Pasztet sam się nie zrobi". Nie przewidziano, że opis wywoła aż takie poruszenie.
"Jak zrobić pasztet zajęczy? Idziesz na imprezę. Wybierasz najbrzydszą schlaną laskę. Zabierasz ją do siebie do domu. I b…sz aż pasztet zajęczy" – można było przeczytać. To miała być zachęta.
Pod "przepisem" pojawiły się komentarze zszokowanych kobiet. "Chyba pozbawiono was rozumu. Namawianie do gwałtu w XXI wieku?", To jest aż niesamowite, że ktoś pisał i nie pomyślał chociażby przez chwilę, że to jest strzał w stopę", "Przepis na gwałt jako żarcik? Wstyd!" – to parę z nich.
Wkrótce opis został edytowany. W tej chwili brzmi zupełnie inaczej: "Bar, bar, bar nas wzywa, didżej mnie nie zmęczy. Strzelę szóstą szklankę piwa, pasztet zajęczy - u podnóża tęczy".
"Każdy ma swoją wrażliwość"
Na fanpage'u lokalu próżno szukać oficjalnego stanowiska właściciela i menadżera Wesela, Piotra Suskiego. Kontaktujemy się z nim, prosząc o komentarz w sprawie. – Skojarzenie jak najbardziej świąteczne, ale opis był rzeczywiście nietrafiony – mówi nam Suski. – Jest cała masa głupich dowcipów. Każdy ma swoją wrażliwość i poczucie humoru – dodaje.
Właściciel klubu rozumie jednak, że popełniono błąd. – To z naszej strony było niewypałem. Wszystkich, których obraziliśmy, przepraszamy. Dlatego usunęliśmy wpis. Nie sądziliśmy, że będzie aż taki odzew – twierdzi.
Piotr Suski wyjaśnia też, jak powstał wpis. – Żart, który krąży od lat, został skopiowany przez nas jeden do jednego i wklejony po to, by zwrócić uwagę na wydarzenie. Wszystko się zapaliło. Ale my oczywiście nie namawiamy do gwałtu – przekonuje.
"Chcielibyśmy to naprawić"
Szef warszawskiego lokalu przedstawia nam go jeszcze jako miejsce dla wszystkich. – Przychodzą do nas osoby LGBT, kobiety i mężczyźni w różnym wieku – wymienia.
Suskiemu zależy na tym, by wyciszyć sprawę. Na fanpage'u Wesela wciąż pojawiają się jednak negatywne wpisy. "Wstydziłabym się oznaczać na zdjęciach w lokalu promującym kulturę gwałtu. Nie zostawiłabym tam też złamanego grosza, zamawiając cokolwiek", "Klub zachęca do gwałcenia nieprzytomnych osób. Trzymać się z daleka" – piszą internauci.
Suski tłumaczy też, jaki był jego zamysł. – Chodziło nam o to, by oderwać się od przygotowań do świąt i dobrze się bawić – kończy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl