Inwestor: nasz grunt, więc nazwa też
Prywatny inwestor sam nazwał skwer przed wejściem do biurowca na Woli. Radni niewiele mogą w tej sprawie
Nie czekając, aż minie pięć lat od śmierci architekta Stefana Kuryłowicza, prywatny inwestor sam nazwał jego imieniem skwer przed wejściem do biurowca na Woli. Zlekceważono miejskich radnych, którzy niewiele w tej sprawie mogą, do tego istnieje niebezpieczeństwo, że znajdą się inni, z podobnymi pomysłami. O sprawie czytamy w Gazecie.pl .
Prof. Stefan Kuryłowicz dwa i pół roku temu zginął w katastrofie samolotu. Był wybitnym architektem, a w stolicy możemy zobaczyć wiele projektów, które wyszły z jego pracowni, np. słynnego Wolfa, stację metra Dworzec Gdański lub terminal lotniska w Modlinie. Ratusz uhonorował go także medalem "Zasłużony dla Warszawy".
Czarny kompleks biurowy Wola Center przy ul. Przyokopowej jest także jego dziełem. Przed budynkami stoi popiersie architekta i jak się okazuje, skwer, na którym stoi, jest nazwany skwerem Kuryłowicza. Firma LC Corp, inwestor, wystąpiła do Rady Warszawy o taką nazwę dla tego miejsca. Komisja nazewnictwa właściwie nie miała nic przeciwko, jednak nie minęło jeszcze 5 lat od śmierci architekta, co jest wymogiem, więc na razie odmówiono. Jedyny przypadek gdy radni zrobili wyjątek od tej reguły to nazwa alei Jana Pawła II, którą nazwano tak jeszcze za życia Karola Wojtyły.
Tymczasem na początku przed nowym biurowcem na murku pojawił się napis: "Skwer im. Stefana Kuryłowicza".Rzecznik prasowy firmy LC Corp (inwestora) Wojciech Sury powiedział, że "pojęcie obszaru przestrzeni publicznej jest niedookreślone". Jego zdaniem - "przestrzeń publiczna to tereny, które znajdują się we władaniu miasta". Reszta nie.Nazwa "skwer Stefana Kuryłowicza" jest nazwą prywatną na obszarze będącym w użytkowaniu wieczystym spółki. Dlatego - zdaniem inwestora -nie potrzeba było uzyskania stosownych decyzji administracyjnych. Po upływie pięciu lat od śmierci patrona firma ma i tak wystąpić o nadanie skwerowi oficjalnej nazwy.
Jak słusznie zauważyła Aleksandra Sheybal-Rostek z komisji nazewnictwa na ostatniej sesji rady, jest to forma szantażu, zastosowanego przez inwestora po to, by radni musieli nazwać tak ten skwer. Skoro są już napisy, tabliczki... Tyle, że jesli radni będą się zgadzali na takie praktyki, inwestorzy i deweloperzy zaczną działać wyłącznie w taki sposób. Teren, na którym znajduje się skwer rzeczywiście jest w rękach prywatnych, a komisja nazewnictwa, w specjalnym liście wyraziła już swój niepokój i dezaprobatę.
Najistotniejsze w tej sprawie jest jednak coś zupełnie innego. Ta sprawa pokazuje, że radni miejscy zaczynają być radnymi tylko z nazwy.
Miasto zaczyna żyć własnym, należącym do deweloperów i inwestorów życiem. Kiedy nazwy firm zaczną pojawiać się w nazwach ulic, które przypadkiem znajdą się na terenach prywatnych? Ostatnio opisywaliśmy taki przypadek - jak się okazało, * właścicielem części tunelu Trasy WZ jest Senatorska Investment - firma, która przy placu Zamkowym chce postawić kontrowersyjny biurowiec*. Ulica Atlas, którą nazwała sobie firma produkująca klej już kiedyś była.