Eksplozja w budce z kebabem. 29‑letni Palestyńczyk zatrzymany
Śledczy zbadają sprawę wtorkowego podpalenia jednego z baraków przy PKiN. Jak na razie zatrzymany został Palestyńczyk, który pracował w lokalu w atrapie samolotu. Podczas pożaru mogło dojść do tragedii - w płonącej restauracji znajdowało się 10 butli gazowych.
07.02.2018 | aktual.: 07.02.2018 22:54
Jak podaje Łukasz Łaczyński, rzecznik prokuratury, wszczęto śledztwo "w kierunku sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach".
Obcokrajowiec z Palestyny miał prowadzić restaurację orientalną w atrapie samolotu, który od lata znajduje się na działce przy Pałacu Kultury i Nauki. Warszawski ratusz uznał, że nietypowy obiekt pojawił się tam wbrew prawu. Tym samym Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wydał wniosek o usunięcie samolotu sprzed PKiN.
We wtorek rozpoczęto rozbiórkę obiektu w asyście policji. Na miejscu akcji pojawił się 29-letni Palestyńczyk, który zaczął się kłócić z pracownikami prowadzącymi rozbiórkę. Doszło do bójki.
Nagle mężczyzna wszedł do jednego z baraków, które mieściły się przy kadłubie samolotu. Zamknął drzwi, a po kilku minutach z pomieszczenia zaczęły się wydobywać kłęby dymu. Okazało się, że Palestyńczyk za pomocą zapalniczki podpalił znajdujące się tam płyty styropianowe. To jednak nie wszystko: w środku było również 10 butli gazowych, które w każdej chwili mogły wybuchnąć.
Na miejsce przyjechała straż pożarna, która ugasiła pożar. Nikomu nic się nie stało, pomimo tego przeprowadzono ewakuację osób z pobliskich lokali.
Dlaczego obcokrajowiec zdecydował się na tak radykalny krok? 29-latek tłumaczył, że jest właścicielem lokalu i może z nim zrobić, co chce. Zdawał sobie sprawę z tego, ze w pomieszczeniu znajduje się butle z gazem.
Mężczyzna przyznał się do przedstawionego zarzutu. Składając wyjaśnienia, oświadczył, iż jego zachowanie wynikało z nerwowej sytuacji. Po przesłuchaniu prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Podejrzanemu grozi kara 10 lat pozbawiania wolności. Posiedzenie sądu w tej sprawie odbędzie się w czwartek.
Źródło: metrowarszawa.pl