RegionalneWarszawaChoruje na raka, poprosiła swoje klientki o pomoc. Takiej reakcji się nie spodziewała

Choruje na raka, poprosiła swoje klientki o pomoc. Takiej reakcji się nie spodziewała

Choruje na raka, poprosiła swoje klientki o pomoc. Takiej reakcji się nie spodziewała
Karolina Kołodziejczyk
20.09.2017 08:48

Udostępnijcie dalej. Razem możemy zrobić coś dobrego!

Joanna jest samotną mamą oraz właścicielką kilku warszawskich butików. Od stycznia choruje na raka piersi. Pomimo tego, starała się prowadzić biznes. Jednak pogarszający się stan zdrowia odbierał jej siły. Zwróciła się z dramatycznym apelem do swoich klientek. Ich reakcja zaskoczyła kobietę.

- Drogie klientki proszę Was o pomoc. Jest mi wstyd, że muszę to robić... - tak pani Joanna zwróciła się do swoich klientek. Kobieta jest właścicielką kilku sklepów odzieżowych. Jak sama otwarcie przyznaje, jej firma jest na krawędzi. Od stycznia choruje na nowotwór złośliwy piersi. - Jestem po chemii i mastektomii. Właśnie zaczęłam miesięczną radioterapię, która bardzo ograniczy możliwość pracy - dodaje.

Jak sama podkreśla, jest na "świetnej drodze ku pełnemu wyzdrowieniu" - Tylko chciałabym mieć do czego wracać - przyznaje szczerze. Dlaczego tak twierdzi? - Nikt mi nie chce rozłożyć długów do końca roku. Wszystkie 4 galerie, w ktorych jestem zadłużona, chcą spłaty do końca września, co oznacza że nie zostanie mi nic na podatki i nowy towar, jak nie pomożecie - tłumaczy kobieta.

W tej chwili zamknęła już dwa sklepy, zagrożony likwidacją jest również lokal na Ursynowie. - Zamknęłam już Keekaa w Tesco Kabaty oraz planuje likwidację KeeKaa MODO - wylicza pani Joanna.

- Jako przedsiębiorca nie mogłam chorować. Między chemiami, jak się tylko lepiej poczułam, pracowałam po 12 godzin dziennie przez 7-10 dni z rzędu. Jeździłam po towar do Włoch, faszerując się zastrzykami, żeby móc chodzić kolejnych 12 godziny i latać samolotem - dodaje kobieta.

Już parę dni po mastektomii Joanna znów była w pracy. Tłumaczy, że w ten sposób starała się zarządzać firmą, mi.n otwierając nowy sklep, żeby ratować pozostałe. - Jedyna pozytywna rzecz: moja prawa ręka po mastektomii i wycięciu węzłów chłonnych po 2 tygodniach wróciła do prawie pełnej sprawności, ponieważ się w pracy nie oszczędzałam - dodaje.

Dzięki pracy ma siłę, by walczyć z nowotworem

Niestety organizm wciąż był osłabiony. Joanna po zażyciu każdej chemii spędzała długie dni w domu, nie mogła normalnie pracować. - Nie pomogli też nieuczciwi wspolnicy w innej marce, którzy wykorzystali moją chorobę i okradli mnie na kilkadziesiąt tysięcy złotych - wspomina kobieta.

Pomimo tych wszystkich nieszczęść, Joanna chce wciąż walczyć o biznes. - Chcę nadal prowadzic firmę i robić to, co kocham. Dzięki niej miałam siłę, żeby walczyć z nowotworem. Gdybym się poddała, nie miałabym do czego wracać. Chcę się nadal uśmiechać do mojego 15-letniego syna, którego samotnie wychowuję - wymienia.

Prosi o jedną rzecz: by klientki odwiedziły jej sklep. I jeśli coś im przypadnie do gustu, żeby zdecydowały się na zakupy. "Dla wszystkich Pań na hasło "rak piersi" oferuje 10 proc. rabatu" - napisała na swoim profilu na Facebooku. "W czwartek aż do soboty w Gia Galerii Ursynów robimy akcję ratującą sklep, na którą serdecznie zapraszam" - zapowiada Joanna.

Ten dramatyczny apel poruszył internautów. Post biezneswoman, która walczy z chorobą udostępniło prawie 10 tys. osób. "Dziewczyno trzymaj się dzielnie. Ja również miałam tego "dziada" i wyszłam z tego cało. Ty również z tego wyjdziesz! Będzie dobrze, a póki co udostępniam i biegnę na zakupy. Kochani włączcie się w tą pomoc" - komentuje pani Lucyna na Facebooku. "Życzę zdrowia i wielu pozytywnych, wspierających ludzi wokoło. Wierzę, że uda się Pani ogarnąć ten chwilowy chaos w życiu i nastanie spokój, wróci zdrowie, uśmiech i kasa na wszystko" - dodaje Katarzyna.

Pojawiły się też nowe pomysły na podratowanie budżetu Joanny i jej firmy. "Drodzy klienci, proponuję nie korzystać z rabatu! Jeszcze na niego przyjdzie pora, jak Asia stanie na nogi!" - napisała pani Kasia w sieci. To jednak nie wszystko. Zainteresowanie akcją jest tak duże, że właścicielka butików zdecydowała się wprowadzić sprzedaż produktów przez internet.

Jesteś świadkiem zdarzenia w Warszawie, które jest dla Ciebie ważne? Widzisz coś ciekawego? Skontaktuj się z nami przez Facebooka lub na wawalove@grupawp.pl.

Obraz
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także