Bomba w budynku na Solcu. Sprawcę widać na monitoringu
Pożar w warszawskim butiku Sneaker Boyz został wywołany celowo. Sprawca został nagrany przez kamerę monitoringu. Redakcja WawaLove dotarła do relacji właściciela spalonego miejsca, z których wynika, że ktoś podłożył tam nie jeden, a dwa ładunki wybuchowe.
Odwiedzany przez celebrytów i fanów kultowych sportowych butów lokal od kilku dni nie ma siedziby. 10 września w środku nocy ktoś podpalił zakład usługowy na Solcu, specjalizujący się w personalizacji tzw. "sneakersów". Tuż przed wybuchem pożaru (ok. godz. 2.30) znajdująca się w pobliżu kamera monitoringu zarejestrowała podejrzanego mężczyznę, który podchodzi do witryny sklepowej i umieszcza tam niewielki pakunek. Ma na sobie ciemny kaptur i czapkę. Niestety, nie widać jego twarzy.
Po chwili dochodzi do zapłonu. - To było coś niewyobrażalnego. Płomienie były wszędzie. Nigdy nie widziałem czegoś takiego - mówi Dariusz Niedźwiedź, właściciel firmy. Według jego relacji ogień został wywołany wybuchem nie jednego, a dwóch ładunków. - Ten drugi miał być umieszczony gdzieś na tyłach, ale nie jestem tego do końca pewien - przyznaje.
Pakunek z mieszanką zapalającą w oka mgnieniu zamienił pomieszczenie w ruinę. Wszystko, co znajdowało się wewnątrz, obróciło się w popiół. - Straty wstępnie szacujemy na około 150-200 tysięcy. Chcemy jednak być fair wobec naszych klientów, więc postanowiliśmy im zwrócić pełną wartość zostawionych u nas butów. Zdajemy sobie sprawę, że wiele z nich miało dla właścicieli ogromne znaczenie - twierdzi Dariusz Niedźwiedź.
Na pytanie dotyczące powodów, dla których ktoś miałby zrównać z ziemią w taki sposób lokal, pomysłodawca biznesu nie znajduje odpowiedzi. - Co miesiąc mieliśmy prawie 350 klientów, którzy nam ufali, powierzając swoje buty do renowacji czy unikalnego ozdobienia. Nie rozumiem, dlaczego ktoś miałby nam życzyć źle - zastanawia się.
Obecnie policja ustala przebieg zdarzeń przesłuchuje świadków i analizuje nagrania z monitoringu. Pracownicy Sneaker Boyz nie czekają jednak na wskazanie sprawcy i postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. - Jestem pełen uznania dla lokalnej społeczności i wszystkich, którzy nas wspierają, za tak szeroki odzew - mówi właściciel. Dzięki prywatnej inicjatywie jednej z takich osób ruszyła zbiórka pieniędzy na pokrycie tych strat, których nie zrekompensuje ubezpieczyciel. W serwisie Zrzutka.pl udało się na ten cel zgromadzić już prawie 30 tys. złotych.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl
Zobacz także Patryk Jaki o Uberze: jakość tej usługi jest dla warszawiaków wygodna