Blisko milion zł kary dla Pragi Południe. Urzędnik "zapomniał" rozpatrzyć wniosek
"Oznacza to, że w dzielnicy nie ma prawidłowego nadzoru nad urzędnikami"
827 tys. zł kary musi zapłacić południowopraski urząd dzielnicy za zaniedbanie, którego dopuścił się jego urzędnik*.* - Dzielnicy na to nie stać - mówi WawaLove.pl radny Dariusz Lasocki i dodaje, że całą sprawą jest oburzony nie tylko jako polityk, ale też jako mieszkaniec dzielnicy. - Zapłacą za to przecież mieszkańcy Pragi - wyjaśnia. O bulwersującym zaniedbaniu urzędnika informuje dziś Gazeta Wyborcza.
Sprawa ma swój początek w 2008 roku, gdy właściciel posesji przy ul. Niekłańskiej postanowił rozbudować swój pawilon handlowy. Kiedy złożył wniosek o pozwolenie na budowę, prascy urzędnicy odmówili ze względu niezgodność z planem zagospodarowania. Inwestor odwołał się w tej sprawie do wojewody. Ten z kolei odesłał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Jednak - jak to w polskich urzędach bywa - dokumenty utknęły i nie podjęto żadnej nowej decyzji przez 5 lat. Właściciel posesji w 2013 roku poskarżył się wojewodzie.
Jak czytamy w Wyborczej, doliczono się aż 1655 dni urzędniczej zwłoki, co przy stawkach karnych (500 zł za dzień) dało łączną sumę 827,5 tys. zł. Urząd się odwoływał, ale najpierw główny inspektor nadzoru budowlanego odrzucił w 2014 roku wniosek w tej sprawie, a potem, w 2015 zrobił to również wojewódzki sąd administracyjny. Naczelny Sąd Administracyjny, czyli ostatnia instancja, nie wyznaczył jeszcze terminu rozprawy.
- Chciałbym, by dzielnica wygrała - mówi WawaLove.pl radny Lasocki. - Gorąco wierzę, że to się uda. Chodzi o pieniądze mieszkańców. To oni za to zapłacą - mówi polityk i dodaje, że całą sprawą jest zbulwersowany. - Oznacza to, że w dzielnicy nie ma prawidłowego nadzoru nad urzędnikami. Człowiek odpowiedzialny za tę sytuację już w UD nie pracuje. Odszedł w 2012 roku.
Przeczytajcie też: Stadion Narodowy zmienia nazwę!