Warszawa sparaliżowana - śliskie drogi, sto kolizji
Sto kolizji oraz trzy niegroźne wypadki odnotowała policja na warszawskich drogach. Z powodu bardzo złych warunków atmosferycznych tramwaje i autobusy kursują z opóźnieniami - poinformował ZTM. Pasażerowie narzekają na utrudnienia w komunikacji.
Jak powiedział Mariusz Mrozek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, według stanu na godzinę 19.00 liczba kolizji, które przez cały dzień miały miejsce na ulicach stolicy, osiągnęła sto. Dodał, że około 70 stłuczek odnotowano do godziny 14.00, później liczba takich zdarzeń znacząco spadła. Według informacji policji w Warszawie doszło też do trzech wypadków, żaden z nich nie był jednak poważny - nie było ofiar śmiertelnych.
Już wcześniej policjanci oceniali, że kierowcy dostosowali prędkość do panujących na drogach trudnych warunków. - Na ulice wyjechało też mniej samochodów niż zwykle. W wielu miejscach ruch jest utrudniony i tworzą się korki - mówiła Edyta Adamus z KSP.
Policja apeluje do kierowców o zachowanie szczególnej ostrożności i rozwagi.
Natomiast pod Warszawą, jak podała KSP, doszło do dwóch wypadków samochodowych w wyniku, których zginęła jedna osoba i jedna została ranna.
Zarząd Transportu Miejskiego poinformował, że z powodu bardzo złych warunków atmosferycznych większość autobusów i część tramwajów wciąż kursuje z opóźnieniami, które sięgają od kilku do kilkudziesięciu minut. - Priorytetem dla nas jest bezpieczeństwo pasażerów. Nie jest możliwe, by autobus przy obecnych warunkach atmosferycznych jechał z taką samą prędkością, jak przy dobrej pogodzie. Apelujemy do podróżnych o wyrozumiałość - powiedział Konrad Klimczak z zespołu prasowego ZTM.
Według rzeczniczki Zarządu Oczyszczania Miasta Iwony Fryczyńskiej ulice Warszawy oczyszczało ze śniegu i błota pośniegowego ok. 170 pługosolarek. Wieczorem zostały one wycofane do baz, na ulice mają wrócić w nocy - mają doczyszczać nawierzchnie ulic w związku z tym, że opady albo już zanikły w niektórych częściach, albo według prognoz mają niedługo zaniknąć.
Fryczyńska zaznaczyła, że meteorolodzy zapowiadają spadek temperatury. - Zamarznięte błoto pośniegowe jest szczególnie niebezpieczne, dlatego firmy mają zadanie oczyścić z niego jezdnie - powiedziała.
ZOM nadal apeluje do kierowców o przepuszczanie pługosolarek na drodze. - Warto też rozważyć możliwość skorzystania tego dnia z komunikacji miejskiej - powiedziała Fryczyńska. Zaznaczyła, że ZOM odpowiada za 40% miejskich ulic - tych, po których jeździ komunikacja miejska, za pozostałe odpowiedzialność ponoszą administracje poszczególnych dzielnic lub w przypadku osiedli mieszkaniowych - ich zarządcy.
Na opóźnienia w komunikacji narzekali pasażerowie, z którymi rozmawiała Polska Agencja Prasowa. - Dojazd z Tarchomina do metra Marymont zajął mi godzinę, a na autobus czekałem 30 minut. Na ul. Światowida dziś rano pługów nie było na pewno. Na ul. Modlińskiej jest gigantyczny korek. Co prawda sytuację ratuje buspas, który jednak przed wjazdem na most Grota-Roweckiego się kończy - powiedział jeden z pasażerów.
Inny podkreślił, że dojazd linią 401 z Ursusa Niedźwiadek na Mokotów zamiast 35 minut, rano zajął dwie godziny.
- Rano na ulicach Warszawy było bardzo, bardzo ślisko. Jestem przekonana, że pod śniegiem na jezdni był lód, nie widać też pasów jezdni. Auta jeździły z prędkością ok. 30 km na godzinę, zachowując duże odstępy od siebie - powiedziała pani Patrycja, kierowca samochodu. Podkreśliła, że na trasach zalega błoto pośniegowe i śnieg, a jazdę dodatkowo utrudniał padający śnieg.