Warszawa: Całe Śródmieście pod okiem kamery
Jeszcze więcej kamer monitoringu ma się pojawić w Śródmieściu. Jednak tym razem za sprawą wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych. Na mocy podpisanego wczoraj porozumienia urzędu dzielnicy z policją ich przedstawiciele dowiedzą się, gdzie najlepiej zainstalować kamery i jakie modele najlepiej kupić. Tam, gdzie będzie to możliwe, zostaną one podłączone do miejskiego systemu monitoringu, a władze Śródmieścia zapowiadają, że w przyszłości ich instalację będą współfinansować.
- Tam, gdzie są kamery monitoringu, przestępczość spada nawet o 90 proc. Do tego nagrania stanowią dowody w śledztwie - mówi Sławomir Piekut, zca komendanta śródmiejskiej policji.
W całym mieście zainstalowanych jest ok. 760 kamer monitoringu miejskiego, ale aż 250 w Śródmieściu. I jak przekonują urzędnicy, nie dlatego, że jest to niebezpieczna dzielnica. - Tu jest najwięcej zakładów pracy, urzędów, uczelni czy punktów przesiadkowych - wylicza Ewa Gawor, dyrektor biura bezpieczeństwa miasta, które wspiera inicjatywę Lokalny System Monitoringu w Śródmieściu. I dodaje, że to pierwsza tego typu akcja w stolicy, a będzie polegała głównie na doradztwie.
- Urząd dzielnicy wyśle na miejsce pracowników, żeby sprawdzić teren pod kątem możliwości instalacji kamer, a w przyszłości będziemy również częściowo finansować sprzęt - mówi Marcin Rzońca, wiceburmistrz Śródmieścia.
Biuro bezpieczeństwa poradzi, jaki sprzęt kupić i za ile, oraz opracuje dokładną lokalizację instalacji monitoringu (cena kamery ze sprzętem to koszt blisko 10 tys. zł). A policja przeszkoli mieszkańców z zasad obsługi kamer i będzie analizować zarejestrowany nimi obraz.
Do urzędników zgłosili się już pierwsi chętni. Osiem wspólnot i jedna spółdzielnia mieszkaniowa. - Największym problemem na naszym terenie są narkomani, ale dochodzi również do aktów wandalizmu. Zatrudnialiśmy ochroniarzy za ok. 100 tys. zł rocznie, ale ich praca nie przynosiła zadowalających rezultatów - mówi Wiktor Pokropek ze spółdzielni Plac Teatralny.