ŚwiatWalka o oddech

Walka o oddech

Tasiemce - oto nowa nadzieja na leki przeciw astmie. Pasożyty umieją tak manipulować naszym układem immunologicznym, że staje się on ślepy na alergeny wywołujące ataki duszności.

Walka o oddech

29.09.2005 | aktual.: 29.09.2005 16:34

Przebiegnij 500 metrów, a potem zatkaj nos i spróbuj oddychać przez słomkę. Tak właśnie czuje się osoba przechodząca atak astmy. Na świecie choruje na nią 300 milionów ludzi, w Polsce - blisko dwa miliony. Pięć procent dorosłych i co dziesiąte dziecko. Astma zbiera coraz większe żniwo. Liczba chorych podwaja się co 10 lat.

Mówi się o niej - choroba cywilizacyjna. Jej przyczyn długo upatrywano w rosnącym zanieczyszczeniu powietrza. Jednak coraz więcej wskazuje na to, że winne są nie tylko spaliny i dym. Przekonano się o tym choćby po upadku muru berlińskiego, gdy porównano stan zdrowia mieszkańców z obu części podzielonego miasta. Zanieczyszczenie powietrza było tam przecież takie samo. A jednak więcej astmatyków żyło po zachodniej stronie. Chorych jest też więcej w miastach niż na wsi. W Europie i USA więcej niż w Afryce. Dlaczego?

Próby odpowiedzi na to pytanie przyczyniły się do powstania tak zwanej hipotezy higienicznej. Mówi ona, że winę za rosnącą liczbę przypadków astmy ponosi nasze zamiłowanie do czystości. Sprzątanie, pucowanie, dezynfekowanie, szczepienia. Życie w sterylnych warunkach.

Ciesz się z bakterii

Organizm każdego z nas zamieszkuje 1014 różnych mikroorganizmów. Tymczasem liczba wszystkich komórek naszego ciała to 1013. Bakterie, roztocza, wirusy, grzyby wprowadzają się do nas zaraz po naszym przyjściu na świat. W chwili narodzin jesteśmy bowiem sterylni jak butelka po spirytusie. Tak było od zawsze.

Kłopot polega na tym, że dziś, przykładając dużą wagę do higieny, opóźniamy zasiedlenie organizmu naszych dzieci przez tych mikromieszkańców. Skutkuje to kilkoma rzeczami. Po pierwsze, tylko przez kontakt z owymi najeźdźcami układ odpornościowy może nauczyć się poprawnie działać.

Komórki odpornościowe uczą się, kto wróg, kto przyjaciel, analizując "portrety pamięciowe" schwytanych intruzów: bakterii, wirusów, grzybów. W chwili urodzenia niewiele wiedzą o świecie. Chorując w dzieciństwie, szkolimy swój układ odpornościowy, by stał się bardziej dojrzały i rozsądny. Wyeliminowanie kontaktu z drobnoustrojami przynosi więc wiele szkód.

Po drugie zaś, naturalni mieszkańcy naszego ciała - różnego rodzaju bakterie probiotyczne - żyją z nami w symbiozie, broniąc przed swymi chorobotwórczymi kuzynami. Chronią nas też przed alergiami. Dzieje się to dzięki tak zwanej endotoksynie znajdującej się w ścianie komórkowej wielu nieszkodliwych dla zdrowia bakterii. Ta substancja powoduje, że nasz organizm jest gotowy do walki, ale nie atakuje nieszkodliwych gości. Musimy więc pozwolić im zasiedlić nasze wnętrze. I cieszyć się, że tam są!

Naukowcy ze Szwecji zauważyli na przykład, że w jelitach tamtejszych dzieci cierpiących na więcej alergii niż ich estońscy rówieśnicy żyje znacznie mniej gatunków bakterii. W jelitach estońskich niemowląt flora bakteryjna nie tylko jest bogatsza, ale również pojawia się wcześniej.

Zaburzając tę równowagę, osłabiamy siły obronne organizmu. Sprawiamy, że błędnie znajduje on wroga tam, gdzie go nie ma. Wszczyna alarm na widok błahego pyłku czy roztocza, a czasem, zupełnie skołowany, zaczyna walczyć sam ze sobą. Skutek: na początku XX wieku alergicy stanowili około jednego procenta społeczeństwa. Dziś w niektórych krajach choruje już co trzecia osoba. Szacuje się, że w 2020 roku alergików ma być więcej niż osób wolnych od alergii. A alergie to w 90 procentach prosta droga do astmy. Jak do niej dochodzi?

Zła histamina

Bierzemy wdech i do naszych oskrzeli - rurek doprowadzających powietrze do płuc - dostają się na przykład pyłki traw lub drobinki kurzu. Krążący po naszym organizmie zwiadowcy - wyspecjalizowane komórki układu odpornościowego - zauważają intruza i zaczynają gromadzić się wokół niego. Działają: wytwarzają rozmaite substancje, które w miejsce potencjalnego zagrożenia mają zwabić zbrojne posiłki. Substancje te - wśród których najwięcej zamieszania czyni histamina - rozszerzają małe naczynia krwionośne, co ma zwiększyć przepływ krwi, a wraz z nią tlenu i komórek-żołnierzy z innych części organizmu.

Niesie to ze sobą skutki uboczne: zwiększa się przepuszczalność naczyń krwionośnych i zaczynają one zwyczajnie przeciekać - wysięki osocza krwi powodują obrzęki. U wielu osób na skutek tego mięśnie oskrzeli się kurczą, a gruczoły błony śluzowej zaczynają intensywnie wytwarzać gęsty śluz. Efekt? Światło oskrzeli się zmniejsza, utrudniając przepływ powietrza, szczególnie w czasie wydechu. Zaczynamy walczyć o oddech. Nasz własny organizm nas dusi.

Jeśli nie zatrzymamy tej sytuacji, do ściany oskrzeli wciąż będą napływać różne komórki-żołnierze. Produkują one kolejne substancje, które utrzymują stan wojenny: przewlekły proces zapalny. W rezultacie błona śluzowa oskrzeli staje się nadreaktywna. Puchnie, wydziela śluz i kurczy mięśnie z byle powodu. To już jest astma - przewlekłe zapalenie.

Powoduje ono, że zupełnie niealergiczne czynniki mogą wyzwolić napad duszności. Wystarczy oddychanie zimnym i suchym powietrzem, szczególnie w czasie wysiłku fizycznego, by zdezorientowane komórki układu odpornościowego w oskrzelach zaczęły wydzielać histaminę. To na poziomie mikro. A jak człowiek reaguje na tę toczącą się w jego oskrzelach wojnę? Pojawiają się ataki duszności. Klatka piersiowa wydaje się za ciasna. W czasie ciężkiego ataku oddychanie może być bardzo trudne, nie jest możliwe wykonanie choćby jednego kroku. Nie można wypowiedzieć najkrótszego zdania. Widać ogromny wysiłek, z jakim, świszcząc, chory wydycha powietrze. Częstym objawem astmy jest kaszel. Nasila się nocą (kiedy niskie jest stężenie krążącej we krwi adrenaliny, hormonu rozszerzającego oskrzela) lub nad ranem.

Astma rozwija się przez wiele lat. Intensywniej w dzieciństwie, później może zniknąć na długi czas. Choroba pojawiająca się w wieku średnim na ogół nie ustępuje całkowicie, przeciwnie, toczący się nieleczony proces zapalny może doprowadzić do zmian w oskrzelach, powodujących niewydolność oddechową. Zła wiadomość: astmy nie da się do końca wyleczyć. Dobra: biorąc leki, można z nią dość komfortowo żyć.

Geny i wirusy

Coraz więcej wskazuje na to, że do astmy można być predestynowanym genetycznie. Dzieci, które mają przynajmniej jednego rodzica chorego na astmę, zapadają na tę chorobę od trzech do sześciu razy częściej. Bliźnięta jednojajowe - o identycznych genach - także częściej reagują na te same alergeny.

Naukowcy odnajdują kolejne geny, których mutacje sprawiają, że jest się bardziej podatnym na alergie. Mają nadzieję, że w poznaniu genetycznych podstaw astmy pomoże im lepsze zrozumienie choroby o nazwie XLAAD. To błąd w genach, który powoduje wadliwe działanie układu odpornościowego. Dziecko z tą chorobą nie przeżywa zwykle roku, zapadając na alergie pokarmowe, skórne, cukrzycę typu 1, zapalenie jelit. Jego system immunologiczny cierpi na prawdziwą manię prześladowczą, widząc wroga czającego się za każdym rogiem.

Jednak geny to nie wszystko. - Rozwojowi astmy może sprzyjać zakażenie w dzieciństwie niektórymi typami wirusów wywołującymi zwykłe przeziębienia - mówił na festiwalu nauki odbywającym się we wrześniu w Dublinie profesor Paul Openshaw z Imperial College of London. - Wiele wskazuje na to, że tych wirusów niezwykle trudno się pozbyć. Choć przeziębienie pozornie uległo wyleczeniu, drobnoustroje kryją się w organizmie, by za pewien czas znów się uaktywnić. Potrafią do swoich celów modyfikować nasz układ immunologiczny, czego dalszym skutkiem jest jego zwiększona reaktywność na alergeny. Z badań Openshawa wynika, że wiele dzieci zakażonych przed pierwszym rokiem życia wirusami zwanymi RSV w okolicach swych siódmych urodzin choruje na astmę.

Jednak nie tylko wirusy potrafią manipulować naszym układem odpornościowym. Takie umiejętności posiadają też pasożyty. Doktor Padraic Fallon z wydziału biochemii Trinity College w Dublinie podczas brytyjskiego festiwalu nauki przedstawił badania, z których wynika, że właśnie od tasiemców możemy nauczyć się walczyć z astmą.

Szczepionka z tasiemca

Naukowcy zauważyli, że w Afryce, gdzie dwie trzecie mieszkańców zakażonych jest pasożytami, ludzie rzadziej chorują na alergie i astmę. Jeśli zaś podda się ich terapii mającej zlikwidować pasożyty, alergie pojawiają się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dlaczego tak się dzieje?

- Tasiemce różnych gatunków umieją "oślepiać" siły obronne naszego organizmu tak, by nie przeszkadzały im one w pasożytowaniu - mówi "Przekrojowi" dr Fallon. - Nie znamy dokładnie tego mechanizmu. Wiemy tylko, jakie ma skutki. Układ odpornościowy ślepnie nie tylko na tasiemca, ale w ogóle staje się nieco mniej reaktywny. Byle alergen nie stawia go na baczność.

Ten sam efekt zaobserwował Joel Weinstock z University of Iowa, który do eksperymentu użył nicienia o nazwie włosogłówka świńska. Udało mu się wyleczyć z jego pomocą cierpiących na chorobę Crohna, przypadłość polegającą na tym, że układ immunologiczny zaczyna niszczyć komórki jelit własnego organizmu. To prawdziwy przełom w podejściu do leczenia alergii, astmy i chorób autoimmunologicznych.

Nie zanosi się raczej na to, że w ciągu najbliższych lat zrezygnujemy z mycia i zaczniemy żyć w większym brudzie czy że przestaniemy się szczepić na niebezpieczne dla życia choroby. Warto więc pomyśleć, co zrobić, by poskromić nasz oszołomiony higieną, do której nie nawykł przez miliony lat ewolucji, układ odpornościowy.

Fundacja Billa Gatesa przeznaczyła 18 milionów dolarów na badania nad szczepionką przeciwalergiczną wykorzystującą badania nad pasożytami. Pracuje nad tym wiele zespołów badaczy. Jest więc szansa, że wkrótce powstaną leki skutecznie chroniące nas przed alergiami i astmą. No i cóż z tego, że będziemy zawdzięczać je tasiemcom? Ohyda? Ale jaka skuteczna!

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)