Walka o kultowe miejsce dla turystów. "Zadziałali odwrotnie niż Janosik"
Zawalczmy, żeby to miejsce pozostało magicznym i klimatycznym - apelują obrońcy Stacji Turystycznej Orle w Górach Izerskich. Stację stworzył i prowadzi od ponad 30 lat Stanisław Kornafel. Ale zdaniem Lasów Państwowych teraz potrzebny jest przetarg. I być może nowy dzierżawca.
Do Jakuszyc, nazywanych stolicą polskiego narciarstwa biegowego, jest stąd godzina na piechotę. Do drewnianego mostku na Izerze, który jest na granicy polsko-czeskiej zaledwie 15 minut. Stacja Turystyczna Orle to wyjątkowe miejsce na turystycznej mapie Sudetów Zachodnich. Działa przez cały rok jak tradycyjne schronisko górskie. Swój wygląd i obecny charakter zawdzięcza głównie jednej osobie.
- Będąc młodym człowiekiem, odkryłem to wyjątkowe miejsce po raz pierwszy. Potem wybrałem się tam znowu. Jego nie było na żadnej mapie, ze względu na to, że to była strefa wojskowa. Uznałem, że jest to miejsce godne uwagi i rozpropagowania - opowiada Stanisław Kornafel.
Charakterystyczny murowany obiekt, w którym turyści zjedzą dziś obiad, albo przenocują, to dawny budynek administracyjny huty szkła Carlsthal. Na tym górskim pustkowiu założono ją w 1754 roku. Huta działała do końca XIX wieku. Potem była tu m.in. gospoda, ale po II wojnie światowej aż do 1990 roku miejsce było całkowicie niedostępne z uwagi na stacjonowanie tu Wojsk Ochrony Pogranicza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najstarszy park rozrywki w Polsce. Niezwykłe miejsce, które warto odwiedzić
Dziś śmiało można powiedzieć, że Stację Turystyczną Orle definiuje Stanisław. 60-latek prowadzi to miejsce od początku lat 90.
- Budowałem to z mozołem przez te wszystkie lata. Włożyłem w to swoje serce i energię. Wydzierżawiłem najpierw część tego zabytkowego budynku, później cały, później następne budynki, aż wreszcie wykreowaliśmy Stację Turystyczną Orle, która jest znaną i uczęszczaną marką. Trwało to latami - opowiada Kornafel.
Petycja w obronie Stacji Turystycznej Orle
Stanisław dziś martwi się o przyszłość. W sieci krąży petycja, pod którą podpisało się już ponad 2 tysiące osób.
"Nie godzimy się na takie traktowanie dorobku, tradycji i wartości, jakie przez dziesięciolecia tworzyliśmy z lokalną społecznością, turystami i artystami" - czytamy w petycji.
Chodzi o przetarg na dzierżawę tego miejsca. Bo Stanisław Kornafel wynajmuje je od Lasów Państwowych. Za nocleg trzeba u niego zapłacić 45 zł za miejsce w pokoju wieloosobowym i 90 zł od osoby w pokoju dwuosobowym z łazienką. Pełny obiad da się zjeść za 55 zł. Ale Orle to także kilkanaście różnych imprez kulturalnych i edukacyjnych w ciągu roku. Są wystawy, jest bezpłatna informacja turystyczna, współpraca z GOPR.
Stanisław ostrzega, że po przetargu, w którym jednym kryterium jest cena, wyjątkowy charakter tego miejsca pójdzie w zapomnienie. I wejdzie komercja.
- My wykreowaliśmy to miejsce, które było bardzo zaniedbane. Główny budynek, o który jest cała awantura, ja uratowałem, ponosząc ryzyko inwestycyjne. A oni teraz zadziałali odwrotnie niż Janosik, który zabierał bogatym, a rozdawał biednym - rozkłada ręce Stanisław Kornafel.
Ostatnia umowa dzierżawy wygasła już kilkanaście miesięcy temu. Teraz Stanisław korzysta z obiektu bezumownie i co miesiąc płaci 18 tys. zł za dzierżawę. Przez cały ten czas walczył, aby nową umowę mógł podpisać bez konieczności ogłaszania przetargu.
- Przez ostatnich kilka miesięcy nadleśniczy mi mówił, że nowa umowa jest prawie gotowa, że jeszcze brakuje tylko jakichś dwóch paragrafów - opowiada.
Ostatecznie jednak dostał telefon, że nowej umowy nie będzie. Będzie przetarg.
- Poprzednia umowa była zawarta na czas określony i wygasła. Nie możemy już żadnych innych umów zawierać w trybie negocjacji. Teraz już wszystko musi się odbywać w trybie przetargu nieograniczonego - tłumaczy w rozmowie z WP zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Szklarska Poręba Dariusz Orda. - To jest część majątku Skarbu Państwa, dlatego został ogłoszony przetarg. Chodzi nam o transparentność przede wszystkim. Zainteresowanie jest duże, wiele osób pyta. Pan Kornafel oczywiście też może złożyć ofertę - deklaruje przedstawiciel LP.
Zastępca nadleśniczego rozumie zasługi pana Stanisława. Nie chce mówić o uchybieniach czy nieporozumieniach między dzierżawcą a właścicielem. Przekonuje jednak, że nic już nie da się zrobić.
- To tyczy się nie tylko dzierżawy czy najmu tego typu obiektów turystycznych. W Lasach Państwowych wszystkie inne nieruchomości, np. grunty rolne, również są wydzierżawiane w trybie przetargu nieograniczonego - wskazuje Dariusz Orda.
Stacja Turystyczna Orle. Opinie turystów
"Zawalczmy, żeby to miejsce pozostało magicznym, klimatycznym, żeby mogło się rozwijać, ale z zachowaniem tradycji, relacji międzyludzkich i naszymi Przyjaciółmi za sterami" - pisze na swojej stronie zespół Mizia & Mizia Blues Band, zachęcając do podpisywania petycji przeciwko przetargowi.
Ale już Rzeczniczka Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu pytana o opinie turystów o stacji Orle przekonuje, że są różne.
- Część osób uważa, że stacja jest prowadzona dobrze, ale mieliśmy też sytuacje, gdzie były skargi. Chodziło np. o utrzymanie tego obiektu dookoła, wskazywano, że wymaga inwestycji, remontów - wylicza Malwina Sokołowska w rozmowie z WP. - Najemca był wzywany do uporządkowania tego terenu, nie do końca to nastąpiło tak jak byśmy tego oczekiwali - dodaje.
Mimo że nowych podpisów wciąż przybywa, a Stanisław Kornafel pisał nawet do przedstawicieli rządu, przetarg odbędzie się 29 lipca. Każdy chętny może w kopercie złożyć ofertę, a wygra ta z najwyższą ceną. Stanisław mówi, że jak nie będzie miał wyjścia, też złoży ofertę.
- Cały czas jednak wykazujemy, że przetarg w sensie prawnym ma rażące błędy - podkreśla.
Stacja Orle. Stanisław Kornafel wylicza poniesione nakłady
Stanisław wskazuje również, że poniósł bardzo duże nakłady na remont wynajmowanych obiektu.
- W 2013 roku ich wartość została potwierdzona przez biegłego, którego wynajęły Lasy Państwowe. Podpisaliśmy porozumienie, że to zostanie rozliczone w toku trwania umowy. Ta umowa wygasła ponad trzy lata temu i Lasy nie podejmują żadnych starań, nie przyjmują do wiadomości, że te nakłady wraz z waloryzacją i odsetkami mi się należą. To jest już około 800 tysięcy złotych - wskazuje Stanisław Kornafel.
Lasy Państwowe nie zajęły jeszcze oficjalnego stanowiska w tej sprawie.
- Ale według mnie to żądanie jest bezpodstawne - mówi Dariusz Orda.
- Posiadam pełną dokumentację potwierdzającą powyższe działania i jestem gotów ją udostępnić - zapewnia Stanisław Kornafel.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl