Walizka, która sparaliżowała centrum miasta
Przez 3 godziny sparaliżowane było wczoraj centrum Łodzi. Nieprzejezdna była ulica Sienkiewicza, a autobusy linii 57 jeździły ul. Piotrkowską. Ewakuowano mieszkańców 3 kamienic i pracowników okolicznych sklepów.
Skąd takie zamieszanie? Przechodzień pozostawił przy jednej z kamienic starą walizkę.
Strażnikowi miejskiemu, który akurat przechodził ul. Sienkiewicza niecodzienny pakunek wydał się podejrzany. Ponieważ sądził, że w środku może być ładunek wybuchowy, o sprawie powiadomił policję. Wszystkie służby miejskie zostały postawione w stan pełnej gotowości. Do akcji skierowano policyjnych pirotechników, którzy zadecydowali, że walizkę należy zdetonować. Okazało się, że była pusta.
Godzinę przed całym zamieszaniem do sklepów znajdujących się wzdłuż ul. Sienkiewicza wchodził mężczyzna, który chciał sprzedać podobną walizkę. Ponieważ nikt nie chciał jej kupić, handlarz postawił ją na chodniku i odszedł.
Po godzinie 15 przywrócono normalny ruch na ulicy Sienkiewicza, a ewakuowani lokatorzy mogli już spokojnie wrócić do swoich mieszkań.
To nie pierwszy przypadek, kiedy pozostawiony pakunek kompletnie dezorganizuje ruch w Łodzi. Poprzednio zablokowane było skrzyżowanie ul. Sienkiewicza z al. Piłsudskiego. W jednym z banków klient pozostawił aktówkę z dokumentami. Ewakuowano pracowników placówki, kierowcy przez kilka godzin jeździli objazdami. Kilka dni po zdarzeniu właściciel dokumentów zgłosił się do banku i przeprosił za swe roztargnienie.