Wałęsa: zrobiliśmy dwa kroki do przodu i jeden do tyłu
To ładny obrazek w 5. rocznicę naszej obecności w Unii Europejskiej, kiedy w Polsce spotykają się przywódcy państw europejskich, a my jesteśmy ich poważnym partnerem. Widać, że jesteśmy na swoim miejscu. Bilans udziału w UE wychodzi na plus, choć są i plusy ujemne.
30.04.2009 | aktual.: 30.04.2009 14:04
Kiedy patrzę na pięć lat wstecz, to widzę, że zrobiliśmy dwa kroki do przodu, ale jeden do tyłu. Ale już, kiedy spojrzę na 20 lat wstecz, to widzę, że dokonaliśmy nieprawdopodobnego skoku cywilizacyjnego. Bez UE nie byłoby to możliwe.
Nie było dla nas innej drogi na początku przemian. Mieliśmy jasno określony punkt odniesienia. Szliśmy ku NATO i UE. Nawet demagodzy i populiści nie byli w stanie zrzucić nas z tej drogi. Dziś też chętnie startują w wyścigu po europejskie fotele i unijne środki. Duża z tego satysfakcja. Taką odczuwałem, kiedy postkomuniści wypinali dumnie pierś w momencie wciągania polskiej flagi na maszty NATO-owskie. Odczuwam podobną satysfakcję, kiedy populiści spod szyldu LPR, PiS, którzy tak straszyli Unią, chętnie czerpią korzyści z członkostwa. Nie potrafią już straszyć, bo nie ma powodów, więc szukają co najwyżej zadymy.
Wczoraj protestowali związkowcy. Od lat mówię, że trzeba znać czas i miejsce. Wiem, co to znaczy protestować i walczyć. Takie metody też stosowałem, ale w innych warunkach. Teraz liczy się siła argumentów, a nie argumenty siły. Tłumaczę to także stoczniowcom. I sam staram się walczyć argumentami. Głośno domagam się mądrego wsparcia także dla pierwszego pomnika globalizacji – Stoczni Gdańskiej, w której rozpoczęła się nowa epoka Europy i świata. To dla mnie i dla nas hańba, że nie potrafimy dotąd tego zrobić. To także obowiązek solidarnej Europy!
Inna rzecz, że to tylko awanturnikom politycznym i demagogom możemy podziękować za te wszystkie kroki wstecz. Zwłaszcza lata 2005-2007 miały największy wpływ na osłabienie naszej pozycji w Europie, na wstrzymanie niezbędnych – widać to szczególnie w kryzysie – dalszych procesów integracyjnych, jak wejście do strefy euro. Trudno, trzeba się z nimi zmagać i robić swoje. Tak jak dziś, kiedy wreszcie znów Europa liczy się z Polską, kiedy Polska walczy o zjednoczoną Europę przeciwko ujawnianym ostatnio partykularyzmom konkretnych państw, kiedy Polska walczy o poważne pozycje i stanowiska w strukturach w Europie.
Oczywiście, można powiedzieć, że spodziewaliśmy się jeszcze więcej. Europa podskórnie chyba też. Sądzono, że Polska znacznie mocniej zaznaczy swoją obecność poprzez wkład wartości i doświadczeń historycznych. I w jakiś sposób obudzi Europę na wartości. Wygodna i dostatnia Europa, co zauważyliśmy przez ostatnie lata, zaczęła zapominać o fundamentach. W gąszczu przepisów, biurokracji i rozliczeń finansowych rzeczywiste podstawy integracji umykają. Polska mogła i powinna się o to upomnieć. Mamy do tego silną legitymację historyczną i polityczną. Nic więc straconego, co pokazują ostatnie wydarzenia – nawet z ostatnich godzin w Warszawie. Lepiej zauważalny i słyszalny jest głos Polski - Polski rozsądnej, wyważonej, ale zdecydowanej i przewidywalnej. A nie Polski obrażającej się, wyszarpującej środki, nieprzewidywalnej, blokującej – jaka dominowała pod rządami bezradnych populistów i demagogów. Polska ma z czego być dumna, ale stać nas na jeszcze lepsze kolejne 5 lat niż te minione.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski