Wałęsa: wielu się na to nabierało, ale ja wiem, co robiłem
Dotychczas zebrany materiał dowodowy potwierdził fakt, że w latach 80. ub. wieku funkcjonariusze SB podrabiali dokumenty o współpracy Lecha Wałęsy z organami bezpieczeństwa PRL - poinformował pion śledczy IPN.
21.12.2011 | aktual.: 21.12.2011 16:14
- Dla mnie to było od początku jasne. Zawodowo to dobrze było zrobione, stąd wielu się na to nabierało. Prawda prędzej czy później zwycięży i tym razem widać, że zwycięża - powiedział Lech Wałęsa.
B. prezydent podkreślił, że był pewien, iż śledztwo IPN doprowadzi do takich ustaleń. - Przecież ja wiem, co robiłem. Wiem, jak walczyłem, wiem co się działo i dlatego spokojnie czekałem na prawdę - dodał Lech Wałęsa.
Śledztwo prowadzone jest od jesieni 2008 roku w pionie śledczym IPN w Białymstoku, przekazano je tam z Gdańska. Chodzi o dokumenty świadczące o rzekomej współpracy Wałęsy z SB, by skompromitować go przed komitetem pokojowej Nagrody Nobla w 1982 roku. W 1983 roku ówczesny lider Solidarności został jej laureatem.
Drugi aspekt śledztwa dotyczy podejrzenia przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy SB, co miało polegać na sfabrykowaniu nagrania rozmowy Lecha Wałęsy z bratem, dotyczącej rzekomego konfliktu Lecha Wałęsy z hierarchią kościelną, a także przesłania na zagraniczne konta ok. miliona dolarów, które to nagranie zostało potem wyemitowane w mediach, by poniżyć go w oczach opinii publicznej.
Jak poinformował naczelnik pionu śledczego IPN w Białymstoku prokurator Zbigniew Kulikowski, śledztwo jest obecnie zawieszone. Wcześniej powiedział, że chodzi o poszukiwanie świadka, obywatela Polski, którego informacje mogą być cenne w śledztwie. Szczegółów nie zdradził. - Staramy się być dokładni - dodał jedynie.
Prokurator Kulikowski dodał jednocześnie w komunikacie, że nie zajmuje stanowiska "co do oceny wiarygodności całości dokumentów dokumentacji zgromadzonej w IPN, a dotyczącej Lecha Wałęsy". Zaznaczył, że śledztwo prowadzone w Białymstoku nie dotyczy działalności Lecha Wałęsy w latach 70. ubiegłego wieku.
Śledztwo wszczął w maju 2005 roku gdański oddział IPN po zawiadomieniu złożonym przez b. prezydenta, potem przekazano je do Białegostoku. Formalnie dotyczy ono zbrodni komunistycznej.
W śledztwie prowadzonym w Gdańsku prokuratorzy badali m.in. akta operacji SB o kryptonimie "Ambasador" i "Sąd", interesowali się też sprawami obiektowymi o kryptonimie "Tęcza" i innymi materiałami wytworzonymi przez różne jednostki MSW czy przez SB, a dotyczącymi Lecha Wałęsy.