PolskaWałęsa: teczki to ostatnia prowokacja PRL

Wałęsa: teczki to ostatnia prowokacja PRL

To, co zostawiono nam w teczkach, to ostatnia, najgorsza prowokacja PRL - ocenił były prezydent i były przywódca "Solidarności" Lech Wałęsa, który uczestniczył w specjalnej konferencji prasowej "Stan wojenny - spojrzenia po 25 latach".

Wałęsa: teczki to ostatnia prowokacja PRL
Źródło zdjęć: © PAP

08.12.2006 | aktual.: 08.12.2006 18:31

W spotkaniu zorganizowanym w Centrum Prasowym PAP, poprzedzającym konferencję naukową, która odbędzie się 13 grudnia w Warszawie, wzięli udział także prof. Władysław Bartoszewski, dyrektor warszawskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej prof. Jerzy Eisler, i obecny prezes Fundacji Centrum Solidarności, działacz "S" Bogdan Lis.

Według Wałęsy, pozostawiona zawartość archiwów po służbach specjalnych PRL, nie jest przypadkowa. B. prezydent uważa, że należałoby zbadać, według jakiego klucza część akt została zniszczona i kto za tym stał. Tam nie było żadnego przypadku. To, co nam zostawiono, to jest ostatnia, najgorsza prowokacja PRL. Ci ludzie nas wpuścili w kanał. Oni chcą, byśmy się pozabijali (...) aby nikt nie mógł się do nich dobrać, do ciepłych emerytur, do prawdy - ocenił.

Jak powiedział dziennikarzom b. prezydent "dzisiejsza władza wykorzystuje tę sytuację", a IPN zapomina, że to bezpieka przygotowała im materiały, którymi się zajmują. Ci ludzie, z Kaczyńskimi na czele (...) udają bohaterów, a bohaterami nie byli, dlatego chcieliby wyjść na bohaterów tym sposobem - poniżając bohaterów stają wyżej - argumentował Wałęsa.

B. prezydent zaapelował, aby ludzie mądrzy ostrożnie odpowiedzieli na pytanie, co z tajnych materiałów zostało w archiwach IPN i dlaczego właśnie te fragmenty akt. Dopóki nie rozszyfruje się tego i nie określi wartości materiałów, nie powinno się na ich podstawie nikogo rozliczać - mówił.

Będę zachęcał do spokojnego zadania pytań, które powinny paść, abyśmy dobrze ten okres "przepracowali", aby prawda zwyciężyła, kłamstwo zostało odrzucone, żeby na poważnie zająć się tym, bo widzimy jak politycy z pierwszych stron tendencyjnie to układają - oświadczył Wałęsa.

Pytany, jak się czuje 25 lat po stanie wojennym podkreślił, że "jest najszczęśliwszym człowiekiem w galaktyce", bo nie wierzył, że doczeka wolnej i demokratycznej Polski. Zaznaczył jednak, że nie jest zadowolony z wielu wyborów, jakich dokonano w ostatnim 16- leciu.

O trudnych momentach historii PRL mówił też prof. Bartoszewski. Ludzie są różni. Wśród dwunastu apostołów był jeden zdrajca - to jest 8%, a Bóg tak dopuścił (...) czyli widocznie był taki zamiar, żeby ostrzec, że nie ma wspólnot idealnych i nie ma działań bez błędu; ale ważne jest to, jaki jest kierunek działania, co ono daje w efekcie, a nie tylko błędy popełnione po drodze - mówił.

Według profesora, trzeba ustalić wszelkie prawdziwe okoliczności wprowadzenia stanu wojennego i "późniejszej deprawacji, fałszerstw, matactw, kombinacji, łamania ludzi". Jak zaznaczył, trzeba mówić m.in. o "dziwnym braku odwagi cywilnej u ludzi mundurowych, którzy zawsze są chorzy, kiedy mają się stawić w sądzie, a są zdrowi, kiedy mają wyjechać za granicę".

Jeżeli mnie ktokolwiek pyta, czy ja mogę wybaczyć to czy owo, to ja mówię - za siebie mogę wybaczać, jak ktoś poczuwa się do winy i prosi o wybaczenie. Nie będę biegał po ulicy i krzyczał, że wybaczam - powiedział.

Prof. Bartoszewski podkreślił też, że Polacy muszą za granicą przypominać, że bez Gdańska i "Solidarności" nie byłoby zmian w całej Europie. To mamy przypominać przez naszą dyplomację, tą drogą kształtować poglądy, a nie przez skandale, historie, które są na porządku dziennym w mafiach, gangach, ale nie w normalnym demokratycznym kraju - zaznaczył.

Prof. Eisler podkreślił z kolei, że uczestnicy konferencji będą się starali odpowiedzieć m.in. na pytanie: "Czy to jest zdrowe, że po 25 latach część ze stoczniowców, górników, hutników, którzy walczyli za wolną Polskę są dzisiaj bezrobotni, albo na dziadowskich emeryturach, albo są na kompletnym 'oucie', a wielu organizatorów (stanu wojennego) jest dyrektorami banków, prezesami spółdzielni, towarzystw, zasiada w radach nadzorczych w garniturach od Armaniego. Czyśmy gdzieś wspólnie czegoś nie zgubili".

Tu nie ma prostych odpowiedzi, ale jeśli ktoś oczekuje, że będzie to polityczny wiec, to niech nie przychodzi - zaznaczył.

Bogdan Lis podkreślił, że o 25. rocznicy stanu wojennego pamiętają również "nasi przyjaciele na całym świecie". Poinformował, że podczas konferencji 13 grudnia ambasador USA w Polsce przekaże polskiej stronie deklarację Senatu amerykańskiego o ustanowieniu w Stanach Zjednoczonych 13 grudnia dniem pamięci.

Wiąże się to oczywiście z 25. rocznicą wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. To będzie element, który ma przypomnieć nam, że także wtedy, po 13 grudnia, społeczeństwa zachodnie stanęły murem za "Solidarnością", za polskim narodem, który walczył z komunizmem - wyjaśnił Lis.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)