Wałęsa: standardy wyznaczyliśmy już dawno
Kiedy obserwuję zawirowania na scenie politycznej, lepsze lub gorsze codzienne standardy, cieszę się, że przed laty wyznaczyliśmy sobie jako Polska te kluczowe i najważniejsze fundamenty. Dlatego nawet się tak bardzo nie zmartwiłem doniesieniami medialnymi o różnym podejściu do zasad przyzwoitości, bo wiem, że wszystko dzieje się w szerszym porządku, zbudowanym jeszcze w latach 90. Nie znaczy to jednak, że jest on dany raz na zawsze i bezwarunkowo.
18.03.2009 | aktual.: 18.03.2009 12:43
Nie mam zamiaru wcale komentować tych stawianych publicznie zarzutów i podsycać ożywionych dyskusji o standardach moralnych, biznesowych, politycznych. Mam tylko nadzieję, że nikt nie wzbogacił się – każdy ma do tego prawo na uczciwych zasadach – o ile nie osiągnął tego na biedzie innych, w tym przypadku zwalnianych z pracy stoczniowców. To pozostawiam do sprawdzenia. I pierwszy stanę do stawiania oskarżeń, jeśli była w tym nieuczciwość! W razie konieczności powinny oczywiście sprawy tego typu badać sądy. Po to uruchomiliśmy standardy demokratyczne z podziałem władz, żeby to one ostatecznie rozstrzygały. Zamiast wyroków medialnych. Zgadzam się, że ważna jest kontrolna rola prasy, bo wiele razy udowodniła, że ma rację. I niech nadal patrzy władzy na ręce. Jak wiemy, lubi się też mylić i później musi – jak Urban – słono płacić za niesprawiedliwe niesprawdzone własne wyroki. Rozstrzygnięcia medialne nie mogą być więc zbyt pochopne, bo i tak już żyjemy w demokracji medialnej, coraz więcej jej podporządkowujemy.
Proporcji podziału władzy trzeba więc dochowywać. To jeden z tych głównych kluczowych standardów.
Przed laty wyznaczyliśmy też standardy naszej racji stanu i naszego bezpieczeństwa. Kierunek był jeden. NATO i UE. Bez tego dziś trudno byłoby o egzekwowanie innych. Nikt by nawet nie zauważył takich czy innych nadużyć. Bez tych fundamentów nie zbudowaliśmy Polski, w której wychwytywane są niejednoznaczne sytuacje, wątpliwe zachowania. Polski, która potrafi całkiem nieźle opierać się kryzysowi światowemu. Oczywiście można było uczynić jeszcze więcej, żeby te standardy główne poprawić, wzmocnić. Szybkie wejście do strefy euro, przespane w latach 2005-2007, to jeden z przykładów. Traktat unijny – kolejny, co powtarzam do znudzenia. Aż do skutku, mam nadzieję, tylko po to, żeby trzymać się tych standardów głównych, żeby Polska nie odchodziła od kierunków wybranych przed laty.
10 lat temu Polska weszła do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Dziś to dla nas oczywistość, standard. Łatwo przyzwyczailiśmy się do tego, że jesteśmy bezpieczni, jak nigdy dotąd w najnowszych dziejach. Znamy z historii uroki trudnego sąsiedztwa z dwoma silnymi państwami. Dopiero po setkach lat weszliśmy do światowej strefy pokoju z poważnymi gwarancjami bezpieczeństwa i solidarności. Sami też staliśmy się dla Sojuszu sprawdzonym w walce i solidarności partnerem. I dlatego całkiem słuszna batalia Polski o wzmocnienie naszego głosu w Sojuszu udziałem w jego władzach. Nie znaczy to jednak, że sytuacja jest idealna i dana raz na zawsze. Dlatego tak ważne jest pilnowanie tych głównych standardów.
Tylko wtedy możemy być spokojni, że na własnym podwórku codziennych politycznych gier, przepychanek i naciągania lokalnych standardów nie ugrzęźniemy w miejscu, tracąc z pola widzenia cele i standardy strategiczne.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski