Wałęsa: prawda jest taka, że Borusewicz źle opracował postulaty
Prawda jest taka, że Bogdan Borusewicz źle opracował postulaty - powiedział Lech Wałęsa, gość "Faktów po Faktach" w TVN24. Odpowiadał na pytania o przywództwo w czasie strajków w Stoczni Gdańskiej. Mówił, że oficjalna propaganda tylko czekała na to, by zrealizować żądania zaproponowane przez Borusewicza - m.in. powtórne przyjęcie do pracy Wałęsy i Henryki Krzywonos. Zdaniem Wałęsy gdyby wówczas - po zrealizowaniu tych postulatów - strajk nie wygasł, zaraz potem do Stoczni mogłyby wkroczyć czołgi. - Ja to poprawiłem - mówił Wałęsa.
Jak dodał Wałęsa, nie chodzi mu o jego pozycję, tylko o prawdę - z myślą o przyszłych pokoleniach. - Moja pozycja jest taka, jaka jest, i niepotrzebna mi większa - mówił Wałęsa.
Jeśli przez 30 lat zgadza się na kłamstwo, to co to jest - służenie Polsce? - pytał Wałęsa w odpowiedzi na pytania o rolę Borusewicza. - Pozwolił na oszustwa i kłamstwo, które nie służy Polsce i polskim interesom - mówił b. prezydent.
- Na tym wszystkim - mówił Wałęsa o konflikcie o przywództwo w czasie strajku w Stoczni Gdańskiej - zarabia Kaczyński i polityk Rydzyk.
Henryka Krzywonos kilkanaście dni temu powiedziała, że to Bogdan Borusewicz był "mózgiem" strajku. Wałęsa w porannej audycji w radiu ZET odniósł się do tych słów. - To znaczy, że ona nie ma mózgu - powiedział. Podczas rozmowy w "Kropce nad I" tłumaczył, że to były ostre słowa, ale uprawnione w tych okolicznościach. Zapewnił jeszcze raz, że nie walczy o swoją pozycję, ale o prawdę historyczną.
- Wie pani po co to wszystko? Ta Krzywonos? Oni się zorientowali, że reżyser Wajda powie prawdę - mówił Wałęsa odpowiadając na pytania Justyny Pochanke. - I oni wyjdą na malutkich. Dlatego to wszystko.
- Ja w 1970 roku powiedziałem, wychodząc ze Stoczni: Boże, daj mi tu wrócić, bo już wiem i przygotuję się i już wygram. Ale nie mogłem tego budować, bo mnie pilnowali. Nic bym nie zbudował, bo bezpieka była tak silna - opowiadał Wałęsa.
Mówił, że wtedy czekał na to, "aż ludzie zbudują organizację", a "ja do tego doskoczę". - I Bogdan zrealizował moje marzenie. On zorganizował Wolne Związki (Zawodowe) i inne. Ja mogłem do tego doskoczyć, żeby prowadzić z komuną walkę i doprowadzić do zwycięstwa. Z tego punktu widzenia on odpowiadał na moje wielkie oczekiwania. Stąd go nie kontrolowałem, dopóki nie wyszła ta sprawa w Stoczni i dopóki teraz Krzywonos tego nie powiedziała, że on nie był w tym miejscu, w którym był, może nawet zrobił więcej roboty ode mnie.
- Sterowanie było jednoosobowe, a oni chcieli w demokrację uderzać. A inaczej się nie dało wygrać - kontynuował Lech Wałęsa.
Lech Wałęsa pytany był także o to, czy nie chciałby cofnąć swoich słów. - Jestem za cofnięciem, ale nie można mówić nieprawdy - skwitował.