Wałęsa: nikt nie ma gotowych recept na świat
Życie potrafi najlepiej sprawdzać najzgrabniejsze nawet teorie. I wytrącać argumenty nawet najbardziej przekonanym o swojej racji. Dziś nie ma więc pewnej i jedynej odpowiedzi na pytanie, dokąd świat powinien zmierzać i jaka wizja rozwoju jest najlepsza. Dobrze, że przynajmniej drogowskazy sprawdzone w trudnych chwilach ciągle wskazują właściwy kierunek.
Muszę to przyznać dziś, kiedy z pełnym przekonaniem wręczyłem Nagrodę mojego imienia Luli da Silva, byłemu prezydentowi Brazylii. 30 lat temu, kiedy zaczynaliśmy marsz ku zmianom, Polska i Brazylia były w zupełnie innym punkcie, na innym etapie rozwoju i w zupełnie innych realiach. Łączyło nas jednak pragnienie normalności, wolności i demokracji. W naszych krajach cierpieliśmy dotkliwie ich brak, chociaż inaczej i z różnych powodów.
Różniła też mnie z Lulą wizja zaspokojenia tego pragnienia i spełnienia marzeń pokoleń. Wywodziliśmy się z innych korzeni. Lula da Silva z mlekiem matki wyssał lewicowość i w socjalizmie widział szansę. Ja z mlekiem matki wyssałem niechęć do komunizmu. I zawsze z nim walczyłem. Trudno nam było wtedy się zgodzić. Ja wtedy wiedziałem, że mam rację, Lula był pewien swoich przekonań. I dzięki Bogu, bo on działał w Brazylii, ja w Polsce. Każda z naszych wizji była właściwa do konkretnych realiów. Dlatego, choć każdy poszedł swoją ścieżką, to każdy wygrał. Odwrotnie by się te modele nie sprawdziły. Moja recepta w jego pięknym kraju, jego - w naszym. Historia pokazała, że każdy z nas miał rację w uwarunkowaniach, z którymi przyszło nam się zmierzyć. Osiągnęliśmy cel budowy państw otwartych, demokratycznych i wolnych. Dlatego dopiero po latach przyznaję, że Lula miał rację.
Nie sądziłem wtedy, że jest jakaś inna niż kapitalizm droga do wolności i normalności. Lula udowodnił, że można wywodzić filozofię działania z socjalizmu i budować system z ludzką twarzą, że czysty kapitalizm to nie jedyna droga i jedyny wybór. Potrafił zmniejszyć nierówności społeczne, zawsze występuje w obronie słabszych.
To doświadczenie i sukces Brazylii ostatnich lat każe pytać, jaką drogę ma przyjąć świat w przyszłości. Polska także odniosła nieprawdopodobne zwycięstwo, chociaż koszty społeczne były duże. Obawiam się, że nie dało się ich uniknąć, bo jednak komunizm myślenia i działania ugruntował się u nas przez dziesiątki lat. Pozostaje jedynie zastanawiać się, jak obecny system korygować i dostosować do nowych wyzwań. Może czas szukać trzeciej drogi.
Nie jestem pewien, czy dziś potrafimy dobrze czytać uwarunkowania epoki. 30 lat temu nie potrafiliśmy myśleć w kategoriach dzisiejszych. Na szczęście, instynkt nas obu nie zawiódł. Dziś trudno nam przewidywać realia świata za lat 20 i 30. Może powinniśmy myśleć zupełnie w innych kategoriach, planować struktury już nie w trzech, a czterech wymiarach. Może wkrótce czeka nas kolejna rewolucja, którą zapowiadają liczne niepokoje na świecie, zachwiania systemu i kryzysy, a nowi rewolucjoniści będą widzieć świat zupełnie inaczej niż Lula i Wałęsa.
Jednego możemy być pewni. I to nas z przyjacielem Lulą zawsze łączyło. Solidarność, wolność i pokojowe metody. To wartości zawsze uniwersalne, odpowiednie na wszelkie uwarunkowania. To na nich powinniśmy budować solidarny kapitalizm, odpowiedzialną wolność i pokojową współpracę. Innych recept na razie nie widzę. Te nigdy mnie nie zawiodły.
Prezydent Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski