Wałęsa: nie brałem pieniędzy od Graczyka
Lech Wałęsa zaprzeczył, by w latach siedemdziesiątych brał pieniądze od oficera Służby Bezpieczeństwa Edwarda Graczyka. Twierdzi też, że nie rozmawiał z nim o sytuacji w Stoczni Gdańskiej.
Były prezydent przypomniał w programie "Kropka nad i" w TVN24, że Graczyk zeznał w Instytucie Pamięci Narodowej, iż dał mu pieniądze na wyjazd do Warszawy na spotkanie z pierwszym sekretarzem KC PZPR, Edwardem Gierkiem. Tymczasem spotkanie to odbyło się w Gdańsku i żadne pieniądze nie były potrzebne. Wałęsa przypomniał, że Graczyk potwierdził, iż nie był on tajnym współpracownikiem SB.
Odnosząc się do zeznania Graczyka, który powiedział, że w dokumentach, które sporządził, Wałęsie był przypisany pseudonim "Bolek", Wałęsa powiedział: - Co mnie obchodzi, że ktoś mnie coś przypisał. Ja wiem, że nie byłem agentem i ten pan potwierdza, który miał mnie zwerbować. Że jacyś ubecy, ktoś tam, coś pisali, a co to mnie obchodzi? Przecież nikt mnie nie pytał. Ja się nie deklarowałem, ja żadnego zobowiązania nie podpisałem.
Lech Wałęsa dodał, że fakt, iż Edward Graczyk był przez pewien czas uważany za zmarłego, świadczy o braku profesjonalizmu historyków Instytutu Pamięci Narodowej. Zasugerował też, że komuś zależało, aby nikt nie odnalazł Graczyka.