Wałęsa: miałem trudne chwile, ale nie współpracowałem
To jest sprawa ubecka i nie wiem, co mieli na myśli tak pisząc - tak Lech Wałęsa skomentował informację z dokumentów gdańskiej SB z 1979 r., że w czasie pracy w stoczni był wykorzystywany operacyjnie przez Służbę Bezpieczeństwa. Lech Wałęsa zapowiedział, że ujawni wszystkie dokumenty dotyczące sprawy tajnego współpracownika SB "Bolka".
11.06.2007 | aktual.: 11.06.2007 19:40
Twórca "Solidarności" zapewnił też po raz kolejny, że nigdy nie współpracował z aparatem bezpieczeństwa PRL.
Informacja, że w trakcie swojego zatrudnienia w Stoczni Gdańskiej Wałęsa był wykorzystywany operacyjnie przez Służbę Bezpieczeństwa" pojawia się w dwóch dokumentach gdańskiej SB z 1979 r., umieszczonych w poniedziałek przez b. prezydenta na jego stronie internetowej.
Wałęsa przyznał, że w latach 70. miewał "trudne" sytuacje, jak np. ta, kiedy po proteście robotników w grudniu 1970 r. i wizycie w stoczni I sekretarza PZPR Edwarda Gierka, został wezwany na przesłuchanie do komendy Milicji Obywatelskiej.
Zaczęto mnie tam wypytywać, dlaczego nie krzyczałem "pomożemy" jak inni robotnicy na wezwanie Gierka "Pomożecie?". Pytano, czy zamierzam przeszkadzać nowej władzy. Odpowiedziałem wówczas, że nie zamierzam przeszkadzać, ale powiedziałem też, że jak będzie trzeba, to będę z nią walczyć - opowiada Wałęsa.
B. prezydent nie wyklucza, że być może ta rozmowa dała SB podstawę do takich stwierdzeń, jakie padły w dokumentach. Ja mam czyste sumienie. Niczego się nie boję. Puściłem do Internetu wszystko w ciemno - dodał.
Jak się czyta te dokumenty, to czasami nawet nie jestem specjalnie zły na Walentynowicz i Gwiazdę za ich oskarżenia. Ja byłem wówczas roztropny i nie stawiałem na bezpośrednią konfrontację. Może się okaże, że SB to wykorzystywała i w jakiś sposób mną sterowała, ale nigdy świadomie jako agentem - podkreślił Wałęsa.
W esbeckiej "Analizie stanu zagrożeń do sprawy obiektowej krypt. Mechbud" z 15 stycznia 1979 r. jest kilka akapitów poświęconych Wałęsie. Mowa tam m.in. o "sprawie operacyjnego rozpracowania krypt. "Bolek" dot. udziału Lecha Wałęsy w nielegalnych zebraniach tzw. Komitetu Założycielskiego Wolnych Związków Zawodowych i kolportażu nielegalnych wydawnictw antysocjalistycznych".
"Analiza" stwierdza następnie, że Wałęsa brał "czynny udział w zajściach grudniowych 1970 r." i był jednym z członków Komitetu Strajkowego. Dalej pada zdanie: "W czasie pracy w stoczni był wykorzystywany operacyjnie przez Służbę Bezpieczeństwa". Potem jest informacja o zwolnieniu go 30 kwietnia 1976 r. ze stoczni za "szkalujące wystąpienia przeciwko dyrekcji zakładu, organizacji partyjnej i związków zawodowych" (pisownia oryginału).
Zdanie, że "w czasie pracy w stoczni był wykorzystywany operacyjnie przez Służbę Bezpieczeństwa" powtórzone jest dosłownie w "Analizie sprawy obiektowej krypt. Mechbud" z 20 sierpnia 1979 r.
Wałęsa zapewnił, że nawet utworzy specjalną teczkę TW "Bolka" na podstawie przekazanych mu dokumentów IPN. Były prezydent zareagował tak na wypowiedź Antoniego Dudka. Historyk twierdzi, że Wałęsa opublikował wygodne dla siebie dokumenty, a pominął część, dotyczącą działalności "Bolka", który donosił na strajkujących robotników Wybrzeża w 1971 roku.
Antoni Dudek twierdzi, że Lech Wałęsa opublikował dokumenty, które poświadczają, że nie dał się zwerbować SB w lutym 1971 roku, natomiast pominął dokumenty świadczące o tym, że agent "Bolek" donosił na robotników, protestujących na Wybrzeżu.
Były prezydent i przywódca "Solidarności" oświadczył, że publikuje dokumenty po kolei - po prostu znajdują się one w różnych teczkach. Jak zapewnił, najpierw opublikował dwie kompletne teczki zawierające kilkaset dokumentów, a następnie będzie publikował kolejne. Antoni Dudek także przyznał, że dokumenty dotyczące w jakikolwiek sposób Lecha Wałęsy, nie znajdują się w jednej teczce. Jest ich w sumie 7 tysięcy, a Wałęsa opublikował dotychczas ich część, około 500 stron.
Lech Wałęsa dodał, że ma poważne skrupuły czy opublikować listę tych, którzy na niego donosili. Są tam nazwiska księży, nawet jednego biskupa - musiałbym to wszystko puścić i tu jest problem - wyjaśnił Lech Wałęsa.
Gdy w sierpniu 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL, uznał zarazem, że SB fałszowała swe akta na temat Wałęsy. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł Rysiński podkreślał, że w całej sprawie poza trzeciorzędnymi, budzącymi najzupełniej w tej sytuacji zasadnicze wątpliwości dokumentami nie ma - oprócz wypisu z rejestru byłej SB -jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Lecha Wałęsy jako tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek" z byłą SB.
Sędzia dodał, że materiał dowodowy pozwala na graniczące z pewnością stwierdzenie, że najprawdopodobniej materiały oryginalne na temat współpracy Wałęsy nigdy nie istniały.