Wałęsa: Kaczyńscy lepsi do walki niż do pracy
Lech Wałęsa, zapytany w Nowym Jorku
o możliwość współpracy z prezydentem Donaldem Tuskiem lub Lechem
Kaczyńskim, powiedział, że nie wyklucza żadnej pracy dla Polski. Dodał, że Kaczyńscy to świetni ludzie do walki, ale - jego zdaniem - nie do końca nadają się do sumiennej pracy.
Są sytuacje, kiedy wszystko idzie na bok. Ja do Kaczyńskich nie powinienem mieć żadnych pretensji. Ze mną pracowali. Są fajnymi ludźmi. Tylko ja sobie o nich wyrobiłem zdanie, które znacie. To są ludzie walki, świetni, niezastąpieni - mówił Wałęsa na spotkaniu na dolnym Manhattanie z zespołem redakcyjnym "Super Express USA".
Gdybym jeszcze raz miał walczyć, to natychmiast poszedłbym do Kaczyńskich. Natomiast nie widzę ich w pracy, bo oni nigdy nie pracowali. I stąd nie mam przekonania do ich sumienności. Więc z tego punktu widzenia boję się ich pracy. Bo oni eksperymentują - podkreślił.
Były prezydent zaznaczył jednak, że ta opinia pochodzi "sprzed 15-20 lat", dlatego - jak dodał - w tym czasie bracia Kaczyńscy mogli się poprawić.
Lech Wałęsa był pytany o współpracę z nowym prezydentem w kontekście modelu amerykańskiego - byli prezydenci Stanów Zjednoczonych traktowali są, jako osobistości najwyższej rangi i często angażowani są przez rządzącą administrację do specjalnych misji. Lech Wałęsa odpowiedział, że w Polsce nie ma ukształtowanego modelu wykorzystania potencjału byłych prezydentów.
Wieczorem Wałęsa uczestniczył w uroczystości wręczenia medali zasłużonym dla "Solidarności". Impreza odbyła się w konsulacie generalnym RP na Manhattanie. Medal upamiętniający 25-lecie związku otrzymali m.in. były burmistrz Nowego Jorku Edward Koch (który prowadził Piątą Aleją pamiętny marsz milczenia w wigilię 1981 r.), byli korespondenci "New York Timesa" w Polsce John Darnton i Michael T. Kaufman, pośmiertnie Bolesław Wierzbiański i nowojorski "Nowy Dziennik" oraz pośmiertnie Lane Kirkland, ówczesny szef centrali związkowej AFL-CIO.
Paweł Maciąg