Wałęsa: daliśmy sobie z prezydentem Kwaśniewskim znak pokoju
Podczas uroczystości pogrzebowych Papieża Jana Pawła II w Watykanie Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski uścisnęli sobie ręce. Były i obecny prezydenci RP wchodzili w skład oficjalnej delegacji polskiej na uroczystości pogrzebowe.
08.04.2005 | aktual.: 08.04.2005 19:10
Jeszcze wczoraj było to nie do pomyślenia, a dziś z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim przekazaliśmy sobie znak pokoju - powiedział Wałęsa tuż przed odlotem z Rzymu do Warszawy.
Doszliśmy wspólnie do wniosku, że Ojciec Święty jednak wymusza na nas pewne zachowania i w związku z tym pokazujemy wobec świata, że ta siła od Ojca Świętego czyni cuda - dodał.
Teraz oczywiście to jest tylko otwarcie możliwości, (...) otwarcie drzwi; czym to wypełnimy, to zobaczymy (...). Ja z wieloma rzeczami się nie zgadzam, prezydent Kwaśniewski zresztą z wieloma moimi koncepcjami też nie, ale jest płaszczyzna po tym wszystkim do jakichś ustaleń, do jakichś rozmów - podkreślił Wałęsa.
Pytany, czy oznacza to, że "ocieplone" będą relacje między nim a Kwaśniewskim już po powrocie do kraju, b. prezydent odpowiedział: Jeśli podajemy sobie rękę, to już żaden problem umówić się w jednym bądź drugim miejscu na dyskusję.
Mam wątpliwości co do pewnych działań prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, on także ma wątpliwości co do moich działań, ale wspólnie zastanowimy się, co możemy razem zrobić. Jest szansa, że może być z tego coś dobrego. Dzisiaj najpierw uczestniczyliśmy w uroczystościach pogrzebowych Ojca Świętego, a potem razem zjedliśmy obiad. To pierwszy krok - podsumował b. prezydent.
Wałęsa przez lata nie krył swojej niechęci do Kwaśniewskiego. Podczas wspólnej debaty telewizyjnej przed wyborami z 1995 roku, kiedy Kwaśniewski na pożegnanie chciał podać rękę ówczesnemu prezydentowi, ten mu odpowiedział: Panu to ja nogę mogę podać. Wówczas Wałęsa miał za złe swemu rywalowi, że spóźnił się i wszedł do studia tuż przed programem, bez powitania.
Do pojednania miało dojść w 1999 roku, podczas obchodów 50-lecia NATO w Waszyngtonie. Kwaśniewski i Wałęsa kilkakrotnie przebywali w tym samym miejscu, nie podali sobie jednak ręki. Ta sytuacja utrzymywała się przez lata.
W poniedziałek Kwaśniewski powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", że "bardzo chciałby", aby wraz z nim na pogrzeb Jana Pawła II poleciały osoby "znające Papieża, zasłużone i historyczne", wymieniając w tym kontekście Wałęsę. Były prezydent to zaproszenie odrzucił; zapowiedział, że do Rzymu poleci z delegacją rządu.
W czwartek Wałęsa wydał oświadczenie, w którym napisał, że zdecydował się uczestniczyć w oficjalnej polskiej delegacji na pogrzeb Jana Pawła II "pod wielkim naciskiem i wielkimi prośbami". Jak dodał, chciał "uciąć spory i uczcić godnie odejście naszego największego Rodaka".
Pytany, czy poda rękę Kwaśniewskiemu, najpierw odparł, że uczyni to, gdy ten "zejdzie z prezydentury". Następnie nie wykluczył jednak, że może to się stać już w Watykanie. Nie mam wyboru, jestem przecież katolikiem - dodał.