Wałęsa czeka na ruch Kaczyńskiego
Na pytanie "Rzeczpospolitej", czy jest usatysfakcjonowany wygraną w sądzie z Lechem Kaczyńskim, Lech Wałęsa odpowiada: _Ani usatysfakcjonowany, ani szczęśliwy. Wręcz przeciwnie. Nie ma z czego się cieszyć. Dla mnie korzystny wyrok Sądu Najwyższego to żaden jakiś osobisty czy polityczny sukces. To w ogóle była głupia i niepotrzebna sprawa, bo przecież Kaczyński wywodzi się z tego samego solidarnościowego pnia. Po co swary w tej rodzinie?_.
20.09.2004 | aktual.: 20.09.2004 07:00
Dawno otworzyłem Kaczyńskiemu furtkę, żeby mógł się wycofać. Nie atakowałem go w czasie kampanii wyborczej. Niestety, on ciągle brnął, nie dając mi wyboru. A ja nie mogłem pozwolić na szarganie nazwiska, łamanie prawa. Musiałem być konsekwentny i postawić kropkę nad i. Wystąpiłem do sądu, żeby on - prawnik, minister sprawiedliwości i prokurator generalny - zaczął prawo wreszcie szanować - dodaje Wałęsa. To, że Kaczyński konsekwentnie podtrzymuje, że nie przeprosi Mieczysława Wachowskiego, który razem z Wałęsą wytoczył mu proces cywilny, były prezydent nazywa "głupią sytuacją".
Jako człowiek walki Kaczyński idzie w zaparte. Jak można nie przestrzegać zasad, prawa i wyroków? On niczym Pawlak w "Samych swoich" zabiera do sądu granat, bo uważa, że prawo prawem, ale "sprawiedliwość musi być po naszej stronie" - podkreśla Wałęsa w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Mówi tez o sobie, że nie jest mściwy. Jeden sąd już rozstrzygnął sprawę. Właśnie wyjeżdżam do USA, żeby pracować dla Polski. Będę m.in. rozmawiał z kongresmanami w sprawie wiz. Nie będzie mnie w Polsce ponad dwa tygodnie. Kaczyński ma czas na zastanowienie, niech wszystko na spokojnie przemyśli. Jeśli przeprosi, wycofam się ze sprawy karnej - zapowiada Wałęsa. W poniedziałek idę do sądu na sprawę karną, zaraz potem wyjeżdżam i czekam na ruch Kaczyńskiego - tłumaczy w gazecie.