PolitykaWaldemar Kuczyński: Ewa Kopacz lepsza dla PO niż Tusk - on podpadł Polakom

Waldemar Kuczyński: Ewa Kopacz lepsza dla PO niż Tusk - on podpadł Polakom

Z Ewą Kopacz jako premierem i szefem partii Platforma ma większe szanse na zwycięstwo w wyborach, niż miała przy premierze Tusku - mówi Waldemar Kuczyński. - To był kompletny pic, bez dobrych intencji. Moje spostrzeżenie zostało natychmiast potwierdzone w agresywnym przemówieniu posłanki Anny Zalewskiej i w pytaniach posłów PiS. To najlepszy dowód, że gest Kaczyńskiego to był "numer" - tak gest prezesa PiS, który podał rękę byłemu premierowi, ocenia ekonomista, publicysta i b. minister. W ankiecie WP ponad 80% Internautów odpowiedziało, że nie wierzy w pojednania Tusk-Kaczyński.

Waldemar Kuczyński: Ewa Kopacz lepsza dla PO niż Tusk - on podpadł Polakom
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

PAP: Jak podobało się panu expose Ewy Kopacz?

Waldemar Kuczyński: To było expose w pozytywnym sensie przyziemne. Trzymające się spraw, które są bliskie ludziom. Bez jakichś zadęć, wielkich słów i idee fixe na jakimś tle. Lubię tego rodzaju rządy, które są przyziemne w dobrym tego słowa znaczeniu. Rządy, które należą do szerokiej rodziny rządów od ciepłej wody w kranach. Uważam, że takie właśnie rządy zapewniające krajowi spokój są najlepszym pomocnikiem w tworzeniu dobrobytu kraju.

Czasem jednak nie da uciec się od spraw kontrowersyjnych. A pani premier chyba się starała. Nie poruszyła choćby tematu in vitro, spraw obyczajowych, aborcji. To dobrze?

- Mnie to specjalnie nie przeszkadza. Uważam, że te kwestie obyczajowe, a zwłaszcza zapłodnienie in vitro to sprawy ważne, ale nie znajdujące się w głównym nurcie spraw. Nie mam pretensji, że pani premier zostawiła to trochę na boku. Bo ważniejsze jest to, co będzie się w tych sprawach robiło niż to, co będzie się na ten temat mówiło w expose. Przynajmniej w takiej sprawie jak in vitro coś jednak jest robione. Generalnie uważam to wystąpienie za pozytywne. Było wygłoszone bez specjalnego talentu oratorskiego, ale spokojnie. Poza tym pani premier była doskonała w odpowiedziach. Pokazała tu pazur polityka. Bo premierowi oprócz rozsądku i zdecydowania potrzebna jest także waleczność. A jak trzeba - umiejętność ukąszenia. Ona moim zdaniem to pokazała i bardzo mi się to podobało. Nie zgadzam się też z ocenami, że to było expose, które zakładało jakieś wielkie obietnice.

Jak pan ocenia realność tych obietnic gospodarczych?

- Te szacunki, które od razu się pojawiły w kontekście tych obietnic uważam za nierzetelne. Mówienie o 140 miliardach złotych jest nierzetelne. W tym co pani premier mówiła większość rzeczy to były programy, które ta koalicja już realizuje. Jest to więc już wpisane w budżet. Jeśli chodzi o nowe obietnice, np. Stanisław Gomułka szafował dużymi liczbami, mówiąc o miliardach obiecanych choćby na domy senioralne. Ale przecież te domy senioralne nie powstaną w jednym roku.

To jest właśnie jeden z zarzutów - że prawie wszystkie obietnice dotyczą okresu po 2015 roku, czyli już po wyborach. Na przykład finansowanie studiów zagranicznych, szkoleń dla lekarzy, budowa dróg, urlopy dla bezrobotnych.

- Byłoby bardzo dziwne, gdyby pani premier przedstawiała program na jeden rok. Musiałaby zakładać, że jej formacja przegra wybory. Uważam, że miała pełne prawo przedstawić program na czas nieokreślony. Na tak daleki horyzont, jaki uważała za słuszny. A kalkulując te wydatki trzeba wziąć pod uwagę, że są one rozłożone na dłuższy czas. Jestem skłonny wierzyć ministrowi finansów, który mówi, że wszystko to jest zbilansowane. I że nowe wydatki to 3,5 miliarda złotych. Nie mam powodu nie wierzyć ministrowi finansów RP, a wierzyć ad hoc robionym komentarzom.

Wierzy pan, że w ciągu roku powstanie nowa ordynacja podatkowa czy nowa ustawa o działalności gospodarczej?

- Na ten temat nie potrafię się wypowiedzieć. Natomiast bardzo bym radził pani premier, by kazała swojemu bezpośredniemu otoczeniu wziąć to expose, wyciągnąć wszystkie zapowiedzi i umieścić na wielkiej tablicy. Tę tablicę pani premier powinna powiesić u siebie w gabinecie i wybrać dwie-trzy osoby, które będą regularnie weryfikować realizację wszystkich zapowiedzi u ministrów. Pani premier powinna też raz na miesiąc odbywać spotkanie na ten temat.

Jak pan ocenia zapowiedzi dotyczące polityki zagranicznej? Polityka wobec Ukrainy ma być "pragmatyczna".

- Generalne założenie polityki zagranicznej, bez względu na to jaki jest rząd, powinno być takie, że Polska idzie ławą z innymi krajami UE i NATO. Najwyżej idziemy w pierwszym rzędzie tej ławy, ale nie wyskakujemy do przodu. Bo jedynym skutkiem takiego wyskakiwania, co proponuje np. PiS, będzie to, że odsłonimy własny tyłek.

Czyli zapowiedź pragmatycznego podejścia jest słuszna?

- Słuszna, bo polityka wysforowywania się jest polityką dla Polski zabójczą.

A jak pan ocenia zamieszanie ze służbami specjalnymi. Najpierw miały być znów przy premierze, teraz pani premier zapowiada jednak pracę nad ustawą, która podporządkowuje ABW szefowi MSW.

- Przy zmianie rządu takie zamieszanie może się zdarzyć. Nie potrafię się wypowiedzieć, bo za mało znam tę sprawę. Uważam jednak, że pewien nadzór premiera nad służbami powinien być. To są służby, których utajnienie zachęca do uprawiania różnego rodzaju samowoli i wykraczania poza konstytucyjną rolę. Pani premier powinna na pewno okresowo wprowadzić jakiś rodzaj briefingów z szefami służb.

Jak pan jako znany antagonista PiS ocenia sformułowaną w expose propozycję pojednania Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego oraz gest prezesa PiS, który podał rękę byłemu premierowi?

- Po tym wezwaniu Kaczyński nie mógł nic nie zrobić. Zrobił rzecz ze swojego punktu widzenia najsprytniejszą. To, co mnie zdumiewa, to wysyp komentarzy, biorących ten jego gest za coś dobrego.

To nie było nic dobrego?

- To był kompletny pic. W tym nie było żadnej dobrej intencji. To było podanie rąk posmarowanych kurarą.

Na jakiej podstawie pan tak mówi?

- Na tej podstawie, że doskonale znam Jarosława Kaczyńskiego. To moje spostrzeżenie zostało natychmiast potwierdzone w agresywnym przemówieniu posłanki Anny Zalewskiej i w pytaniach posłów PiS. To najlepszy dowód, że gest Kaczyńskiego to był "numer", jak powiedział Adam Hofman.

Chyba wystąpienia te mieściły się w normalnej retoryce posłów opozycji?

- Popełnia pan błąd, sądząc, że ci posłowie mówią coś od siebie. To są zaprogramowane fujarki wodza. Nie mają swoich poglądów, mówią wodzem. Gdyby im Jarosław Kaczyński kazał milczeć, to by milczeli.

Jak pan po tych pierwszych dniach ocenia szanse Ewy Kopacz? Może zostać autentycznym liderem PO, ma szanse wygrać wybory?

- Na razie mogę powiedzieć, że wystartowała całkiem nieźle. Uważam wręcz, że Platforma przy tej premier ma większe szanse zwycięstwa w wyborach, niż przy premierze Tusku.

Dlaczego pan tak sądzi?

- Dlatego, że Tusk, który był świetny przez wiele lat, jednak się Polakom opatrzył i podpadł w różnych sprawach. Duża część elektoratu Platformy odeszła właśnie zniechęcona Tuskiem. W związku z objęciem funkcji premiera przez Ewę Kopacz jest pewnego rodzaju odświeżenie. Jest to nowe otwarcie, z inną osobą, całkiem sympatyczną, więc szanse wyborcze mogą wzrosnąć.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (525)