Wajda: Polański nie dostał nagrody pocieszenia
I Andrzej Wajda, i krytycy filmowi są zgodni: Srebrny Niedźwiedź na Berlinale dla Romana Polańskiego za reżyserię filmu "Autor Widmo" to nie jest nagroda pocieszenia ani gest poparcia dla twórcy, który znalazł się w trudnej sytuacji. Polański zrobił bardzo dobry film.
21.02.2010 | aktual.: 21.02.2010 18:26
Roman Polański został nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem za najlepszą reżyserię na 60. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym, który w sobotę zakończył się w Berlinie. Nagrodę przyznano twórcy za film "Autor Widmo", który miał światową premierę podczas Berlinale.
- To jest wielka radość. Jak tylko dowiedzieliśmy się o nagrodzie, zadzwoniliśmy razem z Krystyną Zachwatowicz do Szwajcarii do Romana Polańskiego z gratulacjami - powiedział Andrzej Wajda. - Rozumiemy, jak trudna jest jego sytuacja, sytuacja człowieka zamkniętego we własnym domu, czekającego na wyrok, który nie wiadomo, kiedy zapadnie. Dla kogoś, z taką wyobraźnią jak on, kogoś, kto żyje intensywnym życiem od tylu lat, jest to kara ponad wszelkie wyobrażenie, sytuacja trudna do zniesienia. Jest to również dla nas bolesne - dodał reżyser.
Według Wajdy, festiwal w Berlinie sytuuje się na coraz wyższym poziomie i staje się pierwszoplanowym festiwalem wśród innych festiwali europejskich. - Jego jury ma odwagę i potrafi podjąć decyzję w momentach i sytuacjach trudnych, kiedy niestety do sztuki filmowej wkracza również polityka - powiedział Wajda. Dodał, że cieszy się, iż jury, nie zważając na inne okoliczności, przyznało Romanowi Polańskiemu nagrodę za reżyserię.
Druga rzecz, która mnie ogromnie cieszy - podkreślił reżyser - to fakt, że takie filmy, jak "Pianista", czy "Autor Widmo", pokazują inne możliwości Polańskiego, który poszukiwał w swoim życiu i twórczości różnych dróg. - Polański zawsze zaskakiwał. Pamiętam, jak byliśmy zdumieni jego pierwszym filmem "Nożem w wodzie". Wtedy nikt tu nie myślał podobnymi kategoriami, nikt w Polsce nie miał zamiaru robić takich filmów, nie było takich pomysłów, jakie miał Polański. Od tamtego czasu jestem przygotowany na to, że Roman Polański może mnie zawsze zaskoczyć - powiedział Wajda.
Jak dodał, ucieszył się że ostatnie filmy Polańskiego zwracają się do problemów trudnych, poważnych i politycznych. "Autor Widmo" - film polityczny Polańskiego - jest ważny, zwłaszcza w czasach, gdy polityka staje się sferą bez odpowiedzialności, bez wielkości. Dobrze, że reżyser został doceniony za to, co zrobił, a nie z powodu solidarności światowego środowiska filmowców - podkreślił Wajda.
Według niego, festiwal berliński wyrobił sobie mocną pozycję artystyczną. - Festiwal będąc poważną imprezą, nie poszedłby na tego rodzaju "ugodę" - powiedział reżyser. - Znam osobiście przewodniczącego jury i nie wyobrażam sobie, aby on był skłonny do tego rodzaju kroków. Ucieszyłem się, że film został tak doceniony. Jest to piękna i ważna nagroda. Gratuluję Romanowi i czekam na następny jego film - dodał Wajda.
"Polański wrócił do formy"
Zdaniem Andrzeja Kołodyńskiego, redaktora naczelnego miesięcznika "Kino" - nowy film Polańskiego, który jest przedmiotem dyskusji niemalże całego świata, jak najbardziej zasłużenie otrzymał nagrodę Srebrnego Niedźwiedzia. - Ten film wykazuje, że Polański wrócił do pełnej, znakomitej formy, jako realizator filmowy - powiedział Kołodyński.
Ale, według niego - filmowi towarzyszy pewna, wieloznaczna atmosfera, która utrudnia jego ocenę, ponieważ dotyczy spraw prywatnych, niezwiązanych z filmem. - Przypomnijmy - powiedział krytyk - że jest to ekranizacja powieści "Ghostwriter" Roberta Harrisa, autora, z którym Polański szykował inny film, wielki obraz o Pompejach. Do jego realizacji nie doszło z powodów finansowych; miała to być bowiem superprodukcja. Wtedy pisarz zasugerował Polańskiemu swoją nową powieść, która jest dość kameralna i ma charakter thrillera politycznego. Polański lubi ten gatunek, wzbogaca go o elementy filmu noir, należącego do przeszłości, ale Polański lubi tę atmosferę - zauważył Kołodyński.
Jego zdaniem, film "Autor Widmo" ogląda się świetnie, ale powstaje pytanie, jak go odczytywać. - Na jednym poziomie jest to akcja polityczna i - jak uważa krytyk - można domyślać się, że dotyczy ekspremiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaira, który był oskarżany o to, że dopuścił do nadmiernego zaangażowania swojego kraju w wojnę w Iranie. A na drugim poziomie, odczytuje się ten film - zdaniem krytyka - niesłusznie, jako wypowiedź na temat sytuacji samego artysty, człowieka, który jest zagrożony, nieustannie narażony na niebezpieczeństwo, przed którym otwiera się paranoidalny świat intrygi politycznej.
Według Kołodyńskiego, na obu tych poziomach jest to film bardzo efektowny. - Dla mnie jest to przede wszystkim świetne widowisko filmowe, zrealizowane z wielkim mistrzostwem, w klimacie filmu noir, we mgle, deszczu, na samotnej wyspie, gdzie wydarzają się rzeczy nieoczekiwane, dziwne. Jednym słowem - powiedział - jest to znakomity thriller polityczny, mistrzowskie widowisko. Świadczy to o dojrzałości reżysera, jego powrocie do formy.
Krytyk zaznaczył, że przy rozgłosie, jaki towarzyszy filmowi, nieuniknione są spekulacje, czy nagroda nie jest też wyrazem solidarności z człowiekiem świata filmu, który ma ogromne kłopoty. - Wydaje mi się - ocenił Kołodyński - że zadecydowały jednak walory samego filmu. Berlinale to poważny festiwal, obiektywny. Film Polańskiego i tak zdobyłby nagrodę, niezależnie od wrzawy wokół jego obecnej sytuacji prywatnej.
Nagrody 60. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie wręczono na uroczystej gali w sobotę wieczorem. O Złotego Niedźwiedzia walczyło 20 obrazów.
Nagrodę w imieniu Polańskiego odebrali producenci "Autora Widmo": Alain Sarde i Robert Benmussa; reżyser przebywa w areszcie domowym w Szwajcarii w związku z oskarżeniem o gwałt na 13-latce przed ponad 30 laty w USA.
To trzecie trofeum Polańskiego na Berlinale. W 1965 r. Polański otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia za "Wstręt", a w 1966 r. - Złotego Niedźwiedzia za film "Matnia".