Wajda na przedpremierowym pokazie "Katynia" w Paryżu
Cała trudność w realizacji "Katynia" polegała
na znalezieniu równowagi między wydarzeniami historycznymi a
fikcją, gdyż jest to pierwszy film fabularny na ten temat - mówił Andrzej Wajda po przedpremierowym
paryskim pokazie swojego filmu, który od 1 kwietnia wejdzie na
ekrany francuskich kin.
Reżyser uczestniczył w projekcji swojego filmu w Filmotece Francuskiej w Paryżu. Pokaz otworzył uroczyście jej dyrektor, reżyser Costa-Gavras w towarzystwie ambasadora RP w Paryżu Tomasza Orłowskiego.
Po projekcji zapadła długa cisza, po której nagrodzono Wajdę brawami, a wielu widzów zgotowało mu owację na stojąco.
- Można opowiedzieć polską historię tak, żeby była zrozumiała też i dla innych, ale warunek jest tylko jeden: trzeba znaleźć żywe postacie, które przemówią do widowni - powiedział dziennikarzom reżyser. Podkreślił, że jego film miał dostarczyć wiedzę o zbrodni katyńskiej.
Wajda podkreślił, że ze względu na jego własne doświadczenia było dla niego jasne, że nie może zrobić filmu "Katyń" bez kobiecych postaci. - Przede wszystkim dlatego, że będąc dzieckiem patrzyłem na matkę, a ojciec był gdzieś daleko, nie wiedzieliśmy co się z nim stało - powiedział reżyser, syn oficera zamordowanego przez NKWD w 1940 roku.
Od 1 kwietnia "Katyń " będzie można oglądać w 15 miastach Francji, oprócz Paryża m.in. w Marsylii, Lille czy Tuluzie. Dystrybutorem filmu w tym kraju jest niewielka francuska spółka filmowa Kinovista.
O przeciągających się poszukiwaniach dystrybutora "Katynia" we Francji pisał latem ubiegłego roku dziennik "Le Figaro". Szef Kinovisty, Charles-Evrard Tchekhoff zdementował spekulacje, że przyczyną opóźnienia dystrybucji we Francji polskiego dramatu były względy polityczne. Tchekhoff wyjaśnił, że film miał wejść na ekrany kin na początku tego roku, jednak jego firma celowo wstrzymała jego dystrybucję, by uzyskać większą liczbę kopii i wprowadzić do kin w całym kraju.
Z okazji specjalnego pokazu "Katynia" w ubiegłym roku na festiwalu filmowym w Berlinie prasa francuska podkreśliła jego ideowe znaczenie. "Film, który przywraca prawdę o masakrze w Katyniu" - tak pisał wówczas o polskim filmie "Le Figaro". Zaznaczał, że "z mistrzostwem i głębokim znawstwem historii i ludzkich uczuć Wajda, który sam stracił ojca w Katyniu, pieczętuje tragiczną kartę przemilczanej historii".
Także gazeta "Liberation" zauważyła, że film "kładzie akcent na tę wyjątkową chwilę złączenia dwóch największych totalitaryzmów XX wieku i na ich wspólną obsesję kłamstwa i śmierci ". Zarazem jednak krytyk tej gazety zarzucił Wajdzie, że "nie unika melodramatu, a jego kamera nieco zbyt chętnie pokazuje umierających".
Szymon Łucyk