W ZOO biją się leśni ludzie
Orangutan Ron - jedna z największych małp mieszkających w oliwskim zoo - wyemigruje w tym tygodniu do Hiszpanii. Musi bowiem uchodzić przed swym kuzynem, silniejszym Albertem.
21.06.2005 | aktual.: 21.06.2005 09:39
- Mały Ron wraz ze swą matką Rają przyjechali do Gdańska kilka lat temu z Rostoku - mówi Michał Targowski, dyrektor Miejskiego Ogrodu Zoologicznego Wybrzeża. - Zakwaterowani zostali w klatce Alberta. Z początku żyli bardzo zgodnie; nawet bawili się w berka. Gdy jednak Ron podrósł, zaczęły się niesnaski. 20-letni Albert poczuł się zagrożony przez dorastającego Rona. Prześladował go w każdym miejscu, niepokoił, przepędzał. Słusznie, bo przybysz wyrasta na wspaniałe zwierzę; jest piękniejszy od Alberta.
Albert wyczuwał instynktownie, że Ron może go pokonać, gdy będzie starszy. Dlatego, starał się go wyeliminować, zanim ten wydorośleje i stanie się silniejszy. Wygląd Rona wskazuje, że może stać się w przyszłości szefem małpiego stada. Orangutan w języku malajskim znaczy: człowiek z lasu. Opiekunowie musieli więc dbać, by oba samce się nie spotykały. Gdy Albert z Rają wychodzili na spacery, Ron musiał siedzieć w domu.
Na dłuższą metę tak być nie mogło, dla słabszego orangutana trzeba było znaleźć lokum. Nie było to łatwe. Inne ogrody zoologiczne nie wykazywały zainteresowania, bo Ron jest mieszańcem dwóch gatunków, pochodzących z Borneo i Sumatry. W zeszłym roku postanowiła pomóc EAZA - Europejskie Stowarzyszenie Ogrodów Zoologicznych i Akwariów, do którego należy też oliwskie zoo. Miejsce dla Rona znaleziono dość daleko, bo aż w Hiszpanii.
Kazimierz Netka