W Zapupiu
Czy wiesz, kto Wat albo Stern? Nie wiesz... A Kern?
12.05.2008 | aktual.: 15.05.2008 10:26
Był – jest – chyba najpopularniejszym poetą rozrywkowym polskiego powojnia. Wziął tę popularność w spadku po Boyu, Hemarze, Tuwimie i Gałczyńskim, swoich niewątpliwych mistrzach. Miewał kiedyś konkurentów w Marianie Załuckim i Witoldzie Zechenterze, ale oni od 30 lat mogą mu najwyżej pokiwać z nieba palcem. Dysponował przy tym najpotężniejszą z możliwych bronią – własnym organem prasowym. Najsłynniejszym tygodnikiem w Polsce, w którym miał na ostatniej, najsłynniejszej stronie swój najsłynniejszy kącik z wierszem*, więc nawet gdyby Ludwik Jerzy Kern miał mniejszy talent, i tak zawojowałby polską publiczność.
Dziś już mało pisze, niestety, ale na biologię nie ma rady. Pozostaje kontentować się tomem „wierszy prawie wszystkich”. Z tymi „prawie” to zresztą nie do końca prawda, bo napisał ich znacznie, znacznie więcej, niż zawiera rzeczony zbiór, zbyt pewnie związanych z aktualiami swojego czasu, by nie wymagały dziś dodatkowych przypisów. Ale te prawie 200 całkowicie wystarczy, by uznać w Kernie arcymistrza lekkiej muzy poetyckiej. Wziął po Gałczyńskim absolutny słuch rymotwórczy i radosną dezynwolturę w naginaniu polszczyzny na potrzeby słownego dowcipu. Do „Hasa Wojtka” znalazł rym „przyzwoitka” (zgodnie z rytmem czytać „przyzwojtka”), a do „casus belli” – nowatorski czasownik „wzielli”. Lubował się we wtrętach gwarowych albo żargonowych: „Ty popilnuj teraz teczke, / A ja zdrzymne sie troszeczke”. Uwielbiał mariaże sławnych cytatów z przelotnymi modami: „Jeśli nie chcesz mojej zguby, / Ulissesa daj mi luby”. W tych zabawnych i pozornie ulotnych wierszykach zawiera się wcale nie byle jaki, czasem ironiczno‑gorzki
obraz ostatniego polskiego półwiecza. Peerelowskie prostactwo opisane z przedwojenną delikatnością tym bardziej razi... Któż inny mógłby napisać „Zapupie” zamiast... No właśnie.
O giętkości i różnorodności poetyckiej frazy Kerna można napisać z pięć magisterek i ze trzy doktoraty. Co drugi wiersz aż się prosi o muzykę i dowcipnego estradowego wykonawcę; kiedyś cały śpiewany recital do jego tekstów z wielkim sukcesem wykonywała Marta Stebnicka, prywatnie pani Ludwikowa.
Nie będzie drugiego Kerna, zamyka się cała epoka. Ale ten starczy za wszystkich.
+++++ Ludwik Jerzy Kern „Litery cztery”, wybór Krzysztof Lisowski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2008, s. 364, 35 zł