Polska"W wypowiedziach Lipińskiego nie było nic niestosownego"

"W wypowiedziach Lipińskiego nie było nic niestosownego"

W sprawie "taśm Beger" chodziło tylko i wyłącznie o obalenie rządu premiera Kaczyńskiego. Nie słyszałem, żeby w wypowiedziach pana ministra Lipińskiego było coś, co by go w jakiś sposób dezawuowało - powiedział Aleksander Szczygło, szef Kancelarii Prezydenta.

05.10.2006 | aktual.: 05.10.2006 11:34

"Salon Polityczny Trójki":Czy oglądał Pan wspólnie z prezydentem taśmy Begerowej?

Aleksander Szczygło: Nie. Nie oglądałem w ogóle tych taśm.

Czy PiS dobrze negocjował?

- Ja myślę, że nie należy podejmować rozmów z ludźmi, co do których są wątpliwości natury moralnej. To mówił premier. Za to premier przeprosił.

A ministrowie, którzy te rozmowy podjęli i takim językiem się posługiwali, powinni odejść? Myślę tu o panu Lipińskim i o panu Mojzesowiczu.

- Nie słyszałem, żeby w wypowiedziach pana ministra Lipińskiego było coś, co by go w jakiś sposób dezawuowało. Jeśli chodzi o pana posła Mojzesowicza, to pewnie w grę wchodziło to, że on z panią poseł Beger znają się z poprzedniej np. kadencji, czy jeszcze z wcześniejszych lat, kiedy byli w jednej partii. A to pewnie zawsze pewnie skłania do większej swobody w rozmowie. Nawet jeżeli ta swoboda nie jest specjalnie ładna.

Nie powinni odchodzić?

- To nie jest krąg decyzji, która leży w uprawnieniach prezydenta. Myślę, że premier Jarosław Kaczyński podejmie taką decyzję, jaką będzie uważał za najlepszą. Czy te taśmy powstały - Pana zdaniem, zdaniem prezydenta - w sposób dający się zaakceptować?

- One powstały w sposób, który - widać to po kilku dniach - bo zawsze jest tak, że gorączka pierwszych minut, godzin przysłania jasną ocenę zdarzenia. Ale po tych kilku dniach widać wyraźnie, że chodziło li tylko i wyłącznie o to, ażeby obalić rząd Jarosława Kaczyńskiego. I to był główny cel tego przedsięwzięcia. Obalić rząd. Doprowadzić albo do wcześniejszych wyborów albo do stworzenia koalicji tzw. technicznej, która miałaby odwrócić wszystkie te zmiany, które do tej pory udało się w Polsce wprowadzić. Mówię o zmianach od ostatnich wyborów parlamentarnych i prezydenckich. To oczywiście jest pewne uproszczenie, ale to była powtórka z czerwca 1992 roku. Nie dokładnie co do zdarzeń, ale koniec miał być taki sam.

Ale spójrzmy na to z innej strony. Bo to jest dopisywanie pewnego znaczenia do sytuacji, która wyglądała tak: dziennikarze zdobyli nagranie, które wyemitowali. Jest naturalne, że w sytuacji pewnego szoku psychologicznego, szoku społecznego, opozycja próbuje to wykorzystać. Trochę się opozycja tu podczepiła, co jest jej naturalnym prawem do tego efektu. Czy zatem ten scenariusz, który Pan rysuje nie jest przesadny?

- Nie. Nie jest przesadny. Bo zawsze trzeba oceniać zdarzenia, które mają miejsce pod względem końcowych efektów. Pytanie, które należało postawić, czy należy stawiać jest takie: co było, co miało być efektem emisji tych taśm. Efektem emisji tych taśm miało być obalenie rządu Jarosława Kaczyńskiego.

Przeczytaj cały wywiad

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)