W więzieniach pracuje tylko 23 tys. z ponad 82 tys. skazanych
Z ponad 82 tys. skazańców i aresztantów osadzonych w polskich więzieniach, pracuje tylko ok. 23 tys. - informuje "Dziennik Polski".
12.01.2013 | aktual.: 12.01.2013 03:15
Przyczyną jest przeludnienie zakładów karnych, brak pomysłu na to, gdzie mogliby pracować więźniowie oraz nowe przepisy, które zniechęciły pracodawców do zatrudniania skazanych - powiedział gazecie Paweł Moczydłowski, były szef polskiego więziennictwa.
Minimalne miesięczne wynagrodzenie więźniów wynosi tyle, co wszystkich obywateli, czyli 1600 zł brutto. W okręgu krakowskim (11 placówek) wśród 1500 pracujących więźniów tylko jedna trzecia pobiera za to pensje. Z tej grupy u prywatnych przedsiębiorców pracuje 50 osób. Reszta znajduje zajęcie w przywięziennych zakładach, w instytucjach gospodarki budżetowej lub na rzecz samych więzień, np. w kuchni, pralni czy przy remontach.
Zarobione kwoty nie trafiają do osadzonych w całości. Poza opłaceniem podatku i składek ZUS (nie wchodzi w to tzw. chorobowe, ponieważ każdy więzień ma bezpłatną opiekę zdrowotną) z pensji odciągane jest 10 proc. na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i 25 proc. na Fundusz Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy.
Większość więźniów pracuje jednak bezpłatnie przy zajęciach pomocniczych i porządkowych na terenie więzień. Angażowani są również do działalności charytatywnej oraz prac społecznych, takich jak: sprzątanie terenów zielonych, remonty szkół, ośrodków zdrowia czy pomoc w fundacjach i stowarzyszeniach.