W Watykanie proces o kradzież i rozpowszechnienie poufnych dokumentów
Przed sądem karnym Państwa Watykańskiego odbędzie się druga rozprawa procesu o kradzież i rozpowszechnienie poufnych dokumentów dotyczących finansów Stolicy Apostolskiej. Odpowiada za to pięć osób, w tym jeden duchowny. Wszystkim grozi kara od czterech do ośmiu lat więzienia.
Na pierwszej rozprawie we wtorek 24 listopada oskarżeni poznali stawiane im zarzuty. Troje byłych pracowników specjalnej komisji, która na życzenie papieża Franciszka gromadziła wspomniane dokumenty, oskarżono o ich wykradzenie i przekazanie w niepowołane ręce.
Dwóm włoskim dziennikarzom, którzy wykorzystali je w swoich książkach, zarzucono publikację zdobytych nielegalnie danych. W ciągu minionego tygodnia wszyscy podsądni zabierali głos w mediach. Obwiniali się wzajemnie starając się pokazać współoskarżonych w jak najgorszym świetle.
Ponadto obaj dziennikarze przekonywali, że postawiono ich przed sądem za odmowę ujawnienia źródeł informacji. Tymczasem prawo do takiej odmowy gwarantuje im konstytucja.
W sprawie wycieku dokumentów zabrał też głos papież Franciszek. - Dlatego chciałbym powiedzieć wam przede wszystkim, że kradzież tych dokumentów to przestępstwo. To czyn godny potępienia, który nie pomaga. Ja sam prosiłem, by przeprowadzić tę analizę i dokumenty te ja i moi współpracownicy znaliśmy już dobrze i zostały podjęte kroki, które zaczęły przynosić owoce; niektóre nawet widoczne - zapewnił papież.
- Ale chciałbym was też zapewnić - podkreślił - że ten smutny fakt nie odwiedzie mnie na pewno od pracy nad reformą, którą kontynuujemy z moimi współpracownikami i z poparciem was wszystkich. - Tak, ze wsparciem całego Kościoła, ponieważ Kościół odnawia się poprzez modlitwę i codzienną świętość każdego ochrzczonego - dodał Franciszek.
Poprosił wiernych, by modlili się za niego oraz za Kościół i nie dawali się "zbulwersować".