W Warszawie spadła awionetka, zginęły dwie osoby - instruktor i uczeń
W wypadku awionetki, która spadła w Warszawie na wiadukt przy ulicy Marymonckiej, zginęły dwie lecące nią osoby - instruktor i uczeń. Nie ucierpiał nikt postronny. Komisja Wypadków Lotniczych bada przyczyny
katastrofy.
27.08.2006 | aktual.: 28.08.2006 13:20
Samolot spadł na wiadukt w miejscu, gdzie przecinają się ul Marymoncka i Al. Armii Krajowej, niedaleko przystanku tramwajowego. Po upadku maszyna zapaliła się, pożar szybko ugaszono. Nie ucierpiał nikt postronny, nie było też zderzenia z żadnym pojazdem - poinformował Andrzej Browarek z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Dodał, że "z relacji świadków wynika, że prawdopodobnie pilot miał problemy z silnikiem. Leciał w stronę lotniska na Bemowie. Nie wiemy, czy awaryjnie chciał usiąść, czy spadł".
Z informacji oficera dyżurnego Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej, Jacka Pietranika wynika, że samolot wystartował też z lotniska na Bemowie.
Katastrofa awionetki spowodowała utrudnienia w ruchu drogowym. Zamknięto wiadukt przy ul. Marymonckiej oraz ulicę Słowackiego, na odcinku od ul. Żeromskiego do ul. Potockiej.
Obecnie trwa porządkowanie ulicy. Do godz. 20.30 przywrócony zostanie normalny ruch - powiedziała Anna Kędzierzawska z biura prasowego KSP.
Również w sobotę dwie osoby - pilot i pasażer - zginęły w wypadku samolotu na lotnisku Areoklubu Bydgoskiego. Ultralekki, dwupłatowy samolot runął tam z wysokości około 300 metrów i zapalił się. Nie wiadomo jeszcze jakie były przyczyny tej katastrofy. Ich ustaleniem zajmują się eksperci komisji badania wypadków lotniczych.
Ekspert do spraw lotnictwa Tomasz Hypki wyjaśnił, że w przypadku tego typu samolotów do wypadków dochodzi zazwyczaj z przyczyn technicznych. Są to błędy konstrukcyjne, albo błędy w eksploatacji maszyny - podkreślił specjalista.
Hypki dodał, że właściciele samolotów często starają się zaoszczędzić na eksploatacji maszyn, na przykład rejestrujac je w Czechach, z powodu łagodniejszych przepisów. Ekspert wyjaśnił, że samoloty te nie podlegają wówczas tak ścisłemu polskiemu nadzorowi technicznemu, tak jak maszyny zarejestrowane w kraju.
Według świadków, samolot miał wyłączony silnik. Maszyna po upadku stanęła w płomieniach.