W tym mieście autobusy są pełne złodziei i zboczeńców
Rzym to raj dla złodziei, oszustów i kieszonkowców. Każdego roku przyjeżdża tu ponad 2 mln turystów. Ostatnio ulubionym celem złodziei są polskie wycieczki, zwłaszcza te przy Fontannie Di Trevi i przed Watykanem. Polscy turyści są nieuważni, roztargnieni i zupełnie nie pilnują swoich portfeli. Nie są też przygotowani na autobusowych kieszonkowców i zboczeńców.
07.10.2011 | aktual.: 07.10.2011 12:45
Najniebezpieczniejszym miejscem w Rzymie jest bez wątpienia centralny dworzec kolejowy - Stacja Termini - i to zarówno w dzień, jak i w nocy. Zawodowi złodzieje oraz kieszonkowcy polują tam na portfele wyciągane z toreb i kieszeni przy zakupie biletów oraz na pozostawione bez na moment bagaże. Mnie okradli na szczęście tylko raz, zaraz po tym jak tu przyjechałam w latach 90. Szukałam pracy i chciałam zadzwonić z budki telefonicznej, bo nie było jeszcze komórek. Wyjęłam notes, podniosłam słuchawkę a torbę postawiłam między nogami na ziemi. Po trzech sekundach już jej nie było. Na szczęście nic ważnego tam nie miałam, bo jestem nauczona nosić przy sobie pieniądze i dokumenty.
Złodzieje na Termini
Ostatnio okolice stacji Termini stały się jeszcze bardziej niebezpieczne, zwłaszcza nocą, a na dodatek to właśnie tam znajduje się większość tanich hoteli i hosteli. Pod koniec września tego roku w okolicy dworca, trzech Marokańczyków napadło z nożem i rozbitą butelką na parę młodych turystów. Zabrali im pieniądze, karty kredytowe oraz aparat i kamerę. Policja, która często patroluje okolice Termini, na szczęście ich złapała. Poszkodowani odzyskali swoje rzeczy.
Inna przykra historia wydarzyła się kilka dni temu turystom z Indii, którzy zostali oszukani i okradzeni przez dwóch fałszywych policjantów. Mężczyźni w cywilu podeszli do nich i pokazali fałszywą legitymację policyjną, twierdząc, że przeprowadzają kontrolę fałszywych pieniędzy. Poprosili, aby turyści pokazali im całą gotówkę, jaką mają przy sobie. Kiedy niczego nie świadomy Hindus wyciągnął z kieszeni 310 euro i dał im do rąk - fałszywi policjanci uciekli. Pieniądze były prawdziwe...
Wesoły autobus - uważaj na kieszonkowców i zboczeńców
Ze stacji Termini do Watykanu dojeżdża się autobusami 64 i 40. To dwa środki komunikacji, w których bywa więcej kieszonkowców i zboczeńców niż normalnych pasażerów. Najczęściej kradną młodociani Cyganie. Bandy wsiadające do autobusu są złożone z kilku osób, a wśród nich matki z malutkimi dziećmi na rękach. Cyganki jedną ręką trzymają dziecko, a drugą wkładają do kieszeni turystów. Kiedyś zdarzyło mi się widzieć jak Cyganka z dzieckiem na ręku okrada Amerykanina, który właśnie ustąpił jej miejsca. Kiedy powiedziałam mu: "Attention to money!", amerykański turysta odburknął, że jestem rasistką.
Zdarza się też w rzymskim autobusie 64 poczuć coś twardego i gorącego, co z regularną częstotliwością "dźga" nas od tyłu, najczęściej na wysokości szlachetnej części pleców. To nie moment, aby się czerwienić i odsuwać, lecz sygnał dla pań, że należy ścisnąć kurczowo własną torebkę i dać bolesnego kopa intruzowi, który atakuje nas z tyłu. Tak - zakłopotanie i speszenie z powodów seksualnych to najlepszy sposób na odwrócenie uwagi kobiet. Są wtedy bardziej skupione na sobie, niż na własnej torebce, a złodziejom tylko o to chodzi.
Watykan i Fontanna Di Trevi - sztuka żebrania i okradania
Najniebezpieczniejszymi miejscami dla polskich wycieczek turystycznych są Fontanna Di Trevi i okolice Placu Św. Piotra (Via Della Conciliazione). Większość Polaków, którzy przyjeżdżają do Rzymu autokarami to osoby starsze, które wyjechały po raz pierwszy za granicę. Są roztargnione pod wpływem emocji; nie mają żadnego doświadczenia, ani wiedzy na temat tego, jak zachowywać się w tłumie i jak bezpiecznie trzymać pieniądze. Zwykle mają też mało czasu na zwiedzanie i wszystko odbywa się w pośpiechu. Przed Watykanem na polskie wycieczki, które w pośpiechu kupują pamiątki na Via Della Conciliazione, czatują zwykle "baby kościelne". Jest to grupa starych Cyganek, które od lat żebrzą zawodowo. Bezzębne, opatulone w czarne chusty, mają na sobie podarte ubrania, a przede wszystkim udają kaleki. Podchodzą do grupy Polaków kupujących różańce na stoiskach z pamiątkami i proszą o jałmużnę w imię litości chrześcijańskiej. W rzeczywistości tylko patrzą jak ukraść portfel. "Baby kościelne" udają kalectwo tak dobrze, że aż
serce się kraja na ich widok. Często zdarza mi się jednak widzieć je już "po pracy". Maszerują dziarsko żwawym krokiem niczym młódki, popijając piwo z butelki, paląc papierosy i przeliczając zdobyte pieniądze.
Przy Fontannie Di Trevi, co dziesiąta osoba to zawodowy złodziej, bo to miejsce, w którym każdy turysta otwiera portfel by wyciągnąć drobniaki i wrzucić je przez ramię do fontanny - zwyczaj, który ma zagwarantować powrót do Rzymu. Turyści są wtedy tak zaaferowani, że często zapominają nawet zamykać torebki i robią zdjęcia. Wyciągnięcie portfela to chwila dla zawodowego złodzieja. Zniknąć w tłumie tez jest bardzo łatwo, bo przed tym rzymskim zabytkiem dosłownie stoi człowiek na człowieku. Niestety polskie wycieczki są łatwym łupem, zwłaszcza, że ostatnio jest ich bardzo dużo. Przed Fontanną, można zaobserwować, że gdy zbliża się polska wycieczka, kilku facetów w tłumie się nawołuje "Polacchi! Polacchi!". Włoska policja doskonale wie, co się tam dzieje, ale nic nie może na to poradzić. Nawet, jeśli złapie kieszonkowca, to i tak następnego dnia na jego miejsce pojawia się nowy.
Okradają autokary na parkingach
Jakby tego wszystkiego było mało - inni zawodowcy okradają autokary na specjalnych parkingach na peryferiach miasta, tzw. check pointach. Wiele wycieczek dojeżdża do Rzymu metrem i zwiedza miasto na piechotę. Nawet, gdy autokary są zamknięte, specjaliści potrafią dostać się do środka i splądrować bus w kilka minut. Wystarczy, że kierowca na kilka minut oddali się do toalety. Taka historia przytrafiła się niedawno chińskiej wycieczce przed supermarketem w pobliżu check point Aurelia, gdzie zatrzymują się wszystkie autokary przyjeżdżające z Północy. Nie chcąc zabierać na zwiedzanie ciężkich rzeczy - Chińczycy zostawili dużo sprzętu elektronicznego w autokarze. Na szczęście złodziei złapano niemal na gorącym uczynku.
Rozbój w biały dzień
Jeżeli ktoś kradnie zawodowo, ryzykuje, że zostanie złapany i trafi do więzienia. Są jednak inne, usankcjonowane formy rozboju, z jakimi polscy turyści mogą się spotkać w Rzymie. To niestety kantory. W kantorach przy Watykanie, Placu Hiszpańskim i w innych centralnych miejscach - za 100 zł oferuje się 12,5 euro. Jedynie w kantorze nieopodal Kościoła Polskiego na Via Botteghe Oscure, 100 zł można wymienić przyzwoicie na 20 euro. Tam niestety autokary wycieczkowe nie mogą się zatrzymywać.
Wrzesień i październik (tak jak maj i czerwiec) to w Rzymie pełnia sezonu turystycznego - przypominamy, więc polskim turystom, że lepiej euro wymienić już w Polsce lub korzystać z bankomatów. Przede wszystkim jednak Polakom przyjeżdżającym do Wiecznego Miasta przypominam, aby pilnowali własnych portfeli.
Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz