W szpitalach brakuje surowicy na ukąszenia żmij
46-latek ukąszony przez żmiję zygzakowatą, nie mógł uzyskać pomocy w sieradzkim szpitalu, do którego się zgłosił, ponieważ lecznica nie miała odpowiedniej surowicy. Mężczyzna został przewieziony helikopterem do Łodzi - na toksykologię w Instytucie Medycyny Pracy, jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo - donosi "Dziennik Łódzki". Sieradzki szpital nie jest jedynym, w którym brakuje leku.
14.06.2007 | aktual.: 14.06.2007 06:41
Surowicę trzeba podać w ciągu 2-4 godzin - wyjaśnia Andrzej Wiśniewski, ordynator oddziału ratunkowego w szpitalu im. Kardynała S. Wyszyńskiego w Sieradzu. Niestety, nie mamy ani jednej ampułki surowicy, bo w kraju nikt jej nie produkuje.
Co w takim razie powinien zrobić człowiek ukąszony przez żmiję? - Jak tłumaczy lekarz, jedynym sposobem jest zabezpieczenie przed rozprzestrzenianiem się jadu. Najlepiej założyć opaskę powyżej miejsca ukąszenia. Amerykanie mówią, że najlepszy sposób na węża, to kluczyki do samochodu - rzecz w tym, żeby po ukąszeniu jak najszybciej dotrzeć do lekarza.
Ordynator Wiśniewski opowiada, że kilka tygodni wcześniej, przed sezonem, dzwonił do różnych szpitali, żeby zdobyć surowicę, ale placówki jej nie miały. Jedynie szpital im. Biegańskiego w Łodzi posiadał dwie ampułki tej szczepionki, ale zostawił je dla własnych potrzeb. (PAP)