W Szafarni nadal bez lekcji
Już drugi dzień z rzędu w podstawówce w Szafarni w kujawsko-pomorskiem nie rozpoczęły się lekcje. Do szkoły nie przyszły dzieci, których rodzice sprzeciwiają się likwidacji placówki.
03.02.2004 | aktual.: 03.02.2004 10:41
W poniedziałek nad ranem policja przerwała trwającą tydzień okupację szkoły prowadzoną przez rodziców uczniów w proteście przeciwko zmianie dyrektorki.
"Przed szkołą stoją dwaj ochroniarze i policyjny radiowóz. Nie zgadzamy się na posyłanie dzieci do szkoły +pod pałami+, przecież i tak przeżywają ogromny stres, nie możemy ich narażać na dodatkowy wstrząs. Wyślemy dzieci do szkoły dopiero, gdy wójt zmieni nowo powołaną dyrektorkę lub ona sama zrezygnuje" - powiedział przewodniczący komitetu protestacyjnego rodziców Roman Sławkowski.
Zapewnił on, że rodzice uczniów nie włamią się do szkoły, nawet gdyby sprzed szkoły zniknęli policjanci i ochroniarze.
Wójt miejscowej gminy Radomin Mieczysław Konczalski przyznaje, że początkowo zamierzał zatrzymać ochroniarzy przed szkołą do poniedziałkowego popołudnia, ale wobec gróźb ponownej okupacji budynku, postanowił przedłużyć ich dyżury.
"Szkoła jest otwarta dla uczniów, mogą do niej wchodzić rodzice, ale pojedynczo. Ochronę budynku odwołam, gdy otrzymam pisemne zapewnienie rodziców, że nie podejmą nowej okupacji" - powiedział wójt Konczalski.
Jednocześnie wójt podkreślił, że rodzice muszą się liczyć z konsekwencjami nieposyłania dzieci do szkoły, a nawet z samolikwidacją szkoły z powodu braku uczniów.
Mieszkańcy Szafarni od ponad trzech lat walczą o utrzymanie we wsi szkoły. Nie zgadzają się na przeniesienie dzieci do odległego o niespełna dwa kilometry Płonnego. Na uchwałę rady gminy Radomin o likwidacji palcówki zareagowali strajkiem, trwającym prawie dwa lata. Zakończył się on dopiero w połowie ubiegłego roku, kiedy to dwie kolejne uchwały o zamknięciu placówki zostały uchylone z przyczyn formalnych, a zażalenia gminy oddalił Naczelny Sąd Administracyjny.
Podczas strajku lekcje w szkole odbywały się nielegalnie, bez ogrzewania i przy świetle świec, a nauczyciele pracowali za darmo. Placówka wznowiła legalną działalność od września, a już pod koniec listopada zeszłego roku po raz trzeci radni przegłosowali jej zamknięcie.
Przed tygodniem wójt powołał nową dyrektorkę, ale mieszkańcy wsi nie wpuścili jej do szkoły i podjęli okpucję. Domagali się pozostawienia na stanowisku dotychczasowej dyrektorki, która w czasie strajku pracowała bez wynagrodzenia.