W Syrii kobiety ofiarami sił reżimowych i rebeliantów - raport Human Rights Watch
Po przeszło trzech latach wojny domowej kobiety syryjskie stały się najbardziej bezbronnymi ofiarami zarówno sił reżimowych, jak islamistycznych grup rebelianckich - twierdzi w raporcie organizacja Human Rights Watch (HRW).
- Kobietom nie zaoszczędzono niczego z najbardziej brutalnych aspektów tego konfliktu - oświadczyła Liesl Gerntholtz, dyrektorka HRW zajmująca się obroną praw kobiet.
Jak podkreślono w komunikacie towarzyszącym raportowi, "kobiety są arbitralnie aresztowane i więzione, poddawane psychicznym i fizycznym torturom zarówno przez siły rządowe, jak i przez prorządowe milicje oraz zbrojne ugrupowania walczące z rządem".
HRW opiera się w swym raporcie na świadectwach kobiet, które ratowały się ucieczką do Turcji, setek tysięcy Syryjczyków, którzy uciekli przed wojną, jaka ogarnęła ich kraj w 2011 roku i spowodowała śmierć ok. 162 tys. osób.
Maisa, 30-letnia dziennikarka sprzyjająca opozycji, została aresztowana w 2013 roku w Damaszku przez siły rządowe. - Przez całą noc bili mnie po twarzy, ciągnęli za włosy, bili wszędzie: po nogach, po plecach... - powiedziała.
Również ugrupowania opozycyjne dopuszczają się przemocy wobec kobiet i zmuszają je do przestrzegania dyskryminujących je praw, ograniczają ich wolność poruszania się i ubioru" - podkreśla komunikat HRW.
Berivan, 24-letnia syryjska Kurdyjka, została zatrzymana na 10 dni przez grupę islamistów działającą na południe od Damaszku. Kiedy ją zwalniano, dżihadyści z Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIL) ostrzegli ją: jeśli jeszcze raz złapiemy cię bez abaji (luźna, długa suknia lub płaszcz zakrywający całe ciało), skręcimy ci kark. Jeśli zobaczymy cię jeszcze raz w tej dzielnicy, powiesimy.
"Wspólnota międzynarodowa będzie się domagała, aby rządy i ugrupowania zbrojne, które łamią prawa kobiet i dziewcząt poniosły za to odpowiedzialność" - podkreśla HRW w komunikacie.