W strzelaninie z jemeńskimi ekstremistami zginęło 12 policjantów
Dwunastu policjantów zginęło w niedzielę w
strzelaninie z islamskimi ekstremistami w zamieszkałym przez
szyicką mniejszość północno-zachodnim Jemenie - poinformowały jemeńskie źródła plemienne. Incydent potwierdziła policja, jednak nie podała liczby ofiar.
31.10.2005 14:00
Według źródeł plemiennych w niedzielę w prowincji Saada "uzbrojeni sprawcy, podejrzani o przynależność do islamskich ekstremistów, ostrzelali z broni automatycznej pojazd, w którym znajdowali się policjanci". Źródła dodają, że wśród zabitych było trzech oficerów, w tym jeden bliski współpracownik gubernatora prowincji.
Nie wiadomo kim byli atakujący. Według źródeł "należeli do partyzantów (szyickiego przywódcy rebelii, kaznodziei szejka Husajna Badra Edina) al-Hutiego, albo do Al-Kaidy".
Właśnie z Jemenu wywodzą się przodkowie przywódcy organizacji terrorystycznej Al-Kaida - Osamy bin Ladena. W tym kraju we wrześniu 2004 r. jego siatka przeprowadziła zamach na zacumowany w porcie w Adenie amerykański niszczyciel USS Cole. Na początku września jemeńska armia zabiła szejka al-Hutiego, gdy został osaczony ze swymi zwolennikami niedaleko granicy saudyjskiej.
Rząd w Sanie oskarżał go o zdradę interesów narodowych, atakowanie siedzib administracji i sił bezpieczeństwa, tworzenie nielegalnych grup zbrojnych i wzywanie obywateli do niepłacenia podatków. Za ujęcie go wyznaczono 55 tys. dolarów nagrody. Al-Huti dysponował szerokim poparciem kleru szyickiego, a także jemeńskich przywódców plemiennych. W wielu wystąpieniach w meczetach atakował proamerykańską politykę władz.
Po próbie zatrzymania przywódców kierowanej przez al-Hutiego grupy o nazwie "Wierząca młodzież" doszło do wybuchu wojny domowej i bezpośrednich starć sympatyków szyity z jemeńską armią. Szyici stanowią ok. 30% ludności Jemenu - w większości są to wyznawcy uważanej za umiarkowaną sekty Zaidi.