W stolicy jest za mało strażaków
Jeżeli w Warszawie wybuchną dwa groźne
pożary, to może dojść do sytuacji, że jednego z nich nie będzie
miał kto gasić - alarmuje "Życie Warszawy".
04.03.2006 | aktual.: 04.03.2006 09:51
W stolicy mamy około 900 strażaków ratowników. Na prawie dwumilionowe miasto to za mało - stwierdza st. kpt. Witold Łabajczyk, rzecznik prasowy stołecznej straży. - Przez cały rok mamy ręce pełne roboty. Problem zaczyna się wtedy, gdy jedziemy do akcji, która wymaga zaangażowania co najmniej pięciu wozów - mówi Łabajczyk.
Żadna ze strażnic nie da sobie rady. Trzeba ściągać jednostki z innych dzielnic. W każdej z nich zostaje tylko po jednym wozie bojowym. Da on sobie radę z ugaszeniem pożaru śmietnika, ale nie domu - dodaje.
Aby zminimalizować braki kadrowe, szefostwo straży wydłużyło czas pracy ratowników. Musieliśmy to zrobić. Sytuacja zagrażała bezpieczeństwu warszawiaków - przyznaje Łabajczyk. - I choć strażacy za dodatkową pracę nie otrzymują większego wynagrodzenia, to wszystko jest zgodne z prawem - zapewnia.
Przepis mówi, że jeżeli nie potrafimy zapewnić pełnych obsad etatowych przy pracy 40-godzinnej, można ten czas przedłużyć do 48 godzin - tłumaczy st. bryg. Marian Bielecki, komendant warszawskiej straży pożarnej. - Niestety, ta zmiana tylko minimalnie poprawiła sytuację - dodaje Bielecki.
W 2005 r. warszawska straż wysłała pismo do Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej o przyznanie dodatkowych etatów. Prośba pozostała bez odpowiedzi. W tym roku MSWiA przyznało mazowieckiej straży 112 etatów. Warszawska otrzymała ich tylko sześć.
Tymczasem zgodnie z normami unijnymi stołeczna formacja powinna dodatkowo zatrudnić co najmniej 600 ratowników. Ale gdybyśmy otrzymali choć 300 etatów, to już byśmy spokojniej spali - mówią strażacy. - Teraz jest tak, że gdy dzieje się coś poważnego w jednej części miasta, mamy nadzieję, że nic nie stanie się w innej - mówią strażacy. (PAP)