W Starachowicach proces wciąż utajniony
Sąd Rejonowy w Starachowicach (woj.
świętokrzyskie) kontynuował proces przeciwko dwóm byłym
samorządowcom i trzem innym oskarżonym. Na niejawnej rozprawie
wtorkowej - podobnie jak na pięciu poprzednich - strony procesowe
poznawały tajny materiał dowodowy.
W dalszym ciągu odsłuchiwane były nagrania z policyjnego podsłuchu rozmów telefonicznych, zarejestrowane przez policjantów Centralnego Biura Śledczego. Kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie odbędzie się w środę - poinformował prezes starachowickiego sądu, sędzia Stanisław Lasota.
Podzielił on opinię sędziego referenta, że powolny tok sprawy, mimo intensywnej pracy sądu na 8-godzinnych posiedzeniach, jest spowodowany "rozległością" materiału dowodowego. "Bywa, że pojedyncza rozmowa przez telefon komórkowy, utrwalona przez funkcjonariuszy CBŚ, trwa nawet 40 minut, a przecież kontrola operacyjna różnych kontaktów trwała wiele miesięcy" - wyjaśnił prezes sądu.
Były starosta starachowicki Mieczysław S. odpowiada przed sądem za to, że działając w porozumieniu z przywódcą zorganizowanej grupy przestępczej Leszkiem S., usiłował wyłudzić 28,4 tys. zł odszkodowania za rzekomo skradzione auto. Były wiceprzewodniczący rady powiatu Marek B. oraz dwaj inni podejrzani zostali oskarżeni o to, że w zmowie z Leszkiem S. wyłudzili ponad trzy tysiące złotych odszkodowania po specjalnie zaaranżowanej w tym celu kolizji drogowej. Obu samorządowcom grozi kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Marek B. został także oskarżony o dwukrotne wręczenie łapówek po 2,5 tys. zł przewodniczącemu komisji lekarskiej Wojskowej Komendy Uzupełnień w Starachowicach Marianowi K. za zwolnienie dwóch poborowych z obowiązku pełnienia służby wojskowej. Grozi za to kara do dziesięciu lat więzienia.
Były starosta i były wiceprzewodniczący rady powiatu (przed aresztowaniem obaj z SLD) zostali ujęci przez policję w marcu. Część zatrzymanych wtedy w Starachowicach osób jest podejrzana o handel bronią, amunicją i materiałami wybuchowymi, obrót narkotykami oraz kradzieże aut i wymuszenia haraczy za nie. Kilkunastu podejrzanych, m.in. Leszek S., przebywa w areszcie.
Marek B. zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego rady kilka dni po aresztowaniu. Starostę Mieczysława S. odwołano 4 sierpnia. Wtedy też obaj przestali być radnymi.
W lipcu "Rzeczpospolita" doniosła, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż poseł (wówczas SLD) Andrzej Jagiełło zadzwonił do Mieczysława S. i ostrzegł go przed akcją planowaną w CBŚ. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane od ówczesnego wiceszefa MSWiA Zbigniewa Sobotki. Prokuratura zarzuciła Jagielle utrudnianie postępowania karnego. Taki sam zarzut ciąży na pośle Henryku Długoszu (SLD). Jako podejrzany w tej sprawie ma być też przesłuchany Sobotka. Według ostatnich publikacji "Rzeczpospolitej" i "Super Expressu" miał on zostać wtajemniczony w plany CBŚ przez komendanta głównego policji Antoniego Kowalczyka.