W środę Warszawę czeka wielki protest
Taksówkarze zaprotestują, ale - jak zapewniają - nie zablokują miasta. Strajk, który odbędzie się jutro, mimo wcześniejszych zapowiedzi nie powinien zakorkować stolicy.
02.03.2010 | aktual.: 03.03.2010 11:20
- Zmieniamy podejście co do formy protestu. Nie chcemy korkować miasta, a nasz strajk nie ma uderzyć w mieszkańców stolicy, ale w urzędników, którzy są odpowiedzialni za trudną sytuację taksówkarzy - zapowiada Michał Więckowski, przewodniczący Związku Zawodowego Taksówkarzy "Solidarność".
Początek protestu o godz. 11. Wtedy to z placu Bankowego ruszy "kondukt żałobny". Pojedzie w nim około trzydzieści taksówek, które będą przybrane na czarno.
- Przejedziemy przez Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat i pl. Trzech Krzyży aż pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów w Al. Ujazdowskich - informuje Więckowski. - Specjalnie wybraliśmy dwie ulice, na których ruch samochodów osobowych jest ograniczony, bo chcemy być jak najmniej uciążliwi dla kierowców - dodaje.
W Alejach Ujazdowskich do kierowców taksówek przejeżdżających w kondukcie dołączą koledzy. Organizatorzy protestu spodziewają się, że weźmie w nim udział kilkanaście tysięcy osób.
Kierowcy domagają się walki z "taksówkowym piractwem", jak sami określają firmy działające na zasadzie przewozu osób. - One po prostu podszywają się pod taksówki - mówi wprost Więckowski.
Nie wszyscy odróżniają prawdziwe taksówki od przewozu osób. Nie ma się co dziwić, bo różnice często trudno dostrzec. Mimo że ustawa o transporcie drogowym jasno mówi, że wykonując okazjonalny przewóz osób, nie można dekorować samochodów numerami telefonów, nazwą korporacji, a na dachu umieszczać "koguta", to firmy przewozowe niewiele sobie z tego zakazu robią. Wydaje się zresztą, że nie muszą. Zdaniem Michała Więckowskiego są bezkarni.
Dlatego taksówkarze chcą protestem wymusić na rządzie walkę z "taksówkowymi piratami". Przepisy weszły w życie już pięć lat temu, a fałszywych taksówek wciąż przybywa. Trudno dokładnie określić ich liczbę w stolicy, bo samochodów opatrzonych szyldem "taksi" nikt nie jest w stanie policzyć. Efekt?
- Taksówkarze muszą pracować 12-14 godzin na dobę, żeby wiązać koniec z końcem. O urlopie można zapomnieć. W zasadzie przez ok. 8 godzin pracy dziennie zarabiamy na same koszty prowadzonej działalności, a w związku z tym nawet wymiana klocków hamulcowych staje się luksusem, na który mało kto może sobie pozwolić - irytuje się Michał Więckowski.
Jutrzejszy protest taksówkarzy nie jest pierwszym w tej sprawie. Taksówkarze domagali się zmiany przepisów m.in. w kwietniu 2008 roku. Wówczas protesty odbyły się w Warszawie, Szczecinie oraz Katowicach.
Polecamy w wydaniu internetowym: Nowa twarz Syrenki