W sądzie pracy sprawa o mobbing w świętokrzyskim oddziale ARiMR
Przewodniczący działającego w Agencji
Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa związku zawodowego
zeznał w kieleckim sądzie pracy, że w sierpniu 2006 roku
interweniował w sprawie mobbingu w świętokrzyskim oddziale ARiMR u
p.o. prezesa i mówił mu, że może dojść do tragedii.
W połowie października 2006 roku 32-letni pracownik ARiMR w Ostrowcu Świętokrzyskim popełnił samobójstwo. Według informacji od innych pracowników Agencji docierających do redakcji lokalnych gazet, powodem desperackiego kroku mężczyzny mogła być zła atmosfera w pracy. Prokuratura Rejonowa Kielce-Zachód prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Związkowiec był jednym ze świadków w sprawie pracownika, który odszedł z pracy w oddziale świętokrzyskim ARiMR - jak twierdzi - z powodu mobbingu - i teraz w sądzie pracy domaga się zadośćuczynienia. Jak poinformował pełnomocnik powodów mec. Mariusz Walczyk, prywatne pozwy przeciwko ARiMR złożyło w sądzie czworo pracowników Agencji.
Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Służby Publicznej w ARiMR Jarosław Gajewski zeznał, że w sierpniu 2006 roku spotkał się w Kielcach z kilkunastoma pracownikami ARiMR, którzy prosili go o interwencję w sprawie sposobu podejścia ówczesnej dyrektor Iwony J. do podwładnych. Powiedział, że pracownicy brali wówczas leki uspokajające, część przebywała na zwolnieniach lekarskich.
Według związkowca, pracownicy skarżyli się, że są wyzywani, odsuwani od szkoleń, że bez powodu muszą do późnego wieczora czekać, aż dyrektorka podpisze się pod dokumentami. J., która jest radcą prawnym, miała wmawiać im, że popełnili przestępstwa, zmuszać do odejścia z pracy grożąc konsekwencjami, powołując się na wpływy polityczne i w prokuraturze._ Nie znający prawa młodzi ludzie myśleli, że ona ma rację_- powiedział Gajewski.
Świadek zeznał, że najpierw próbował polubownie załatwić sprawę z J., lecz ta najpierw "naskoczyła na niego" z krzykiem i groźbami. Związkowiec spotkał się z pełniącym wówczas obowiązki prezesa ARiMR Mirosławem D. i poinformował go o sprawie; prosił, by wysłał dyrektorkę na urlop i w tym czasie przeprowadził kontrolę._ Sprawa się przeciągała, a w międzyczasie stała się tragedia - doszło do samobójstwa pracownika_ - zeznał w sądzie.
Gajewski wyraził przekonanie, że gdyby zareagowano na nieprawidłowości, to można było uniknąć samobójstwa mężczyzny. Ja nawet mówiłem mu (p.o. prezesa), że stanie się tragedia, bo ludzie są na skraju załamania nerwowego- powiedział. Dodał, że obowiązkiem pracodawcy było zapobiegać mobbingowi, więc był przekonany, że prezes zajmie się tą sprawą. Według niego J. w tym czasie proponowała pracownikom inne stanowiska pracy, niezgodne z ich kwalifikacjami, które - jego zdaniem - miały ich upokorzyć.
Do czasu nadania tej depeszy sekcja prasowa ARiMR nie odpowiedziała na pytania dotyczące zeznań przewodniczącego związku zawodowego.
Oprócz związkowca na rozprawie zeznawał m.in. mężczyzna, który powiedział, że był poddawany mobbingowi oraz dwie pracownice, które twierdziły, że nie były świadkami mobbingu. Jedna z nich przyznała, że często płakała w pracy, ale powiedziała, że nie miało to związku z zachowaniem pani dyrektor. Potwierdziła, że czasem pracowała do godz. 20-21.
Po samobójstwie pracownika ARiMR sprawą zajęły się Państwowa Inspekcja Pracy i prokuratura. Przeprowadzenie kontroli wewnętrznej zapowiadała ARiMR. Pod koniec listopada 2006 roku Iwona J. zrezygnowała ze stanowiska i jej rezygnacja została przyjęta. Nie podano powodów rezygnacji.