Cała Rosja zobaczyła protest z Polski. "Powinien wylecieć natychmiast"
Idealnie wpisał się w retorykę rosyjskiej propagandy. Pierwszy kanał rosyjskiej telewizji wyemitował wypowiedź Grzegorza Brauna, który nawoływał do "zatrzymania ukrainizacji Polski". Sprawa wywołała spore kontrowersje. Artur Dziambor z Konfederacji w rozmowie z WP twierdzi, że Braun został wykorzystany przez propagandę, a hasło "Stop Ukrainizacji Polski" nazywa "średnio udanym marketingowo". Zapytaliśmy też ekspertów, jak oceniają postawę polskiego parlamentarzysty.
03.10.2022 | aktual.: 03.10.2022 21:13
Fragment programu za sprawą kanału "Wieści ze Wschodu" pojawił się się na YouTube. Trzyminutowy wycinek z czołowego programu emitowanego w Rossija 1 rozpoczyna się od słów propagandystki Olgi Skabiejewy.
Prowadząca stwierdziła, że "najbardziej rusofobiczne kraje zaczęły rozumieć, że nie przetrwają zimy bez rosyjskiego gazu". Chwilę później pojawiły się obrazy z manifestacji w centrum Warszawy, którą pod hasłem "Stop Ukrainizacji Polski" zorganizowała Konfederacja Korony Polskiej na czele z Grzegorzem Braunem.
Skabiejewa przytoczyła antyukraińskie hasła, które wybrzmiewały na zgromadzeniu i przekazała widzom, że "polskie władze nie usłyszały głosu narodu". Zapomniała wspomnieć o frekwencji, która wynosiła 200 osób. Na antenie Rossija 1 zacytowano też wypowiedź Michała Kamińskiego o wsparciu dla Ukraińców i Jarosława Kaczyńskiego, który radził Polakom, jak mają przetrwać zimę.
Następnie pojawiło się nagranie, na którym Grzegorz Braun zachęcał do udziału w manifestacji.
"Nasz przekaz adresujemy w gruncie rzeczy nie do Ukraińców, ale do Polaków, rodaków, licząc na to, że będą oni wywierać nacisk polityczny, społeczny na władze Rzeczypospolitej Polskiej. Władze, które prowadzą działania i zaniechania skutkujące depolonizacją Polski, ukrainizacją Polski [...] Stop ukrainizacji Polski, żeby Polska była Polską" - m.in. te cytaty wykorzystała rosyjska propaganda.
Grzegorz Braun w programie naczelnej kremlowskiej propagandystki
Warto zaznaczyć, że Rosjanie wykorzystali nagrania z serwisów społecznościowych bez wiedzy parlamentarzysty.
- To nie jest wina polityków, że program propagandowy zrobił materiał, w którym wykorzystał ich wizerunki. Proszę zauważyć, że oberwało się wszystkim stronom. Propaganda kremlowska wykorzystuje różne rzeczy. Tak samo było z wpisem Radosława Sikorskiego. Smutne jest to, że na Twitterze pojawiła się dyskusja, że Braun wystąpił w rosyjskiej telewizji, bo jak wiemy jest to oczywiście nieprawdą - twierdzi Artur Dziambor z Konfederacji.
- Nie możemy się oglądać na to, jak wypowiedzi wykorzystuje propaganda kremlowska. Bo ważniejsza jest dyskusja o tym, jak wyglądają rozwiązania, których podjął się rząd. Chociażby sprawa embarga na węgiel. Wiedzieliśmy, że nie ma przecież innego zabezpieczenia i możliwości dywersyfikacji. Teraz przez to cierpią Polacy. Kolejny przykład: prezydent Przemyśla napisał o Ukraińcach pobierających zasiłki i wracających do swojego kraju. Oczywiście należy pomagać i zaopiekować się ludźmi, ale po jakimś czasie powinny być regulacje zabezpieczające, które sprawią że pomoc trafi do faktycznie potrzebujących - dodaje.
Kiedy pytamy o hasło "Stop Ukrainizacji" odpowiada : - To, że (postulaty - red.) znalazły się pod tym hasłem, nie ma większego znaczenia. Znaczenie mają problemy wynikające z decyzji podjętych przez rząd, a nie rozmowa o średnio udanym marketingowo haśle.
- Od samego początku popieramy pomoc dla Ukrainy. Stajemy po stronie ofiary, a nie najeźdźcy. Wielokrotnie mówiłem, że Putin powinien być ukarany i uznany za zbrodniarza wojennego. Ale obok tego musimy dyskutować o ustawach podejmowanych pod wpływem "zrywu serc", które źle robią dla Polski - podsumowuje Dziambor.
- Jeżeli te słowa są prawdziwe, to powinni wyrzucić Grzegorza Brauna z ugrupowania - komentuje były opozycjonista i ekspert ds. bezpieczeństwa Piotr Niemczyk. Przypomnijmy, że Grzegorz Braun jest przewodniczącym partii Korona Konfederacji Polskiej, która wchodzi w skład koła poselskiego Konfederacja.
Kogo popiera Grzegorz Braun?
Działalność Grzegorza Brauna budziła kontrowersje jeszcze przed wojną. Nieco ponad miesiąc przed atakiem Rosji, jako jedyny nie zagłosował za uchwałą wyrażającą poparcie dla Ukrainy.
"Czy tak ochocze spiesznie w sukurs reżimowi kijowskiemu wiąże się ze stawianiem przez rząd warszawski jakichkolwiek warunków, czy to jak zwykle "za wolność waszą i naszą" czyli za frajer?" - komentował wówczas Twitterze.
A kiedy wojna wybuchła, pierwszego dnia twierdził, że Polska nie powinna otwierać swojego terytorium dla uchodźców, których nazwał "nachodźcami".
"NIE otwierać terytorium RP na przestrzał, nie tworzyć popytu na migrację uchodźców/nachodźców - ew. uruchomić wahadłowy ruch pociągów... do granicy zachodniej. A poza tym, jasna rzecz, szczególnie żarliwie modlić się: "Od powietrza, głodu, ognia i wojny..." - grzmiał w serwisie społecznościowym.
Braun wydał też ostrzeżenie do władz Zamościa. Przypomnijmy, że było to jedno z pierwszych miast na drodze uchodźców z Ukrainy.
"Przestrzegam: radosna nad-aktywność władz Zamościa to właśnie tworzenie popytu na migrantów (dziś z Ukr, jutro Bóg wie skąd jeszcze), którzy w krótkim czasie zmienić mogą radykalnie nie tylko strukturę socjologiczną ale i układ sił politycznych w RP" - pisał na Twitterze.
Poseł Braun popierał też pomysł patroli, które w Przemyślu miały wyłapywać uchodźców o nieeuropejskim wyglądzie, a w wywiadzie z 20 marca dla "Myśli Polskiej" przekonywał, że trwa operacja masowego przesiedlania ludności.
Z kolei podczas spotkania ze swoimi zwolennikami w hotelu w Zielonej Górze mówił, że "Polską rządzą zbrodniarze, światowy spisek uknuł apartheid sanitarny, a na pomoc uchodźcom z Ukrainy nie powinniśmy jako państwo wydać złotówki".
8 kwietnia nie zagłosował za uchwałą Sejmu dotyczącą potępienia zbrodni ludobójstwa na terenie Ukrainy. Rosja twierdziła wówczas, że odnalezione ofiary cywilne w Buczy to "inscenizacja Zachodu". Braun argumentował, że "jeśli Sejm wzywa do niezależnego śledztwa ws. zbrodni w Buczy, nie powinien z góry przesądzać jego wyników".
Kiedy 9 maja podczas obchodów Dnia Zwycięstwa w Warszawie oblano farbą ambasadora Rosji, grzmiał: "Dzisiejszy atak na JE Ambasadora Andriejewa to prostackie barbarzyństwo i antypolska prowokacja; sprawcy - pod sąd i do więzienia".
Zaangażował się też w stworzenie "Oświadczenia na temat pokoju na Ukrainie", które odczytano 25 czerwca podczas marszu "Dmowski na Zamek" w Warszawie. Brzmiało tak samo jak narracja Kremla, że "Rosja bała się rozszerzenia NATO, a Ukraina wprowadzała zmiany w ustawie językowej, które dyskryminowały mniejszość rosyjską". W apelu pojawił się też apel o kompromis pomiędzy Rosją a Ukrainą, ale o odpowiedzialności agresora za wojnę nie wspomniano ani słowem.
"Stop Ukrainizacji Polski"
W lipcu Braun rozpoczął akcję "Stop Ukrainizacji Polski". Jak twierdził jest to program zatrzymania procesu dezintegracji i dekompozycji nie tylko etnicznej, ale też politycznej. Zaproponował ograniczenie pomocy dla Uchodźców oraz zaostrzenie kryteriów przyznania polskiego obywatelstwa.
Na specjalnej konferencji prasowej organizatorzy pytali, czy "ukrainizacja" Polski ma jeszcze charakter "pełzający", czy już "galopujący". Twierdzili, że "już co dziesiąty mieszkaniec Polski to Ukrainiec, a liczba przybyszy z Ukrainy to około 3,5 mln ludzi".
Miesiąc później okazało się, że hasła #StopUkrainizacjiPolski stało się jednym z najpopularniejszych na polskim Twitterze. "To dobra wiadomość, że Konfederacja Korony Polskiej, trafnie rozpoznając polityczną rzeczywistość, jednocześnie trafia w główny nerw nastrojów społecznych" - pochwalił Braun.
Warto zwrócić jednak uwagę na ustalenia portalu Konkret24. Jak czytamy w analizie, między między 24 a 27 sierpnia opublikowano ok. 46 tys. wpisów na Twitterze z tym hasztagiem. "Złożyła się na to mała grupa hiperaktywnych kont, która go promowała - aktywność niektórych przypominała zachowania botów" - twierdzą dziennikarze serwisu.
"Niektóre z tych profili publikowały dziennie powyżej 72 wpisów z tym hashtagiem, były anonimowe, obserwowały dużą liczbą innych anonimowych kont, a ich zdjęcia mogły być nieautentyczne. Aż 90 proc. wpisów na tych kontach to były odpowiedzi i retweety. Według DFRLab wszystkie te cechy sugerują, że zachowanie tych kont może wskazywać na to, że są to po prostu boty" - podawał portal factcheckingowy.
Pod hasłem "Stop Ukrainizacji Polski" środowiska związane z Konfederacją i Grzegorzem Braunem organizowały antyukraińskie wiece nie tylko w Warszawie. Nie wszystkie cieszyły się zainteresowaniem takim, jak ten pokazany w Rossija 1. Na przykład w Sanoku, nie pojawił się ani jeden obywatel.
Wykorzystany przez propagandę
- Rosjanie wykorzystują aktywność posła Brauna do stymulowania niechęci czy nienawiści Polaków do Ukraińców. Polskojęzyczne ośrodki propagandowe, portale i środowiska emitują przekazy, które powołują się na jego słowa. Kreują pojedyncze protesty jako powszechne zjawisko. Budują ferment społeczny w obliczy kryzysu - uważa Michał Marek, ekspert w dziedzinie dezinformacji UJ, który był gościem poniedziałkowego programu "Newsroom WP".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- W tym przypadku widzimy otwarte lobbowanie, ale nie spełnia ono jeszcze kryteriów pochwalania totalitaryzmu i faszyzmu. Służby z kolei zajmują się osobami, które mają tajne powiązania. Myślę, że gdyby Braun posiadał kontakty z rosyjskimi organizacjami, to byśmy już o nich wiedzieli - twierdzi z kolei Piotr Niemczyk.
- Na bazie tych przekazów budowany jest obraz, że Ukraina przegra wojnę. Że rząd w Warszawie jest marionetką Stanów Zjednoczonych, a polski naród wierzy, że wojnę w Ukrainie wywołał Waszyngton - dodaje Michał Marek.
- Grzegorz Braun próbuje wykorzystać to, że w Polsce, jak w niektórych innych krajach Europy, pojawi się poważniejsza grupa wyborców gotowa zagłosować na ugrupowanie koncentrujące się bardziej na kwestiach społeczno-gospodarczych i będąca przeciwko wojnie. Potencjał Grzegorza Brauna i jego zaplecza jest za mały, żeby osiągnąć rezultat. Dlatego to co robi, to metoda utrzymania się w kręgu zainteresowania mediów. Ci, którzy krytycznie oceniają jego poczynania wpadają w pułapkę. Im więcej o nim mówią, tym bardziej on jest atrakcyjny dla niewielkiej, ale statystycznie zauważalnej części obywateli - podsumowuje z kolei politolog Rafał Chwedoruk.
Z Grzegorzem Braunem nie udało się nam skontaktować.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski