W rocznicę wyborów 4 czerwca parlamentarzyści dobrze oceniają Sejm X kadencji
Posłowie wybrani do Sejmu X kadencji, zwanego
kontraktowym, pozytywnie oceniają ówczesny Sejm, zwracając uwagę
na znaczenie dokonanych wówczas reform oraz wysoki poziom
merytoryczny debat sejmowych.
Przed 17 laty, 4 czerwca 1989 roku, odbyły się pierwsze w powojennej historii Polski częściowo wolne wybory do Sejmu oraz całkowicie wolne do przywróconego Senatu. Wybory zakończyły się zwycięstwem opozycji, startującej jako Komitet Obywatelski "Solidarność".
Chociaż Sejm nazywał się "kontraktowy", był on rewolucyjny - ocenił były polityk Unii Wolności Henryk Wujec, który reprezentował Obywatelski Klub Parlamentarny.
Wujec przypomniał, że dziełem tamtego Sejmu były zasadnicze akty prawne: zmiany w Konstytucji, zmiany dotyczące gospodarki rynkowej, reforma samorządów terytorialnych itp. Wujec podkreślił, że w Sejmie X kadencji "dominował klimat współpracy, który został narzucony wszystkim ugrupowaniom, również posłom PZPR, ZSL i SD, którzy, jak wiadomo, byli w większości".
Każdy poseł powinien w Sejmie służyć dobru publicznemu. Mam poczucie, że świadomość tego faktu była wśród posłów Sejmu "kontraktowego" znacznie silniejsza niż obecnie. Teraz poseł jest po to, żeby rozgrywać różne partykularne interesy i głównie walczyć o swoją partię - zaznaczył Wujec.
Jego zdaniem, jednak nawet w Sejmie "kontraktowym" po pewnym czasie podziały i niechęci zaczęły odgrywać istotna rolę. Dlatego, jak dodał, dobrze, że ten Sejm się wówczas rozwiązał i nie nastąpiła "erozja" jego dorobku". A tak zakończył chlubnie swoją działalność - podkreślił.
Również Izabella Sierakowska, polityk SdPl, a 17 lat temu posłanka PZPR zauważyła, że "przewróciliśmy wtedy Polskę do góry nogami, a wszystko to odbywało się w niesamowitej kulturze". Sejm kontraktowy oceniam bardzo wysoko - dodała.
Według niej, "każdy z następnych Sejmów był coraz gorszy". Dlatego, kto był w Sejmie X kadencji może powiedzieć, że jest dumny z pracy w tamtym parlamencie. Myślę, że takiego Sejmu już nie będzie - uważa Sierakowska.
Zdaniem byłego marszałka Sejmu, a w roku 1989 posła ZSL, Józefa Zycha (obecnie PSL), Sejm "kontraktowy" odegrał bardzo ważna rolę jeśli chodzi o budowę podwalin pod demokratyczną Polskę. Wtedy przyjmowaliśmy kluczowe ustawy - zaznaczył. Zych w szczególności pamięta ówczesne dyskusje, na wysokim poziomie merytorycznym. One były bardzo ostre, ale jednocześnie bardzo rzeczowe. Rozmawialiśmy o konkretnych problemach, jak różne rzeczy naprawiać. W tym wszystkim była życzliwość - dodał były marszałek Sejmu.
Według Zycha, "obecnie regulamin Sejmu jest nieprzestrzegany nie tylko przez posłów, ale również przez członków Prezydium Sejmu". Nie dopracowaliśmy się regulaminu, który by odpowiadał dzisiejszym potrzebom. W dodatku przy każdej zmianie kadencji w polskim Sejmie odchodzi około dwie trzecie posłów. Żeby początkujący poseł wpasował się w prace parlamentu potrzeba co najmniej roku. Przeciętna stażu parlamentarzysty w Europie Zachodniej to 20 lat - zaznaczył Zych.
Według niego, gdy porówna się X kadencję Sejmu z obecną, to ówcześni posłowie byli merytorycznie lepiej przygotowani. W aktualnym Sejmie brakuje prawników, a przecież Sejm to przede wszystkim legislacja - dodał.
Również Ryszard Bugaj, który w Sejmie kontraktowym był posłem OKP, a w 1990 roku założył Solidarność Pracy, później Unię Pracy przyznał, iż "poziom kwalifikacji merytorycznych i etycznych był wyższy w Sejmie kontraktowym, niż w obecnym". Z tego punktu widzenia jest czego żałować, mimo że Sejm "kontraktowy" nie był wyłoniony w normalnych wyborach.
Miałem wówczas przekonanie, że nie wszystko jest podporządkowane doraźnej grze politycznej, własnym interesom. Dziś jak patrzę na Andrzeja Leppera i inne ugrupowania, od SLD poczynając a na PO kończąc, wydaje mi się, że polityka została spłaszczona do małych spraw i gier - ocenił Bugaj.
Zwrócił uwagę, że w wyborach 4 czerwca wybrano również Senat. Nie waham się użyć tego określenia, to był "bękart" Okrągłego Stołu. Wtedy były powody, aby go powołać, to był pewien kompromis polityczny. Ale obecnie to jest niepotrzebne ciało - podkreślił.
Także obecny senator PO Stefan Niesiołowski, przed 17 laty poseł OKP, na pytanie o Sejm X kadencji, odpowiada, że "ocenia go najwyżej, zarówno pod względem poziomu posłów, jak i jakości ustaw, oraz pewnej klasy, kultury". To był jedyny Sejm, który sam się rozwiązał, żaden inny tego nie zrobił. I to w takim poczuciu, że nie ma mandatu, że już są warunki do tego, żeby przeprowadzić wybory do końca demokratyczne i posłowie ogromną większością podnieśli rękę. To był Sejm, gdzie dużo ludzi mówiło sobie po imieniu. Tam się czuło wspólnotę - podkreślił.
Według Niesiołowskiego, "niewyobrażalne były wówczas jakieś występy w stylu Andrzeja Leppera, czy okupacja mównicy przez posła Gabriela Janowskiego, który trzy dni leżał na trybunie i w ogóle do ubikacji nie wychodził". (mg)