W przyszłym roku szykują się podwyżki cen gazu
Już za kilka miesięcy gaz może zdrożeć
nawet o 10%. Więcej zapłacą firmy i zwykli odbiorcy. Dlatego
że rosyjski dostawca zapewne zażąda wyższej ceny - pisze
"Rzeczpospolita".
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, które odpowiada za zaopatrzenie kraju w gaz, od kilku tygodni negocjuje nowy kontrakt. Chodzi o minimum 2,5 mld. metrów sześciennych gazu w 2007 r., co stanowi ponad jedną czwartą całego importu. Polska firma jest w wyjątkowo trudnej sytuacji, bo gazu potrzebuje już od stycznia - podkreśla "Rz".
Na dodatek potencjalny dostawca jest tylko jeden - spółka RosUkrEnergo, której współwłaścicielem jest rosyjski Gazprom. W ubiegłym tygodniu RosUkrEnergo wstrzymał - bez żadnego powodu - dostawy przewidziane w obowiązującej jeszcze umowie.
Chociaż formalnie to zdarzenie nie ma znaczenia dla odbiorców, bo dzięki zapasom wszyscy otrzymują tyle gazu, ile chcą, to PGNiG ma powody do niepokoju. Może się spodziewać, że RosUkrEnergo będzie chciał wynegocjować wysoką cenę. Eksperci uważają, że chodzi o co najmniej 270 - 280 dolarów za 1000 metrów sześciennych, czyli o około 40 dolarów więcej niż obecnie.
PGNiG nigdy nie ujawnia, ile płaci za gaz z zagranicy, ale każda podwyżka to powód do podniesienia cen dla odbiorców w kraju. Jeśli pojawi się nowy kontrakt z RosUkrEnergo, polska firma na pewno wystąpi do Urzędu Regulacji Energetyki o zgodę na podwyższenie opłat. Jest to niemal pewne, zwłaszcza że przez ostatnich kilka miesięcy bezskutecznie walczy z URE o nowy cennik.
Trudno oszacować, o ile drożej trzeba będzie płacić za gaz z powodu nowego kontraktu. Jeśli jednak uwzględni się też wyższe koszty sprowadzania surowca na podstawie wieloletnich umów z innymi firmami (Gazpromem, VNG czy Statoilem), o czym ciągle mówi PGNiG, to stawki mogą wzrosnąć nawet o 10% - prognozuje "Rz". (PAP)