Trwa ładowanie...
dicqf7i
23-11-2009 06:00

"W porównaniu do Tuska, J. Kaczyński to zaledwie kogut"

Propozycje premiera, dotyczące kumulacji władzy, czyli de facto wprowadzenia rządów gabinetowych, ograniczenia uprawnień prezydenta, zmniejszenia liczby posłów i senatorów tudzież poważnych zmian ordynacji wyborczej, warte są - co najmniej - dyskusji. Donald Tusk przedstawił je w momencie, który - zdawać by się mogło - unieważnia podejrzenia o interesowność, próbę przechytrzenia przeciwnika czy strach przed utratą władzy. PO ma pozycję silną, jej szef również, najlepszą więc taktyką byłoby dążenie do odtwarzania, a nawet umacniania warunków, dzięki którym jest to możliwe. I rząd Tuska tak właśnie robił przez dwa lata. Teraz zdecydował się na zmianę i wszystko wskazuje na to, że motywem tej decyzji jest - przynajmniej w jakimś stopniu - jakaś wizja dobra wspólnego. Dobra państwa. Bo więcej władzy to zarazem więcej odpowiedzialności, więc może rządy gabinetowe są jakąś odpowiedzią na "imposybilizm", który tak dręczy prezesa Kaczyńskiego?

dicqf7i
dicqf7i

Propozycje Tuska można krytykować, można (i powinno się) uczynić je przedmiotem poważnej debaty, można proponować lepszą wizję zmian, ale nie można twierdzić, że jest to wyłącznie pijar!! A to głównie ten zarzut padał z ust polityków opozycyjnych, zwłaszcza członków PiS, w szczególności, w ich ulubionym programie jakim są "Wiadomości", które skutecznie dostosowują się do najlepszych gierkowskich wzorców.

Rozumiem że posłowie PiS przyswoili sobie ten termin ("pijar") i polubili go dzięki metodom sprawowania władzy i sukcesowi niejakiego Marcinkiewicza (przypominam: niegdyś premier PiS, obecnie smętny bohater brukowców), który był swego czasu czystym produktem pijaru: uśmiechająca się wydmuszka, która uwierzyła że jest jajem. Czegokolwiek nie powiedzieć by o Tusku, stanowczo nie jest on wydmuszką. Jego propozycje, niezależnie od tego na ile są realne, pokazały, że PO potrafi być kreatywne a w każdym razie, że to ono rozdaje karty, nawet jeśli reguły gry nie są powszechnie znane. W porównaniu do Tuska, Jarosław Kaczyński, który właśnie stworzył Zespół Pracy Państwowej i który wcześniej przesiedział w Konstancinie kilka tygodni pisząc "rewolucyjny" program zmian, jest zaledwie kogutem, którego do piania (cienkiego) mobilizuje wyłącznie domniemany rywal, ale już nie dobro całego kurnika. Sam zresztą widok Zbigniewa Ziobry w Zespole Kaczyńskiego z pewnością zwiększył liczbę zwolenników PO (jako zwolenników partii
"tylko nie PiS!!").

Żałuję jednak wielce, że premier Tusk zajmując się ordynacją wyborczą i to w dniu, który był ogólnopolskim dniem zbierania podpisów pod parytetami nie zajął się kwestią równości płci.

Pogarda wobec kobiet jako podmiotów politycznych i podmiotów praw, łączy niemal wszystkich premierów i wszystkie rządy. A przecież zamiast ograniczenia liczby posłów, możemy "zmienić" ich płeć, wprowadzając do ordynacji wyborczej parytet. Być może nie trzeba będzie wtedy dokonywać innych rewolucyjnych zmian? Wprowadzenie parytetów zwiększa nie tylko wolność wyboru, neutralizuje stereotypy i pokazuje, że rząd jest wrażliwy na uznanie demokratycznych standardów równości i sprawiedliwości ale również, że jest to rząd wszystkich obywateli. Nie tylko Polaków, ale również Polek.

Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski

dicqf7i
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dicqf7i
Więcej tematów