Trwa ładowanie...
d47ekxe
29-06-2003 11:20

W poniedziałek wyrok w sprawie "Inki"

Wyrok w sprawie Haliny G. - "Inki", oskarżonej o
pomoc w zabójstwie Jacka Dębskiego, ma ogłosić w
poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie.

d47ekxe
d47ekxe

Sześć dni wcześniej prokurator wnosił o nadzwyczajne złagodzenie jej kary i wyrok 5 lat więzienia. Pozwoliłoby to "Ince" za 3 miesiące starać się o warunkowe wyjście na wolność. Za udział w zabójstwie (choćby nawet pomocnictwo) bez złagodzenia grozi kara od 8 lat więzienia aż do dożywocia. Jednak oskarżyciel posiłkowy (jest nim żona Dębskiego) chce dla Haliny G. kary 25 lat pozbawienia wolności bez złagodzenia. Obrona wnosiła o uniewinnienie.

W nocy z 11 na 12 kwietnia 2001 r. na Wale Miedzeszyńskim w Warszawie zastrzelony został były minister sportu Jacek Dębski. Tego wieczoru w gronie kilku znajomych świętował urodziny. Towarzyszyła mu także 26-letnia Halina G., na którą wszyscy zdrobniale mówili "Inka". Dziewczyna często towarzyszyła Dębskiemu, lubiącemu wówczas "barowe życie".

Po godz. 23.30 Dębski i "Inka" wyszli przed lokal i poszli w stronę Mostu Poniatowskiego, gdzie byłego ministra dosięgła kula zabójcy. Kobieta zniknęła, zostawiwszy w restauracji swój płaszcz. Z upływem miesięcy okazało się, że zniknięcie "Inki" nie było przypadkowe.

Na początku policji i prokuraturze nie udawało się ustalić choćby motywu tego zabójstwa. Przesłuchano towarzyszy Dębskiego i innych obecnych wtedy w restauracji. Następnego dnia do policji zgłosiła się sama "Inka". Śledczym powiedziała, że "była świadkiem zabójstwa", ale nie widziała, kto strzelał. Sama stamtąd uciekła, bo była w szoku i bała się o siebie.

d47ekxe

Niedługo później Halina G. ujawniła śledczym sensację: morderstwo zlecił Jeremiasz Barański - "Baranina" - mafijny boss mieszkający pod Wiedniem, który robił z Dębskim wspólne interesy i przekonywał go nawet, że są kuzynami. Motywem miała być przekazana przez Dębskiego "Baraninie" suma 400 tys. dolarów, które niespodziewanie zniknęły. Miał je zagarnąć "Baranina". Dębski często się o nie upominał i zagroził, że jeśli ich nie odzyska, powiadomi służby specjalne.

Na podstawie tych rewelacji austriackie organa ścigania zaczęły rozpracowywać Barańskiego - podsłuchiwano jego telefony i ustalano kontakty. Wtedy okazało się, że jest on na usługach niemieckich i austriackich służb specjalnych (w tym austriackiej policyjnej grupy EDOK, podobnej do naszego Centralnego Biura Śledczego), a oprócz tego kontaktuje się z polskimi organami ścigania i przekazuje im niekiedy cenne informacje o rodzimym półświatku.

"Inka" długo nie chciała ujawnić, kto strzelał do Dębskiego. Najpierw wskazała - ale nie z całą pewnością - na innego mężczyznę (który wcześniej na polecenie "Baraniny" wywiózł ją do lasu i przystawiał pistolet do głowy). Dopiero po ponad roku śledztwa powiedziała, że strzelał znany jej Tadeusz Maziuk - "Sasza", płatny zabójca na usługach Barańskiego. Wkrótce po tym Maziuk, usłyszawszy od prokuratura o postawionym mu zarzucie zastrzelenia Dębskiego, powiesił się w celi przy Rakowieckiej w Warszawie.

Po zgłoszeniu się na policję "Inka" została aresztowana. Właśnie w trakcie posiedzenia sądu, który rozpatrywał wniosek o jej areszt, powiedziała: "wystawiłam Jacka". Posłużyło to potem do oskarżenia jej o udzielenie zabójcy pomocy w zbrodni. Początkowo zarzucano jej jedynie niepowiadomienie organów ścigania o przestępstwie. Ona sama twierdzi, że policja proponowała jej status świadka koronnego. Prokurator temu zaprzecza, a z samego prawa wynika, że świadkiem koronnym nie może być człowiek zamieszany w zabójstwo.

d47ekxe

Jednocześnie Halina G. ujawniała coraz więcej faktów z przestępczej działalności Barańskiego - o podróżach do Szwajcarii z narkotykami, obserwowaniu innych osób, które potem w niewyjaśnionych okolicznościach ginęły. "Inka" przyznała też, że w dzień zabójstwa Dębskiego była w telefonicznym kontakcie z Barańskim, który kazał jej wyjść z Dębskim przed lokal, a potem polecił, by sama się zgłosiła do policjantów.

"Baranina" miał bieżące informacje z przebiegu tego śledztwa, sam "podsyłał" też policji tropy, które jednak - dzięki wyjaśnieniom "Inki" - można było zweryfikować i które okazały się fałszywe. To między innymi dlatego prokuratura doceniła jej postawę i wystąpiła o nadzwyczajne złagodzenie kary.

W styczniu tego roku przed warszawskim Sądem Okręgowym zaczął się proces "Inki". Równolegle Krajowy Sąd Karny w Wiedniu rozpoczął proces przeciwko "Baraninie", który do niczego się nie przyznał i oskarżył "Inkę" o fałszywe zeznania. W toku procesu podejmował jeszcze wiele prób, by podważyć jej oskarżenia. Gdy doszedł do wniosku, że nie da rady, powiesił się na pasku od spodni w celi wiedeńskiego aresztu. Dziś "Inka" jest jedyną osobą, która odpowiada sądownie za udział w zabójstwie Dębskiego.

d47ekxe

Odkąd kobieta zgłosiła się do policji, powtarzała, że boi się o swoje życie. W jednym z protokołów jej przesłuchań można było przeczytać słowa:_ "moje wyjaśnienia to tak jak wyrok śmierci na mnie"_. W trakcie procesu pilnowali jej antyterroryści, na salę sądową wchodziła w kamizelce kuloodpornej, a pod koniec procesu - także w kominiarce na głowie.

Nie chciała składać wyjaśnień, a nawet podawać publicznie swoich danych osobowych. Dopiero po kilkunastu rozprawach, gdy w Wiedniu ujawniono nielegalny telefon komórkowy "Baraniny" w celi (przez który kontaktował się ze świadkami, manipulował aktami sprawy i nakłaniał do fałszywych zeznań), a kobietę dającą fałszywe alibi zabójcy Dębskiego aresztowano, "Inka" przerwała milczenie. Potwierdziła wszystkie swoje oskarżenia.

Kobiecie grozi nawet dożywocie. Prokurator Andrzej Komosa powiedział, że "Inka" przyczyniła się do zabójstwa Dębskiego, przyznał jednak zarazem, że gdyby nie "Inka", to organa ścigania mogłyby w ogóle nie dowiedzieć się o udziale Jeremiasza Barańskiego w zbrodni, a jej wyjaśnienia zapobiegły fałszywemu oskarżeniu, a może nawet pomyłce sądowej. "Była jak zwrotnica, która spowodowała, że śledztwo potoczyło się po właściwych torach" - powiedział oskarżyciel, wnosząc o wyrok z nadzwyczajnym złagodzeniem kary.

d47ekxe

Tylko oskarżyciele posiłkowi (żona Dębskiego i jej adwokat, mec. Andrzej Werniewicz) wnosili dla "Inki" o surową karę 25 lat więzienia i to nie za pomoc, a za współudział w zabójstwie byłego ministra. Zarzucili nawet prokuratorowi, że zawarł z oskarżoną "układ", który jest "naigrywaniem się z wymiaru sprawiedliwości". Prokurator ostro przeciwko temu zaprotestował i skrytykował postawę oskarżycieli posiłkowych.

d47ekxe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d47ekxe
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj