W oparach absurdu
Za kilka dni powinna być znana ostateczna ekspertyza budynku przy ul. Owsianej, do którego ma się przenieść praski sąd rejonowy.
Poprzednie dwie ekspertyzy wykonane przez specjalistów z Politechniki Warszawskiej wykazały obecność na terenie budynku metali ciężkich, m.in. rtęci i ołowiu.
29.09.2005 | aktual.: 29.09.2005 08:20
Co prawda badania wykonane po rekultywacji terenu wykazały, że obecność tych dwóch metali mieści się w polskich normach, ale zgodnie z prawem kobiety w ciąży i matki karmiące nie mogą pracować w środowisku, w którym stwierdzono jakiekolwiek stężenie rtęci i ołowiu.
Żelaźni eksperci
Po interwencji pracowników władze sądu obiecały, że przeprowadzą dodatkową „niezależną analizę” terenu i budynku, w przeszłości użytkowanego przez Polskie Zakłady Optyczne, pod kątem obecności szkodliwych dawek m.in. ołowiu, arsenu oraz oparów rtęci. Pracownicy przyznają jednak, że zaczynają wątpić, czy ich zwierzchnicy chcą rzeczywiście wyjaśnić sytuację. Przyznają to anonimowo, gdyż – jak twierdzą – atmosfera stworzona przez władze nie sprzyja poruszaniu tego tematu poza murami sądu.
Pracowników sądu zszokowały opinie wygłaszane w ich gronie przez zajmującą się tą sprawą prezes Sądu Okręgowego Warszawa Praga w Warszawie Lidię Malik. – Poinformowała nas ostatnio, że nowa ekspertyza będzie wprawdzie przeprowadzona, ale przez tych samych specjalistów z Politechniki Warszawskiej, którzy dokonali poprzedniej analizy, budzącej kontrowersje – mówią pracownicy.
– To czyste kpiny! W czyim interesie leżałoby ewentualne podważanie własnej wcześniejszej opinii? I czy takie ekspertyzy, aby rzeczywiście były „niezależne”, nie powinny być przeprowadzane przez przynajmniej dwie instytucje? – pytają.
Jedyni wiarygodni
– Ekspertyzę robią specjaliści z Politechniki Warszawskiej, bo tylko oni mają odpowiednie urządzenia – wyjaśnia sędzia Lidia Malik. – Inna instytucja zaoferowała, że może to zrobić, ale tylko wtedy, gdy w budynku będą już pracownicy. To jest niemożliwe, bo przecież po to robimy badania, żeby oddać bezpieczny budynek. Natomiast trzecia firma chciała pobrać po pół kilograma próbek z każdej ze ścian. To też nie miało sensu, bo gdy przejmowaliśmy budynek, nie było w nim ścian działowych. Są to więc zupełnie nowe materiały – dodaje Lidia Malik.
Jej zdaniem tak naprawdę nie wiadomo, jak interpretować wartości podane w dwóch poprzednich ekspertyzach, a trzecia jest robiona po to, by przekonać pracowników, że nie ma zagrożenia. – Co tu interpretować, skoro przepisy jasno mówią o zakazie pracy kobiet w ciąży i matek karmiących w jakimkolwiek stężeniu rtęci i ołowiu – zastanawiają się pracownicy sądu. Sędzia Malik odpowiada na to, że na tym się nie zna i dlatego trzeba zapytać o zdanie ekspertów.
Decydujące spotkanie
– Po wykonaniu ostatniej ekspertyzy specjaliści spotkają się z kierownictwem sądu i wyjaśnią wątpliwości – zapewnia Lidia Malik. Dodaje, że produkcja w budynku przy Owsianej zakończyła się się 15 lat temu, a od tamtej pory wynajmowały go różne firmy i nikomu nic się nie stało.
Przyszły sąd stoi odnowiony i czeka. Nie chce się wierzyć, że budynek, którego wyremontowanie pochłonęło kilkadziesiąt milionów złotych, może pozostać niewykorzystany. To najbardziej niepokoi jego przyszłych pracowników. – Gdyby okazało się, że ktoś rzeczywiście zawinił przy zakupie tego terenu, musiałaby spaść jakaś głowa. Łatwiej poświęcić nasze – mówią wprost.