W oczach Izraelczyków "Polacy byli gorsi od Niemców". To niesprawiedliwa opinia, z którą musimy żyć
"Polacy byli gorsi od Niemców". To obiegowa opinia w Izraelu wzmocniona przez awanturę wokół ustawy o IPN. Fakty nie mają tu znaczenia. Liczą się tylko emocje. Nie możemy sobie jednak pozwolić, żeby krew uderzyła nam do głów.
01.03.2018 | aktual.: 01.03.2018 16:06
Izraelski, anglojęzyczny dziennik "Jerusalem Post" opublikował artykuł powołujący się na raport Departamentu Stanu USA z 1946 r. na temat antysemityzmu w Polsce. Dziennikarka wspomina o żołnierzach żydowskich uciekających z armii gen. Andersa z powodu antysemityzmu, o prześladowaniach ludzi ocalonych z Zagłady i powszechnej nienawiści do Żydów. Autorzy raportu doszli nawet do wniosku, że Polacy tak samo prześladowali Żydów, jak Niemcy.
Z raportem jest trudno dyskutować, bo nie jest łatwo dostępny. Został, co prawda, odtajniony, ale nie jest powszechnie znany ani cytowany. Wypłynął w chwili największego od dekad kryzysu w stosunkach polsko – izraelskich i polsko – żydowskich. Treść i wymowa artykułu opartego na raporcie wywołuje skrajne emocje, co świetnie pokazują dyskusje w mediach społecznościowych, gdzie merytoryczne wpisy przeplatają się z niemożliwymi do sprawdzenia historiami i inwektywami.
Artykuł w "Jerusalem Post" wpisuje się w dość powszechny w Izraelu stereotyp Polski, czyli kraju antysemitów, w którym nie ma Żydów. Oczywiście ludzie, którzy mają wiedzę lub doświadczenia potrafią niuansować. Wiedzą, że są białe i czarne karty historii oraz wiele odcieni szarości. Zazwyczaj jednak artykuł taki jak ostatni tekst w "Jerusalem Post" wywoła wzruszenie ramionami i sprowadzi się do stwierdzenia, że tak już jest.
Większość Izraelczyków nie pochodzi z Europy, a ich bliscy nie doświadczyli Zagłady. Oni nie rozumieją, dlaczego Polacy ich nienawidzą, choć często są przekonani, że tak właśnie jest. Najwyraźniej Polacy są źli i już. Z upływem czasu przeinaczeniu ulegają też historie rodzinne przekazywane przez ludzi, którzy sami doświadczyli wojny i Zagłady. Nikt się nie zastanawia nad stopniem wiarygodności opowieści pochodzącej od babci lub pradziadka. Polacy byli gorsi od Niemców - tak jest i już.
*Zobacz także: Poparcie dla PiS-u maleje. "Przeceniamy znaczenie ustawy o IPN dla sondażu" *
Te wypowiedzi burzą krew. Bolą. Nie tego nas uczono. Nie tak się widzimy.
Poddanie się emocjom jest najgorszym, co możemy teraz zrobić. Pozycja Polski otrzymała cios. Ucierpiała nasza duma, ale świat się nie skończył. Nadal jesteśmy szybko rozwijającym się krajem w Europie, członkiem NATO, UE i wielu innych organizacji. Relacje z Izraelem też się nie skończą i nie zaważy na nich ten czy inny tekst w anglojęzycznym "Jerusalem Post".
Najlepiej na chwilę włożyć głowę pod zimną wodę i zastanowić się nad dalszymi działaniami. Na chłodno i na trzeźwo. Jeżeli chcemy, żeby świat przyznał nam rację, uznał naszą wersję historii, a do tego zaczął nas lubić, to od razu możemy przyjąć, że nic z tego. Nie o to też chodzi. Cele trzeba określać w sposób racjonalny i wymierny. Zależy nam na bezpieczeństwie? Rozwoju gospodarczym? Wpływach w organizacjach międzynarodowych? To wszystko jest w naszym zasięgu. Trzeba tylko trochę mniej czuć, a więcej kombinować i kalkulować. Dopiero wtedy będziemy mieli szansę realnie zmieniać krzywdzące nas opinie.
Jarosław Kociszewski dla Opinii WP